Nie udźwignęliśmy kolejnego biegu - komentarze po meczu Lechia Gdańsk - Legia Warszawa

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Lechia Gdańsk po trójmeczu z Wisłą Kraków nie wytrzymała fizycznie kolejnego pojedynku z rywalem z wyższej półki. Lechiści wygrywali już 2:0, ale ostatecznie polegli 2:3. Legia przełamała kryzys i nadal będzie się liczyć w walce o mistrzostwo Polski.

Tomasz Kafarski (trener Lechii): Nam do sukcesu zabrakło tego, co przedstawiła Legia w drugiej połowie, czyli walki do końca i wiary. Oddaliśmy za dużo miejsca legionistom. Mecz rozpoczął się fantastycznie. Myślę, że kibice dawno nie oglądali takiej Lechii, ale to nie wystarczyło do odniesienia zwycięstwa. Legia wrzuciła drugi bieg, którego my już nie udźwignęliśmy. Kilka błędów doprowadziło do tego, że wpadły kolejne bramki. Jestem rozczarowany, bo z przebiegu pierwszych minut tego pojedynku można było wywnioskować, że będzie to dla nas przełomowy mecz. Będziemy musieli poczekać na kolejne spotkanie. Myślę, że nasza kondycja miała wpływ na przebieg drugiej połowy. Nie potrafiliśmy odpowiednio zareagować na kolejne gole. Legia była wszędzie i nadawała ton. Porozmawiam z Tomkiem Dawidowskim o jego głupich żółtych kartkach. Wolałem nie ryzykować i ściągnąłem go z boiska, żebyśmy nie musieli kończyć tego meczu w dziesiątkę. Jan Mucha nie jest przyzwyczajony, że na stadionie jest tylu kibiców, którzy tworzą świetną atmosferę, dlatego tak się zachowywał.

Stefan Białas (trener Legii): Przyjechaliśmy na bardzo trudny teren. Lechia sprawiła największą niespodziankę w Pucharze Polski, gdzie wyeliminowała Wisłę Kraków. Spodziewaliśmy się trudnego pojedynku, ale nie wyobrażałem sobie, że będziemy przegrywać w momencie, kiedy nie wszyscy zawodnicy mieli kontakt z piłką. Zespołowi należą się duże brawa za to, że z wyniku 0:2 potrafił dojść do rezultatu 3:2. Trzeba pogratulować determinacji i woli walki. To gwarantuje nam sukces. Jeśli chodzi o sytuację z Muchą, to nie widziałem jej. Patrzę zawsze na piłkę i na zawodników, którzy grają. Nie zwracałem uwagi na bramkarza.

Paweł Nowak (pomocnik Lechii): Chcieliśmy potwierdzić naszą dobrą dyspozycję, którą prezentowaliśmy w kilku ostatnich spotkaniach. Na początku wszystko wskazywało, że tak będzie. Stwarzaliśmy sobie dużo sytuacji. Gdybyśmy zamienili te szanse na gole, to Legia by się nie podniosła. Był to dla nas bardzo trudny mecz. Szkoda, że dobrze graliśmy tylko przez 30 minut. Może było mniej agresywności i brakowało wiary, że możemy pokonać w Gdańsku legionistów.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)