Postrzelony bramkarz Togo marzy, by znów chodzić

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Kodjovi Obilale nie ma czucia w prawej nodze poniżej kolana. Porusza się na wózku inwalidzkim i zastanawia jak zapewni utrzymanie dwójce dzieci. 8 stycznia uszedł z życiem w ataku terrorystycznym na autokar reprezentacji Togo.

W tym artykule dowiesz się o:

26-letni Obilale czeka na kolejną operację, która ma dać mu szanę na to, by znów chodził. O piłce nożnej nie ma mowy: zanim jego kariera została załamana, grał w czwartoligowym francuskim klubie Pontivy.

Dziś jest w Kerpape, w Bretanii. Świat przypomniał sobie o nim w ostatnich dniach, gdy udzielił kilku wywiadów, z których dowiedzieliśmy się, że po tragedii został pozostawiony sam sobie. - Po tym co się stało, pozostał mi w ustach gorzki smak - mówił. - Federacja afrykańska nigdy się mną nie przejęła.

- My Afrykańczycy nie jesteśmy zjednoczeni. Po pierwsze dlatego, że niewinni i nieuzbrojeni ludzie zostali zaatakowani w ten sposób. Po wtóre, dlatego, że ja zostałem potraktowany tak jak zostałem. Rząd Togo przyznał mi 13 tys. euro, co nie wystarczyło nawet na wydatki mojej żony, której na szczęście pomógł mój przyjaciel Emmanuel Adebayor. Dopiero po wielu miesiącach błagalnych telefonów otrzymałem od państwa 53 tys. euro.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)