Sprawiedliwy remis - relacja z meczu GKP Gorzów Wlkp. - Dolcan Ząbki

Zdjęcie okładkowe artykułu:  /
/
zdjęcie autora artykułu

Zimno, ciągle padający deszcz oraz mocno nasiąknięta murawa sprawiły spore kłopoty obu drużynom. Piłkarze ślizgali się po boisku, a na murawie dominowała przypadkowość. Mimo gry w przewadze goście nie zdołali przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę.

Sobotni pojedynek znacznie lepiej rozpoczęli gospodarze. Już w czwartej minucie blisko zdobycia bramki był Radosław Mikołajczak. Młody pomocnik GKP otrzymał piłkę z lewej strony lecz jego strzał z kilkunastu metrów zatrzymał się na jednym z jego partnerów. Na odpowiedź gości nie trzeba było długo czekać. Warto jednak zaznaczyć, że spory udział miał w tym bramkarz gospodarzy Sławomir Janicki, który niefortunnie interweniując na przedpolu trafił w nadbiegającego Piotra Gawęckiego. Piłka odbijając się od nóg napastnika z Ząbek przeleciała kilkanaście centymetrów obok bramki.

W kolejnych minutach dwie dogodne sytuacje stworzył sobie obrońca GKP Gorzów Wlkp. Paweł Wojciechowski. Stoper z Gorzowa Wlkp. dwukrotnie najwyżej wyskakiwał do piłek z rzutów rożnych, lecz jego strzały głową pewnie wyłapywał Rawał Misztal.

Już w 18 minucie trener Robert Moslak zmuszony był do przeprowadzenia pierwszej zmiany. W starciu z Adamem Banasiakiem ucierpiał Marcin Korkuć. Uraz okazał się tak poważny, iż jego miejsce na boisku zajął Patryk Koziara.

Dziesięć minut później przed szansą zdobycia ósmej bramki w sezonie stanął Emil Drozdowicz. Lewą stroną popędził Krzysztof Kaczmarczyk jego dośrodkowanie spadło wprost na głowę nadbiegającego Drozdowicza, lecz po raz kolejny był to zbyt słaby strzał, by mógł zaskoczyć golkipera gości. W odpowiedzi mocno z dystansu uderzył Marcin Stańczyk, lecz piłkę na rzut rożny wybił Janicki. Na tym zakończyły się emocje w pierwszej połowie.

Po przerwie było ich także jak na lekarstwo. Na nasiąkniętej murawie obie ekipy z trudem operowały piłką, a każdy wślizg kończył się kilkumetrową jazdą po trawie. Tak było w 57 minucie, gdy za taką interwencję Jozef Petrik ujrzał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. - W tym wślizgu noga przejechała po przeciwniku i dotknęła jego twarzy. Chyba na to sędzia zareagował. Gościu zaczął krzyczeć. Jak sędzia nie czuje meczu to chyba zareagował na krzyk. W sumie bardziej miałbym pretensje za tą pierwszą kartkę, która mi się nie należała - ocenił po meczu czeski piłkarz GKP.

Goście przez ponad trzydzieści minut mieli okazję grać w przewadze, jednak w żaden sposób nie zagrozili bramce przeciwnika. To grający w osłabieniu zespół GKP wykazał się większa determinacją i w 74 minucie bliski był strzelenia zwycięskiej bramki. W polu karnym piłkę otrzymał Mikołajczak, lecz strzał lewą noga poszybował na bramką gości. - Miałem swoją sytuację, po której mogliśmy przechylić losy meczu. Nie trafiłem, a dzisiaj zagrałem jeden ze słabszych meczów tej rundy - skomentował Mikołajczak.Ostatecznie mecz zakończył się bezbramkowym remisem, który powinien zadowolić obie ekipy.

GKP Gorzów Wielkopolski - Dolcan Ząbki 0:0

Składy:

GKP: Janicki, Andruszczak, Ciach, Wojciechowski, Petrik, Mikołajczak, Łuszkiewicz, Banasiak (59' Ganowicz), Kaczmarczyk, Drozdowicz (90' Jaroń), Ilków-Gołąb (81' Wan).

Dolcan: Misztal, Ciesielski, Dadacz, Unierzycki, Wróbel, Bazler, Korkuć (18' Koziara), Kosiorowski, Piesio (65' Stretowicz), Stańczyk. Gawęcki (70' Zapaśnik).

Żółte kartki: Łuszkiewicz, Petrik, Andruszczak, Ganowicz (GKP) oraz Stańczyk, Dadacz (Dolcan).

Czerwona kartka: Petrik /57/ (za drugą żółtą).

Sędzia: Rafał Rokosz (Siemianowice Śląskie).

Widzów: 500.

Źródło artykułu: