Łukasz Madej: Frustracja Lecha narastała z każdą minutą

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W starciu z Lechem Śląsk nie zdobył nawet punktu. Łukasz Madej był bardzo niezadowolony po tej potyczce, gdyż uważał wynik 0:2 za niesprawiedliwy. Pomocnik wrocławskiej ekipy nie traci jednak nadziei na mistrzostwo Polski.

- Szkoda tej porażki, bo gospodarze dość długo skupiali się na faulowaniu nas, żebyśmy nie mogli atakować. Ich frustracja narastała, a kibice powoli zaczynali gwizdać. Gdyby jeszcze przez pięć lub dziesięć minut Kolejorz nie zdobył gola, to gra już w ogóle by mu się nie układała. Zresztą przed przerwą było podobnie. Poznaniacy nie potrafili stworzyć żadnego zagrożenia. My natomiast mieliśmy swoje sytuacje, ale czasem jest tak, że nic nie chce wpaść. Zabrakło nam szczęścia, które było przy rywalu. Mam nadzieję, że w następnych spotkaniach tendencja się odwróci - powiedział Łukasz Madej.

Kontrowersje wzbudził rzut karny podyktowany w samej końcówce. Sędzia uznał, że Piotr Celeban ręką zatrzymał uderzenie Vojo Ubiparipa. Nie brakowało jednak głosów, że defensor Śląska zagrał barkiem. - Mi też się tak wydawało. Przecież zawodnicy Lecha w ogóle nie protestowali. Pamiętajmy jednak, że drugi gol niewiele zmienił. Szkoda tylko czerwonej kartki dla Piotra. O losach tej potyczki zadecydowała przede wszystkim pierwsza bramka - dodał doświadczony pomocnik.

Kibice Kolejorza nie darzą Madeja nadmierną sympatią. Zawodnikowi to jednak nie przeszkadzało. - Grało mi się dobrze, zwłaszcza w pierwszej połowie, gdy Lech miał problem z wygraniem jakiegokolwiek pojedynku jeden na jeden. Niestety zaliczyliśmy bardzo głupią porażkę. Tego meczu naprawdę nie powinniśmy przegrać.

Czy w kontekście walki o tytuł mistrzowski starcie z Polonią Warszawa będzie dla Śląska spotkaniem ostatniej szansy? - Absolutnie nie. Byłoby tak, gdyby nasza strata do Legii wynosiła np. dziesięć punktów. Tymczasem są to tylko dwa oczka. Rywale też nie wygrywają i to jest dla nas jakiś plus. Dlatego nie należy popadać w paranoję. Podejrzewam, że ostatnią szansę będziemy mieć w 30. kolejce w wyjazdowym pojedynku z Wisłą. Po drodze każdy z zespołów pogubi punkty. My nie mamy wielkich powodów do pesymizmu. W Poznaniu wprawdzie przegraliśmy, ale przy podobnej postawie w przyszłości możemy spokojnie wygrać jeszcze pięć lub sześć spotkań - zakończył Madej.

Źródło artykułu: