Na rozliczenia przyjdzie czas zimą - rozmowa z Mirosławem Hajdo, trenerem Termalicy Bet-Bruk Nieciecza

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Termalica Bet-Bruk Nieciecza po pierwszych słabych występach ostatnio regularnie punktuje. W najbliższej kolejce beniaminek zaplecza ekstraklasy zmierzy się z liderem tabeli ŁKS-em Łódź. - <I>ŁKS to drużyna, która nie boi się grać ofensywnie i na pewno obierzemy na to spotkanie odpowiednią taktykę </I>- przekonuje trener Mirosław Hajdo.

Marcin Ziach: Termalica jest absolutnym beniaminkiem na zapleczu ekstraklasy. W pierwszych meczach przyszło wam zapłacić frycowe, ale teraz pana drużynie idzie coraz lepiej.

Mirosław Hajdo: Nie patrzę na to, co było wcześniej, a na to, co jest teraz. W ostatnich trzech meczach zdobyliśmy cztery punkty, czyli dokładnie tyle samo, co wcześniej w ośmiu spotkaniach. Szczególnie szkoda mi punktów straconych w meczu z Odrą, gdzie straciliśmy frajerską bramkę i później ciężko było nawet zdobyć punkt. Nie możemy się jednak poddać i starać się jak najwięcej punktów zdobyć w rundzie jesiennej.

Patrząc na wyniki drużyny można odnieść wrażenie, że wasza forma jest bardzo nierówna. Tracicie punkty z rozbitą Odrą, a w międzyczasie wygrywacie z Sandecją i remisujecie z GKS-em Katowice.

- Mecz meczowi nierówny i to widać w naszym przykładzie szczególnie wyraźnie. Pracujemy bardzo wytrwale, wiemy, że mamy jeszcze sporo braków, które musimy nadrobić. Na wyciąganie wniosków i rozliczanie drużyny przyjdzie czas w zimowej przerwie w rozgrywkach. Wierzę, że nie będziemy zespołem, który opuści szeregi pierwszej ligi.

Niska pozycja Termalicy może dziwić o tyle, że kadra drużyny składa się w większości z zawodników, którzy występowali już w ekstraklasie i na jej zapleczu.

- Nie możemy roztrząsać tego, co było na początku sezonu. Musimy skupić się na tym, co jest teraz i co jeszcze przed nami. Mamy silną wyrównaną kadrę, która powinna nam umożliwić miejsce nad kreską przed rundą wiosenną. To jest nasz cel, do którego chcemy dążyć.

O pana zespole było w ostatnich dniach głośno za sprawą remisu z Gieksą przy Bukowej.

- Było to dobre spotkanie w naszym wykonaniu. Zagraliśmy swój futbol i mieliśmy kilka dobrych okazji strzeleckich. GKS również miał swoje sytuacje, których nie wykorzystał i mecz zakończył się bezbramkowym remisem. Nie ma sensu teraz dywagować, kto był bliżej zwycięstwa. Wydaje mi się, że ani Termalica, ani GKS nie zasłużyły w tym meczu na porażkę i remis jest sprawiedliwym rezultatem. A nam pozwoli on jeszcze bardziej uwierzyć w siebie.

Po spotkaniu z GKS-em pana drużynę czeka kolejne starcie z pretendentem. Tym razem do Niecieczy przyjedzie Łódzki Klub Sportowy.

- Lepiej gra nam się z zespołami, które preferują otwarty futbol. ŁKS Łódź to drużyna, która nie boi się grać ofensywnie i na pewno obierzemy na to spotkanie odpowiednią taktykę. Musimy zagrać bardzo mądrze i z pełną koncentracją, żeby nie przydarzył nam się taki błąd, jak w meczu z Odrą Wodzisław, który przegraliśmy na własne życzenie.

Jaki będzie klucz Termalicy do powiększenia dorobku punktowego w starciu z liderem tabeli?

- Mecz z GKS-em pokazał, że potrafimy grać w piłkę i stwarzamy sobie dogodne sytuacje bramkowe, których potem nie umiemy wykorzystać. Musimy grać skuteczniej i zachować więcej zimnej krwi. W Katowicach stworzyliśmy sobie trzy świetne sytuacje, których nie udało nam się wykorzystać. Musimy popracować nad tym, żeby w decydujących momentach zachować spokój i umieścić piłkę w siatce.

Termalica grą defensywną stoi, bo pozycje bramkarza i linia obrony jak na razie prezentuje się z bardzo dobrej strony.

- Wychodzę z założenia, że budowę drużyny zaczyna się od obrony. Jeżeli defensywa jest stabilna i stanowi pewny punkt drużyny to zawsze jest łatwiej o sytuacje bramkowe. Kilka meczów takich mieliśmy, w kilku udało nam się zapunktować. Cieszę się, że nasza gra zaczyna wyglądać tak, jakbym sobie tego życzył.

Wspomniane wcześniej przez pana spotkanie z GKS-em można okrasić mianem meczu przyjaźni, bo z Wojciechem Stawowym łączy pana szczególna więź.

- Rzeczywiście coś w tym jest (śmiech). Oboje jesteśmy z Krakowa, a w tym mieście mieszkamy blisko siebie. Zmierzyć się z dobrym znajomym na ławce rezerwowych to fajne przeżycie i dodatkowe wyzwanie. Cieszę się, że żaden z nas nie schodził po tym meczu, jako przegrany, choć zawsze niedosyt jakiś jest. Powrót z Katowic był jednak bardzo przyjemny, bo zdobyliśmy punkt na bardzo ciężkim terenie.

Tej przyjaźni w trakcie meczu, przy linii bocznej specjalnie widać nie było.

- Nikt się nie będzie klepał po plecach. Każdy mecz, to nasza praca, w której liczy się przede wszystkim efektywność. Z Wojtkiem porozmawialiśmy przez telefon, bo spotkać się w tym nawale pracy byłoby nam bardzo trudno. Wymieniliśmy się uwagami na temat innych drużyn. Na pewno obaj z tego skorzystamy.

Punkcik po punkciku Termalica wydostaje się ze strefy spadkowej. Spokojne utrzymanie to cel na ten sezon?

- Nasz cel na ten sezon określi miejsce w tabeli. Powoli wydostajemy się ze strefy spadkowej, ale nie ma co się podpalać. Przed nami jeszcze kilka meczów w tej rundzie i potem runda rewanżowa. Bardzo nam zależy żeby spokojnie utrzymać się w tej lidze.

Źródło artykułu: