Łukasz Madej: Nie nadawałem się do zmiany

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

- <i>Takich rzeczy się nie robi i mówię to wprost. Mogę to wprost trenerowi powiedzieć: nie nadawałem się do zmiany</i> - mówił po meczu z ŁKS-em Łukasz Madej. Piłkarz Śląska Wrocław został zmieniony w 42. minucie meczu.

Łukasz Madej to wychowanek ŁKS-u. Aktualnie piłkarz gra w Śląsku Wrocław, ale dla niego spotkania z ŁKS-em mają szczególny wymiar. W niedzielę wrocławianie mierzyli się z drużyną prowadzoną przez Ryszarda Tarasiewicza właśnie w Łodzi. Madej nie będzie miło wspominał tego spotkania.

ŁKS od 10. minuty po golu Antoniego Łukasiewicza prowadził ze Śląskiem 1:0. W 42. minucie Orest Lenczyk, trener WKS-u zdecydował się na zmianę i z boiska zdjął właśnie Madeja. Fani ŁKS-u piłkarza Śląska nagrodzili brawami oraz skandowali jego imię i nazwisko. Samemu Madejowi do śmiechu jednak nie było.

- Zgadzacie się z tą decyzją? - pytał dziennikarzy po meczu Madej. Gdy jeden z żurnalistów tłumaczył sens tej roszady w składzie pomocnik WKS-u odparł: - Jeżeli się z tym zgadzasz to nie znasz się na piłce w takim razie. Uważam, że do tej minuty byłem najlepszym zawodnikiem Śląska Wrocław. Trzeba sobie to powiedzieć. Przeze mnie przechodziły wszystkie akcje. Jeżeli tak nie uważasz to nie znasz się na piłce.

Jak natomiast trener wicemistrzów Polski argumentował tą zmianę? - Trener argumentował tą zmianę, że nie zawsze zmienia się najgorszego - wyjaśnił Madej.

Madej był niezadowolony z tego, co spotkało go w jego rodzinnym mieście w meczu z klubem, którego jest wychowankiem. - Takich rzeczy się nie robi i mówię to wprost. Takich rzeczy się nie robi tym bardziej, że graliśmy u mnie w mieście. Ale już nawet pomijając tą sytuację, że graliśmy ŁKS-ie - nie nadawałem się absolutnie dzisiaj do zmiany. To trzeba sobie powiedzieć i mogę to wprost trenerowi powiedzieć: nie nadawałem się do zmiany. Mogę z trenerem usiąść i przeanalizować ten mecz w klubie - skomentował piłkarz.

- Nie ma o czym rozmawiać. Tylko mogę powiedzieć, że tak się nie traktuje zawodnika i absolutnie nie zgadzam się z tą zmianą - dodał.

Madej na każdym kroku podkreśla swoje przywiązanie do ŁKS-u. - Urodziłem się ŁKS-esiakiem i ŁKS-esiakiem umrę. Nic tego nie zmieni, obojętnie gdzie będę grał. Dziękuję kibicom serdecznie. To jest mój dom i zawsze tu będę wracał. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś tu zagram, że wszystko się tu wyprostuje, powstanie tu piękny stadion i kiedyś jeszcze ten stadion będzie przyciągał, a nie odstraszał jak jest teraz - zaznaczył skrzydłowy nawiązując do tego, fani skandowali jego imię i nazwisko.

Co stanie się zimą z tym piłkarzem, któremu kontrakt w WKS-ie kończy się w czerwcu najbliższego roku? - Myślę, ze miałem za duży wpływ na grę tej drużyny w rundzie jesiennej. Trzeba sobie tak powiedzieć. Nie wiem. Jakieś propozycje się dla mnie pojawiają. Jeżeli nikt zimą nie będzie podejmował ze mną tematu o przedłużeniu kontraktu to jak najbardziej będę może nie zainteresowany, ale... Jeżeli klub Śląsk Wrocław nie podejmie ze mną rozmów to będę rozglądał się ewentualnie za nowym pracodawcą, aczkolwiek nie ukrywam, że chciałbym zostać w Śląsku, bo czuję się tutaj dobrze - wyjaśnił zawodnik.

W niedzielę Śląsk pokonał ŁKS 2:1 i powiększył przewagę nad Legią Warszawa. - To jedyna rzecz tego dnia która mnie cieszy - odskoczyliśmy Legii na cztery punkty. Dobrze, że wygraliśmy, bo to był ważny mecz dla nas. Fajnie, że zdobyliśmy trzy punkty - podsumował Łukasz Madej.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)