Co będzie po sezonie to czas pokaże - rozmowa z Grzegorzem Sandomierskim, bramkarzem Jagiellonii Białystok

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Grzegorz Sandomierski, bramkarz reprezentacji Polski i Jagiellonii Białystok w meczu z KGHM Zagłębiem Lubin się nie napracował. W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Sandomierski mówił m.in. o pogłoskach dotyczących jego transferu do Juventusu Turyn.

Artur Długosz: Grałeś kiedyś w tak długim meczu jak ten w Lubinie?

Grzegorz Sandomierski: - Teraz taki zagrałem.

A poza tym w sobotę w Lubinie?

- Chyba nie. Kiedyś w sparingu bodajże w Turcji zgasło światło, ale to był tylko sparing. Cieszy to, że nie straciliśmy koncentracji i ten wynik dowieźliśmy do końca. Mógł on być jeszcze wyższy.

Zagłębie ostatnio postraszyło Legię, pod wodzę Jana Urbana Miedziowi zdobywali punkty. Nie zanosiło się na łatwe dla was spotkanie.

- Szczerze mówiąc spodziewaliśmy się, że Zagłębie zagra bardziej otwartą piłkę, a łapali nas bardzo nisko - dopiero bodajże od koła. Generalnie my pod innym kątem przygotowywaliśmy się do tego spotkania. Najważniejszy jest jednak końcowy rezultat, który brzmi 0:2. Cieszymy się, że najdłuższego wyjazdu do domu wracamy z trzema punktami.

W pierwsze połowie gra Zagłębia jeszcze jakoś wyglądała, ale w drugiej zdominowaliście już całkowicie poczynania na boisku.

- Tak, ale wynikało to z dwóch czerwonych kartek. Nie ma co ukrywać, że w dziewiątkę ciężko się gra. Tym bardziej, że murawa sprzyjała temu, żeby dobrze grać w piłkę, żeby dobrze ją rozgrywać. Cieszymy się z tego zwycięstwa.

Za dużo się w sobotę nie napracowałeś, zwłaszcza po przerwie...

- Tak, to prawda, ale raz się wybrałem na przysłowiowe grzyby (śmiech). Na szczęście bez konsekwencji. Cieszę się, że moi obrońcy zagrali tak dobre spotkanie i nie pozwolili zawodnikom Zagłębia rozwinąć skrzydeł.

Grzegorz Sandomierski w meczu z KGHM Zagłębiem Lubin / fot. Łukasz Haznar

Taka przerwa jak ta, która przydarzyła się w Lubinie to dobrze działa na piłkarza czy też nie? Niby zdąży odpocząć, ale zostaje też wybity z rytmu.

- Na pewno nie wpływa dobrze. Trzeba się dogrzewać, cały czas ruszać. Ja w pewnym momencie miałem wątpliwości czy te światła w ogóle się odpalą. Już sobie powiem szczerze układałem scenariusz jak to będzie wyglądało po tym, jak ten mecz zostanie zakończony. Na szczęście udało się to spotkanie dokończyć i przed nami kolejne mecze.

Odnieśliście drugie zwycięstwo z rzędu, Jagiellonia odpaliła już teraz na wiosnę?

- Zobaczymy, zobaczymy czy odpaliła. Na razie cieszymy się z tych dwóch zwycięstw - szczególnie z tego wyjazdowego. Trzeba było je ciężko wywalczyć. Każda wygrana cieszy i każda w taki sam sposób.

Wychodzi na to, że teraz już tylko wy możecie dogonić Wisłę Kraków.

- Wychodzi na to, że nie myślimy na razie o tym. Patrzymy na siebie, tylko i wyłącznie na to, jakie mecze są przed nami. Już nie oglądamy się za siebie. W tabelę będzie patrzeć 30 maja.

Powiedz coś o tym Juventusie. Pojawiły się plotki o tym klubie...

- Ja wiem tyle ile przeczytałem w Internecie. Cóż, nie komentuję tej sprawy, bo przed nami jeszcze osiem kolejek ligowych, a na jakieś takie sprawy może przyjdzie czas po sezonie. Jeżeli oczywiście takie będą, bo wiem tyle co przeczytałem w Internecie.

Ale sam musisz sobie zdawać sprawę, że takim zwykłym szarym bramkarzem w naszej ligowej rzeczywistości to nie jesteś. Reprezentacja Polski, dobre występy w Jagiellonii. Coś w tej hierarchii bramkarzy znaczysz. Oferty z innych klubów mogą się pojawić.

- Jeżeli się pojawią to wtedy będę rozważał. Na razie nie ma takich. Przynajmniej żadne sygnały poza tymi Internetowymi do mnie nie dobiegają więc na razie się na tym nie koncentruję. Chcę jak najlepiej grać dla Jagiellonii, a jak to będzie na przyszłość to tego nie wie nikt.

Jeżeli już to rozważasz grę w innym klubie w Polsce czy tylko transfer zagraniczny?

- Nie skupiam się na tym w tej chwili. Chcę jak najlepiej bronić dla Jagiellonii, chcę się jak najlepiej rozwijać pod okiem trenera Jankowskiego i dla Jagiellonii zdobywać najwyższe trofea. Co będzie po sezonie to czas pokaże.

Wasza przewaga nad trzecią drużyną troszeczkę się powiększyła...

- A jaki był w ogóle wynik Lech - Legia?

Lech wygrał 1:0 po golu Rudnevsa w 83. minucie.

- Tak? To fajnie (śmiech). To cieszy na pewno.

Nie czujecie za sobą już takiego oddechu innych drużyn.

- Tak, to prawda. Można powiedzieć, że przez te pierwsze pięć kolejek to szczęście nam sprzyjało. Nie wygraliśmy meczu, a jednak nikt nas nie przegonił. Teraz po dwóch zwycięstwach łapiemy drugi oddech. Na weryfikację tabeli będzie jeszcze czas.

Źródło artykułu: