Mateusz Możdżeń: Publiczność nas niosła, ale wciąż brakuje dobrej murawy

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Lech zajmuje obecnie 3. miejsce w tabeli, choć mógł być wiceliderem, gdyby pokonał w niedzielę Legię. Mateusz Możdżeń żałuje straconych dwóch punktów, jednak zwraca uwagę, że w końcówce jego zespół mógł zostać pozbawiony nawet remisu.

- Z jednej strony nie jesteśmy zadowoleni, ale trzeba wziąć pod uwagę, że nieco lepsza skuteczność Ivicy Vrdoljaka mogła skończyć się dla nas porażką. Dlatego podział punktów musimy mimo wszystko uszanować - stwierdził Mateusz Możdżeń.

Przez większą część rywalizacji Kolejorz miał przewagę, dłużej utrzymywał się przy piłce, nie dawał też wytchnąć Dusanowi Kuciakowi. Czego zatem zabrakło, by zainkasować pełną pulę? - Chyba tylko szczęścia. Raz bramkarz Legii bronił świetnie, a w innej sytuacji Artjomowi Rudnevowi podskoczyła piłka i uderzył obok słupka. Długo można by wyliczać niewykorzystane okazje, ale cały czas trzeba mieć na uwadze fakt, że taką samą szansę miał Vrdoljak - dodał Możdżeń.

W 12. kolejce punkty straciły m. in. Wisła Kraków i Korona Kielce. To pozwoliło ekipie Jose Marii Bakero odrobić nieco strat do ścisłej czołówki. - Cieszymy się, że rywale zanotowali wpadki, a sami mamy teraz niezłą sytuację. Liderem jest Śląsk, ale w mojej ocenie ten zespół nie gra nadzwyczajnego futbolu. Myślę, że niedługo wrocławian opuści szczęście i dogonimy ich - powiedział 20-letni pomocnik.

W niedzielę na stadion przy ul. Bułgarskiej powrócił wreszcie doping kibiców. Lechici nie ukrywają, że to dla nich bardzo dobra wiadomość. - Przy takiej otoczce aż chce się grać. Łatwiej też atakować, bo publiczność niesie. Brakuje tylko dobrej murawy, co w Poznaniu stało się już tradycją - zakończył Możdżeń.

->Więcej o Lechu Poznań

Źródło artykułu: