Hop - Bęc po 21. kolejce I ligi

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Marsz do ekstraklasy kontynuują piłkarze Widzewa Łódź. Dość nieoczekiwane zwycięstwo odniósł Motor Lublin. Słabo w rozgrywkach ligowych spisuje się Pogoń Szczecin. Oto przed Państwem kolejne zestawienie listy Hop - Bęc I ligi.

W tym artykule dowiesz się o:

HOP

Motor Lublin: Mecz z Dolcanem Ząbki miał być spotkaniem ostatniej szansy i lublinianie ją wykorzystali. Było to jednak dopiero drugie ich zwycięstwo w sezonie i wciąż tracą aż osiem punktów do bezpiecznej strefy, więc czeka ich trudne zadanie. Jak pokazał jednak ostatni mecz - nie wszystko jeszcze stracone.

Widzew Łódź: Łodzianie nie pasują do tej klasy rozgrywkowej. Dziesięć punktów przewagi nad drugą w tabeli Pogonią Szczecin mówi samo za siebie. To już nudne co kolejkę wspominać w tym miejscu o Widzewie, ale nie mamy wyjścia. W Poznaniu łodzianie zagrali słaby mecz, a mimo to wygrali. Pewnie kroczą po awans. Będzie to chyba pierwsza drużyna, która zdobędzie mistrzostwo zaplecza ekstraklasy dwa razy z rzędu.

Konrad Cebula: Piłkarz Górnika Zabrze, który do tego klubu przyszedł w przerwie zimowej z Cracovii. W spotkaniu z GKP Gorzów Wielkopolski po raz pierwszy wybiegł w podstawowym składzie trójkolorowych i od razu wpisał się na listę strzelców. Dodatkowo jego gol dał zabrzanom jakże cenne trzy punkty. Podobna sytuacja z Cebulą miała miejsce rok temu. Wtedy trafił on do Stali Stalowa Wola, gdzie z miejsca stał się kluczowym piłkarzem tej drużyny. Czy taka sama przyszłość czeka go w Górniku?

BĘC

Benjamin Imeh i Radosław Mroczkowski: W drugim już meczu trener Mroczkowski wpuścił po przerwie Imeha na boisko, a ten przez 45 minut starcia z Motorem - a wcześniej i 30 minut potyczki Wartą - stał i patrzył się na piłkę, która przeleciała pól metra od niego - pisał nasz korespondent. Marcin Sasal wiedział jak do niego przemówić, trener Mroczkowski najwyraźniej nie radzi sobie z motywowaniem swojego napastnika.

Pogoń Szczecin: Szczecinianie zostali wygwizdani przez 10 tysięcy kibiców w ostatnim meczu ligowym. Trener Mandrysz stwierdził, że zawodnicy nie radzą sobie z presją i to go martwi, on tego nie rozumie. Pogoń zagrała słabo, nie tak jak wymaga się od pretendenta do gry w wyższej klasie rozgrywkowej. Rozgrywki ligowe to jedno, a Remes Puchar Polski to drugie. W Pucharze Pogoń rozbiła Zagłębie Sosnowiec. Czy w lidze też tak będzie?

Sędzia Marek Karkut: Stwierdzenie, że podarował zawodnikom Widzewa zwycięstwo byłoby na wyrost, ale błędy, które popełniał wołają o pomstę do nieba. Szczytem wszystkiego była druga bramka dla łodzian, przy której najpierw nie odgwizdał brutalnego faulu na Damianie Pawlaku, a następnie tak się ustawił... że brał udział w rozegraniu akcji. Piłka odbiła się od niego i trafiła do Sernasa (który zdobył gola). Gdyby nie to "zagranie" sędziego futbolówka znalazłaby się u obrońcy Warty i akcja nie zakończyłaby się pewnie nawet strzałem.

Źródło artykułu: