Petr Pokorny: Szczęście się do nas uśmiechnęło

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Górnik Polkowice pokonał przy Narutowicza Ruch Radzionków 1:0 (0:0) po bramce strzelonej w ostatnich sekundach gry. Dla Cidrów była to pierwsza w tym sezonie porażka na własnym stadionie. Polkowiczanie z kolei przełamali passę meczów bez zwycięstwa na terenie rywala.

Górnik Polkowice bez kompleksów poczynał sobie w pojedynku z Ruchem Radzionków. Podopiecznym trenera Dominika Nowaka nie przeszkadzał nawet fakt, że Cidry w tym sezonie nie przegrały na własnym stadionie. Grali z ambicją do końcowego gwizdka sędziego i dzięki bramce strzelonej przez Mateusza Piątkowskiego w ostatnich sekundach gry jako pierwsi w tym sezonie wywieźli komplet punktów ze stadionu w Bytomiu-Stroszku.

- Cieszymy się bardzo z tego zwycięstwa, bo na wiosnę nie szło nam za dobrze na wyjazdach. Pokonaliśmy rywala na bardzo ciężkim terenie, skąd jeszcze nikt w tym sezonie nie wywiózł trzech punktów i to jest powodem do dodatkowej satysfakcji - przekonuje Petr Pokorny, czeski obrońca drużyny z Dolnego Śląska.

Recepta Górnika na zwycięstwo w tym spotkaniu była prosta. - Od początku meczu skupialiśmy się przede wszystkim na tym, żeby zagrać na zero z tyłu. Jeżeli w defensywie gramy konsekwentnie, to z tego biorą się okazje z przodu. W meczu z Ruchem udało nam się przeprowadzić bardzo groźną kontrę w końcówce, po której padła bramka i plan nakreślony na to spotkanie możemy uznać za udany - dowodzi defensor polkowickiej jedenastki.

W starciu beniaminków zaplecza ekstraklasy spotkały się ze sobą dwie wyrównane drużyny prezentujące podobny styl gry. - Ruch w meczu z nami postawił też na zabezpieczenie tyłów. Widać było, że trenerzy obu drużyn dokładnie przeanalizowali grę rywala i w tym meczu na boisku przeważała taktyka. Myślę, że gdyby mecz zakończył się remisem żadna z drużyn nie miałaby powodów do narzekań, ale w końcówce szczęście się do nas uśmiechnęło i to my zgarniamy całą pulę - cieszy się gracz Górnika.

Do pojedynku z Cidrami Górnik podszedł z wielkim respektem dla rywala. Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego trener Nowak uczulał swoich podopiecznych na to, by grali konsekwentnie i nie dali sobie narzucić stylu gry rywala. - Trener uczulał nas na to, że Ruch szczególnie na własnym stadionie jest niebezpieczny. Nie przegrał przecież dotychczas meczu u siebie, ale przy okazji podał nam receptę jak passę rywala przerwać. Udało nam się ją zamienić na trzy punkty na boisku i możemy z optymizmem szykować się do kolejnych spotkań - uważa doświadczony zawodnik drużyny z Polkowic.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)