Kłopoty bogactwa w Zagłębiu

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W rzadko którym klubie trener ma tak komfortową sytuację. Takim szczęśliwcem jest Marek Bajor, szkoleniowiec KGHM Zagłębia Lubin. Kadra pierwszej drużyny liczy blisko 30 piłkarzy! Jest w kim wybierać.

Trzech bramkarzy? Proszę bardzo. Stoperzy, boczni obrońcy, pomocnicy, napastnicy? Nie ma problemu. Kadra Zagłębia pod każdym względem prezentuje się okazale. Weźmy pod lupę bramkarzy. Między słupkami stoi doświadczony reprezentant Serbii Bojan Isailović. Jego zmiennikiem jest Aleksander Ptak, mający na koncie wiele spotkań w ekstraklasie. Na dokładkę jest młody Konrad Forenc, powoływany do młodzieżowych reprezentacji Polski.

Obrona również wygląda dobrze. Marek Bajor nie musi przekwalifikowywać pomocników na obrońców. O dwa miejsca na środku defensywny walczy czterech stoperów. Na razie pewne miejsce mają Michał Stasiak (blisko 200 meczów w ekstraklasie) i Csaba Horvath, który grał w Eredivisie i ocierał się o kadrę narodową Słowacji. W rezerwie Bajor ma również twardego jak skała Sergio Reinę oraz Szymona Kapiasa, który już nieraz pokazał, że potrafi zastąpić kontuzjowanego kolegę z zespołu. - Na pewno trener będzie miał ból głowy kogo wystawiać do składu. Kadra zwiększyła się i rywalizacja jest jeszcze większa. Ja podchodzę do tego spokojnie. Jestem doświadczonym zawodnikiem i już troszeczkę w piłkę gram - mówi Michał Stasiak.

Rywalizacja na obu bokach obrony także wygląda dobrze. Nieco kłopotów z obsadą prawej strony jest na skutek kontuzji Grzegorza Bartczaka, ale bardzo dobrze lukę tę wypełnia Bartosz Rymaniak.

Jeszcze więcej opcji Bajor ma w drugiej linii. Mimo odejścia Mateusza Bartczka, trener ma w kim wybierać. Posiada piłkarzy na różne "okazje". Jest Kamil Wilczek, za którego zapłacono 300 tysięcy euro. Jest szybki jak torpeda David Abwo. Są też reprezentanci Polski Dawid Plizga oraz Szymon Pawłowski. Jest Łukasz Hanzel, powoływany do kadry U-23, czy Martins Ekwueme, w którym drzemie spory potencjał. Furorę robi 18-letni Damian Dąbrowski, wygrywając ze wszystkimi rywalizację na środku pomocy. Nie można zapominać o nowym graczu Zagłębia, reprezentancie Litwy i sześciokrotnym mistrzu tego kraju - Dominykasie Galkeviciusie. Jeśli Bajor będzie chciał wystawić wychowanków, to oprócz Dąbrowskiego są jeszcze Adrian Rakowski i Adrian Błąd, obaj po debiucie w lidze. Jakby tego było mało, to jest jeszcze Amer Osmanagić, niedoceniany jednak przez sztab szkoleniowy. Mocno o grę tego zawodnika zabiegają fani Zagłębia.

Piłkarze Zagłębia muszą ostro rywalizować o miejsce w składzie / Fot. Łukasz Haznar

W ataku o jedno miejsce może rywalizować nawet pięciu napastników. Jest silny i doświadczony Duszan Djokić, czy młody i nieobliczalny wychowanek Arkadiusz Woźniak. Formę stracił Mouhamadou Traore, ale zastąpić go może Wojciech Kędziora. Na dokładkę jest Deniss Rakels, 18-letni król strzelców ligi łotewskiej, reprezentant kraju, który kosztował 400 tysięcy euro. - Zwiększyła się rywalizacja. Czas pokaże kto ją wygra. Lubię grać jako wysunięty napastnik, ale też jako cofnięty. Na obu pozycjach czuję się dobrze. Najważniejsze, żeby grać - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Kędziora.

Marek Bajor nie może narzekać na kadrę. Ma w kim wybierać. Wielu szkoleniowców z polskiej ligi nie ma takiego komfortu jak były asystent Franciszka Smudy. Działacze zapewnili mu solidne podstawy do osiągnięcia sukcesu.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)