Cechuje nas walka, zaangażowanie i monolit - rozmowa z Mariuszem Pawelcem, obrońcą Śląska Wrocław

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Mariusz Pawelec swego czasu otrzymywał powołania do reprezentacji Polski. Dla tego zawodnika jesień poprzedniego roku była jednak fatalna. Teraz obrońca gra w podstawowym składzie bardzo dobrze spisującego się wiosną Śląska Wrocław i jak sam mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl chce być jeszcze lepszy.

Artur Długosz: Kolejny dobry mecz Śląska, a także i twój. Już chyba na stałe wkomponowałeś się w podstawową jedenastkę WKS-u?

Mariusz Pawelec: - Na pewno wszedłem do składu w trudnym momencie, bo Amir (Spahić - dop.red.) grał bardzo dobrze. W okresie przygotowawczym prezentował się tak samo, w pierwszym meczu z Cracovią wyglądał świetnie także na pewno nie było łatwo jego zastąpić. Wszedłem jednak do pierwszego składu i myślę, że nie byłem tylko uzupełnieniem, a przede wszystkim pomogłem drużynie. Nie byłem jakimś słabszym ogniwem tylko dopasowałem, dorównałem całej drużynie i chyba to na dobre wyszło.

Wszedłeś na trzy bardzo trudne mecze - spotkanie z Jagiellonią Białystok, Legią Warszawa i teraz z Lechią Gdańsk. To trzy kluby ze ścisłej czołówki.

- Tak, na pewno te mecze były z dobrymi, ciężkimi drużynami. Tym bardziej się cieszę, że udało mi się poprawnie zagrać. Mecz zremisowany, dwa spotkania wygrane także są powody do radości, zagrałem trzy spotkania z rzędu... Będę robił wszystko, aby wywalczyć to miejsce w składzie i żebym był tym podstawowym zawodnikiem.

Po tej, nie ma co ukrywać słabej jesieni, te trzy dobre wiosenne spotkania podbudowały cię chyba i psychicznie, mentalnie i nawet pewnie i fizycznie.

- Powiem szczerze, że praktycznie całą rundę jesienną miałem z głowy przez kontuzję. Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek miał taką rundę - pechową i z tyloma urazami. Jesienią chyba cały limit tych urazów wykorzystałem. Mam nadzieję, że teraz już - odpukać - kontuzje będą mnie omijały. Będę robił wszystko, żeby ta forma była jeszcze lepsza i żebym przede wszystkim cały czas się rozwijał.

Był okres, że aspirowałeś do reprezentacji Polski. Wiadomo, że teraz o kadrze jeszcze nie możemy mówić, ale poprzez dobrą grę...

- Koncentruję się przede wszystkim na Śląsku Wrocław. Chcę jak najlepiej się prezentować i przede wszystkim pomagać drużynie, aby odnosiła zwycięstwa. Jest naprawdę fantastyczna atmosfera, fantastyczna drużyna. Przede wszystkim bardzo dobrzy piłkarze i grać z takimi zawodnikami to jest sama przyjemność. Tylko może mi pomóc to, że trenuję i gram z nimi.

Tak, ale na bokach mamy w kadrze spore problemy. Każdy piłkarz, którzy wyróżnia się w polskiej ekstraklasie może do niej trafić, a jak gra się w zespole, który jest w czołówce tym bardziej można się przebić.

- Tak, myślę że każdy marzy o tym, aby grać w reprezentacji, ale ja marzę, żeby wywalczyć sobie na stałe miejsce w pierwszej jedenastce i będę robił wszystko, aby tak było.

Dwanaście meczów bez ligowej porażki. Po pierwszych kolejkach sezonu chyba się nie spodziewaliście, że później będziecie w tej górnej półce tabeli, a nie w dolnej?

- Na pewno jeżeli chodzi o tą passę to myślę, że mało kto się tego spodziewał, prawda? Tym bardziej wielkie słowa uznania dla całej drużyny, dla całego otoczenia. Będziemy robić wszystko, aby ta passa w dalszym ciągu była podtrzymana.

Wracając jeszcze do meczu z Lechią - zagraliście już z Jagiellonią, Legią i teraz z drużyną z Gdańska. To drużyny z czołówki i wymienia się je w kontekście walki o mistrzostwo Polski. Który z tych zespołów wywarł na tobie największe wrażenie?

- Na pewno mecz z Legią był bardzo ciężki. Legia ma bardzo dobrych piłkarzy, z umiejętnościami indywidualnymi, technicznymi, ale my przeciwstawiliśmy się dobrą grą. Cechuje nas przede wszystkim walka, zaangażowanie i monolit. Plus do tego mamy wiele atutów pojedynczych - chociażby Przemek (Kaźmierczak - dop.red), Sebastian (Mila - dop.red). Mogę wymieniać po kolei. Tak jak powiedziałem wcześniej - mamy bardzo fajną, ciekawą drużynę. Przede wszystkim jednak mamy dobrych piłkarzy.

W końcówce spotkania osłabliście z sił?

- Nie. Jak się w końcówce dostaje bramkę to kwestią czasu jest, kiedy drużyna się rzuci i z całych sił będzie chciała atakować, żeby zdobyć tego gola wyrównującego. Było praktycznie czterech, pięciu zawodników Lechii Gdańsk, którzy nie wracali tylko stali i czekali na długą piłkę. To wynikało z tego, że oni zaryzykowali. Wyszli zdecydowanie wyżej, ofensywniej, chcieli nas przestraszyć jednak chwała nam za to, że przetrzymaliśmy.

Teraz przerwa na reprezentację. To dla was chyba dobrze, bo kilku zawodników zdąży się wykurować

- Tak. mamy przerwę dwutygodniową i w dobrych nastrojach będziemy się przygotowywać do meczu z Lechem Poznań.

Do trzynastego spotkania bez porażki?

- Mam nadzieję, że tak będzie i głęboko w to wierzymy.

Źródło artykułu: