Najważniejszy moment rundy - ŁKS Łódź: Porażka, która odmieniła zespół

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Piłkarze ŁKS-u, którzy przewodzą stawce I-ligowców, doznali jesienią tylko jednej porażki. W Poznaniu przegrali z Wartą aż 1:4. Był to dla łodzian zimny prysznic, po którym nie przegrali aż 13 kolejnych spotkań, odnosząc między innymi 9 zwycięstw z rzędu.

W tym artykule dowiesz się o:

Zespół ŁKS-u budowany był w ostatniej chwili. Ostatni z podstawowych zawodników - Krzysztof Mączyński, dołączył do drużyny zaledwie kilka dni przed inauguracją rozgrywek. Podopieczni Andrzeja Pyrdoła nie wyjechali również z powodu oszczędności na żadne zgrupowanie, a ich forma była przed sezonem wielką niewiadomą. Pierwsze mecze wątpliwości obserwatorów nie wyjaśniły. Smak zwycięstw z Pogonią i Dolcanem, zepsuł remis na własnym stadionie z Piastem Gliwice, mimo prowadzenia już 2:0.

W czwartej kolejce I ligi doszło do spotkania w Poznaniu, gdzie ŁKS zmierzył się z tamtejszą Wartą. Do przerwy łodzianie prowadzili 1:0 i wszystko było na najlepszej drodze do kolejnej wygranej, bowiem ŁKS przeważał i był zespołem lepszym. Co się jednak stało po przerwie, nie potrafili wytłumaczyć ani zawodnicy ani trenerzy. Piłkarze Andrzeja Pyrdoła stracili aż 4 gole i polegli w stosunku 1:4, wykazując zupełną indolencję zarówno w ataku, jak i w obronie.

- Dla mnie jest niezrozumiałe, że napastnik ma doskonałą sytuację, by podwyższyć prowadzenie i zamiast pewnie strzelić gola, to bawi się w strzał przewrotką - grzmiał po meczu, będący zazwyczaj oazą spokoju Pyrdoł.

- Z taką grą jak w meczu z Wartą, nie możemy w ogóle myśleć o promocji do ekstraklasy. Musimy szybko poprawić naszą dyspozycję, znaleźć zrozumienie w zespole - dodawał kapitan zespołu Marcin Adamski.

Jego słowa okazały się prorocze, bo ŁKS po tym spotkaniu bardzo szybko poprawił swoją dyspozycję. Do końca rundy jesiennej łodzianie rozegrali jeszcze 13 ligowych spotkań i ani razu nie schodzili już z boiska jako pokonani. Na rehabilitację wpadki w Poznaniu, gracze z al.Unii pokonali Górnika Łęczna, a w następnej kolejce zdobyli punkt na boisku ówczesnego lidera - Podbeskidzia Bielsko-Biała. Potem natomiast przyszła imponująca seria 9 zwycięstw, kolejno z: MKS-em Kluczbork, GKP Gorzów, Ruchem Radzionków, Kolejarzem Stróże, Górnikiem Polkowice, LKS-em Nieciecza, Odrą Wodzisław, GKS-em Katowice i Sandecją Nowy Sącz, przerwana w końcu bezbramkowym remisem z KSZO Ostrowiec.

- Czasem taki zimny prysznic, jakim był dla nas mecz z Wartą, jest potrzebny. Jeśli po takich porażkach mamy wygrywać po 9 spotkań z rzędu, to można chyba to jakoś przełknąć - żartował Dariusz Kłus, pomocnik ŁKS-u.

Sportowcy i trenerzy często powtarzają, że lepiej przegrać raz 0:5 niż 5 razy po 0:1. Ta prawda jest dość oczywista, ale w przypadku Łódzkiego Klubu Sportowego i rundy jesiennej pokazała dobitnie, że wynika ona nie tylko z czystej matematyki i straty 3 punktów zamiast 15, ale również z tego, że wysoka porażka może spowodować szok, sportową złość, mobilizację i zmianę oblicza zespołu.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)