Lech Poznań rok temu, a dziś

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Dokładnie rok temu, 2 października 2008, Lech Poznań stoczył niesamowity bój z Austrią Wiedeń, który pozwolił Kolejorzowi znaleźć się na ustach całej piłkarskiej Polski i zaistnieć w Europie. Po tym sukcesie zostały już tylko wspomnienia. Teraźniejszość dostarcza poznaniakom wiele traumatycznych przeżyć. Obraz Lecha przez miniony rok zmienił się diametralnie. Czy poznańska lokomotywa dalej będzie zjeżdżać po równi pochyłej?

W tym artykule dowiesz się o:

Historia występów Lecha Poznań w Pucharze UEFA w sezonie 2008/2009 to pasmo niesamowitego szczęścia. Najpierw lechici dostali się tam, dzięki rezygnacji Groclinu Grodzisk Wlkp.. Potem zachwycali w spotkaniach eliminacyjnych, ale gdyby nie dopisał los, Kolejorz nie awansowałby do fazy grupowej. Wszyscy kibice Lecha do dziś wspominają akcję ze 121. minuty rewanżowego spotkania z Austrią Wiedeń, w której Rafał Murawski trafił do siatki gości i zapewnił prawo startu gry w kolejnej fazie europejskich pucharów. Była to przepustka do zaistnienia w Europie, a w fazie grupowej Kolejorz nie rozczarował, a nawet wręcz przeciwnie - zachwycał swoją grą. Odpadł dopiero w 1/16 finału z Udinese Calcio.

Po tych osiągnięciach zostały już tylko wspomnienia. Od awansu do fazy grupowej mija właśnie rok, a poznańska lokomotywa znajduje się w zupełnie innym miejscu niż wtedy. Szczęście odwróciło się od Kolejorza, a życie dostarcza co kilka dni kolejne traumatyczne przeżycia. Awans do fazy grupowej Ligi Europejskiej był na wyciągnięcie ręki, ale zabrakło precyzji w rzutach karnych. Podobnie było w 1/16 finału Remes Pucharu Polski ze Stalą Stalowa Wola, z tą różnicą, że odpadnięcie z tych rozgrywek jest dla Lecha olbrzymią kompromitacją. Nie powodzi się również w lidze, gdzie strata do prowadzącej Wisły Kraków wynosi już dziewięć punktów.

Jak widać nastroje wśród sympatyków poznańskiego klubu są diametralnie inne niż dwanaście miesięcy temu. W Lechu nie dzieję się dobrze. Atmosfera jest nerwowa, kibice mają sporo zastrzeżeń do postawy piłkarzy, a najbardziej krytykowany jest trener Jacek Zieliński, którego dymisji domagało się sporo kibiców. Zarząd ostatecznie nie podjął pochopnych decyzji i nie zmienił szkoleniowca.

Czy rzeczywiście problem tkwi w Zielińskim? Wydaje się, że nie do końca. Największą jego wadą jest fakt, że nie potrafi wpłynąć na drużynę. Piłkarze grają egoistycznie, często nie podejmują walki, a na boisku nie tworzą monolitu, co później skutkuje fatalną grą. Kibice zarzucali trenerowi, że ustawia drużynę zbyt defensywnie, ale wiadomo, że tak nie jest. - Trener powtarzał, że mamy zagrać wysoko pressingiem. Co innego było mówione w szatni, a co innego robiliśmy na boisku - mówił po meczu z Odrą Wodzisław Marcin Kikut, co jasno daje do zrozumienia, że zawodnicy nie realizują poleceń Zielińskiego.

Zarząd również uznał, że winnymi słabych wyników są piłkarze, a nie trener. Być może taka deklaracja pozwoli zmotywować piłkarzy do walki w lidze, bo już tylko to Lechowi zostało. A trzeba zacząć odrabiać straty, aby sezon nie skończył się dla lechitów jeszcze przed zakończeniem rundy jesiennej.

Należy zwrócić uwagę, że poznaniacy grają słabo nie od czasu, gdy drużynę przejął Zieliński, ale od rundy wiosennej zeszłego sezonu. Smuda również nie potrafił znaleźć złotego środka, aby jego piłkarze grali na równi przez 90 minut. Nie radzi sobie także Zieliński, któremu poprzednik wyznaczył wysoko poprzeczkę, jeśli chodzi o mobilizację zespołu. Smuda słynął z twardej ręki i teraz każdy szkoleniowiec będzie miał spory problem, aby zdyscyplinować zespół. Kolejorzowi potrzeba zawodnika, który będzie lechitą z krwi i kości. Takiego, który w krytycznych momentach będzie potrafił wpłynąć na kolegów z drużyny, a nie myślał tylko, jacy menedżerowie obserwują jego grę.

Brak awansu do fazy grupowej Ligi Europejskiej odbija się Lechowi do dziś. Gdyby udało się lepiej wykonywać rzuty karne w Bruggii, poznaniacy byliby w zupełnie innym miejscu. Atmosfera wokół klubu byłaby zdecydowanie lepsza, co odbiłoby się również na postawie zespołu. W zeszłym roku nawet po niepowodzeniach w lidze, nastroje poprawiały się po zaciętych bojach z Nancy, Deportivo La Coruna czy Feyenoordem Rotterdam. Dziś poznańska lokomotywa nie ma takiej możliwości, przez co zjeżdża po równi pochyłej. Czy Zieliński będzie potrafił wprowadzić ją z powrotem na szczyt? Niczego nie można przekreślać, bo pamiętamy przecież okrzyki kibiców z rundy jesiennej zeszłego sezonu: "miał być Mistrz Polski, a będzie Mistrz Wielkopolski". Później nadarzyła się jednak okazja do triumfu w lidze, którą lechici zaprzepaścili.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)