Tur wygrywa i ucieka spod gilotyny (relacja)

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

- <i>Nie mogę znaleźć na to innego określenia jak cud - </i> mówił na konferencji prasowej rozradowany trener Tura Turek <b>Jerzy Wyrobek</b>. Jego drużyna rzutem na taśmę utrzymała się w II lidze. Po sensacyjnym zwycięstwie nad Polonią Warszawa, tym razem gracze beniaminka wywieźli trzy punkty ze stadionu w Opolu, a złotą bramkę zdobył <b>Łukasz Cichos</b>.

W tym artykule dowiesz się o:

Nic nie zapowiadało jednak wybuchu radości gości po końcowym gwizdu pana Łukasza Śmietanki. W pierwszych minutach gry Odra zdecydowanie dominowała na boisku raz za razem zmuszając golkipera gości do wykazania się swoimi umiejętnościami. Gdyby nie wyborna tego dnia dyspozycja Sławomira Janickiego, mecz dla zespołu z Turku skończyłby się w pierwszej połowie. Bramkarz Tura już w 2. minucie efektowną paradą przeniósł piłkę nad poprzeczką po mocnym strzale Marcina Józefowicza. Parę chwil potem jego czujność strzałem z rzutu wolnego sprawdził Madrin Piegzik. Do dużego wysiłku zmusił go również celną główką Marcin Pontus. W paru innych sytuacjach własnego golkipera wyręczali także obrońcy, bądź też piłkarze Odry nie potrafili trafić w światło bramki.

Tur nie pozostawał jednak dłużny pewnym utrzymania gospodarzom. Kilkakrotnie czujność debiutującego w II lidze Jakuba Belli sprawdzili uderzeniami z dystansu Filip Burkhardt oraz Łukasz Matusiak. Wychowanek opolan spisywał się jednak bez zarzutu, pewnie zatrzymując strzały rywali.

Wraz z kolejnymi minutami tempo meczu nie spadało. Gra toczył się raz pod jedną, raz pod drugą bramką. Najpierw w 32. minucie szczęścia próbował ponownie Matusiak, a w 34. Rafał Piętka, jednak oba uderzenia przeleciały obok bramki. W odpowiedzi gospodarze przeprowadzili składną akcję, po której powinni prowadzić 1:0. Do dośrodkowania z prawego skrzydła doszedł aktywny w sobotę Pontus. Były piłkarz GKS-u Jastrzębie uderzył głową w kierunku bramki, piłka odbiła się od pleców przeszkadzającego mu obrońcy i zatrzymała się na spojeniu słupka z poprzeczką. Dokładnie minutę później serca piłkarzy z Turku ponownie zabiły mocniej. Do wyłożonej na 20 metr piłki dopadł Marek Tracz, ale potężną bombę ikony Odry Janicki kapitalnie sparował na róg. Na zakończenie pierwszej emocjonującej połowy przed szansą stanął jeszcze Piętka, ale kapitan gości przegrał pojedynek sam na sam ze świetnie dysponowanym Bellą.

Po pierwszej połowie wynik bezbramkowy był zaskoczeniem. Obie drużyny miały swoje szanse, ale zawodziła skuteczność. Dobre zawody rozgrywali też obaj bramkarze, a na liderów swoich zespołów wyrastali Piegzik z Pontusem oraz Burkhardt. Pewne po pierwszej połowie było też to, że Tur będzie atakował z coraz większą zaciętością, bo na obronienie się przed spadkiem piłkarze Jerzego Wyrobka mieli zaledwie 45 minut.

Pomimo tego to Odra po wznowieniu gry pierwsza stworzył sobie sytuacje bramkowe. Już w 2 minuty po gwizdku sędziego Śmietanki doskonała okazję zmarnował Pontus, który zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału. Po rozgrywającym chyba swój najlepszy mecz w barwach niebiesko-czerwonych napastniku szczęścia uderzeniami głową próbowali też Łukasz Ganowicz i Józefowicz. Ich nieskuteczność mogła zostać wykorzystana chwilę potem, ale Bella najpierw fenomenalnie obronił strzał głową w wykonaniu Łukasza Cichosa, a dobitka któregoś z przyjezdnych minęła bramkę opolan.

Festiwal nieskuteczności na stadionie przy Oleskiej trwał w najlepsze, bo trzy minuty po okazji Tura, przed szansą znalazł się Tomasz Copik, ale wychodząc na sam na sam z Janickim zdecydował się oddać piłkę Pontusowi, a że uczynił to niedokładnie, to golkiper gości wznowił grę od własnej bramki. Niecelne była też kolejna próba młodego napastnika Odry, która zatrzymała się na bocznej siatce oraz strzał głową w wykonaniu wprowadzonego chwilę wcześniej przez trenera Wyrobka Krzysztofa Sikory. Było to jednak ostatnie ostrzeżenie dla opolan, którzy choć stwarzali sobie więcej sytuacji to nie potrafili ich wykorzystać.

W 77. minucie nerwowa dotąd ławka rezerwowych gości wybuchła wielką radością. Po faulu w okolicach 30 metra, piłkarze Tura szybko, podaniem na prawą stronę pola karnego, rozpoczęli grę. Przemysław Mądry dokładnie zacentrował do ustawionego na 11 metrze Cichosa, który mocnym strzałem pokonał Bellę. - Piłka jest taką grą, że kiedy rywalowi nie wpada to coraz bardziej wierzy się w siebie i okazje przychodzą - mówił po meczu szczęśliwy strzelec. Inaczej do tej sytuacji podchodził Bella, który choć przy golu był bez szans to po meczu przyznawał: - Zawsze jestem zdania, że przy bramce mogłem zrobić coś więcej. Trudno teraz oceniać to na gorąco, będę musiał obejrzeć ją na wideo.

Bramka jakby podcięła skrzydła opolanom, którzy od tego momentu stracili pomysł na grę, szczególnie, że przyjezdni po zdobyciu bramki skupili się na obronie korzystnego rezultatu. -Z kolejnymi minutami zespół zaczął gasnąć. Może to efekt trudnego meczu z Arką i dalekiej i ciężkiej podróży, bo to przecież ponad 1300 kilometrów - komentował grę swojego zespołu w końcówce spotkania opiekun Odry Andrzej Prawda. Szkoleniowiec niebiesko-czerwonych zdecydował się nawet wpuścić na ostatnie minuty Ugo, ale i to nie przyniosło zmiany wyniku. Goście mogli jednak mówić o sporym szczęściu, bo już w doliczonym czasie gry po zamieszaniu pod bramką Janickiego piłka trafił w słupek, a mecz zakończył się zwycięstwem Tura 1:0.

Sobotni mecz mógł się tak naprawdę zakończyć wynikiem hokejowym. Obie drużyny prześcigały się jednak w marnowaniu sytuacji bramkowych. Celowała w tym zwłaszcza Odra, a sytuacje zmarnowane przez Copika i Pontusa mogą się śnić obu piłkarzom po nocach. Opolanie tym samym porażką zakończyli nieudaną dla nich rundę wiosenną, w której wygrali zaledwie jeden mecz. W zupełnie innych humorach byli zawodnicy z Turku, którzy jeszcze długo po zakończeniu pojedynku cieszyli się wraz z grupką 11 kibiców z nierealnego jeszcze przed tygodniem utrzymania. - Wiara ciągle w nas była, bo jesteśmy dobrym zespołem. Wiosną nam nie szło, ale na pewno zasługujemy, żeby grać w tej nowej I lidze - deklarował po meczu strzelec jedynego gola, Łukasz Cichos.

Odra Opole - Tur Turek 0:1 (0:0

0:1 - Cichos 77’

Składy:

Odra Opole: Bella - Samba Ba, Ganowicz, Karasiak, Filipe, Piegzik, Copik (60' Bajdziak), Tracz, Surowiak (80' Ugo), Józefowicz (73' Stępień), Pontus.

Tur Turek: Janicki - Lipiński, Jasiński, Derbich, Matusiak, Piętka (64 Sikora), Bieniek (75' Łagiewka), Pruchnik (52' Potocki), Burkhardt, Cichos, Mądry.

Żółte kartki: Tracz, Pontus (Odra).

Sędzia: Łukasz Śmietanka (Radom).

Źródło artykułu: