Śląsk lepszy od GKS-u Jastrzębie

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Mecz stał na wysokim poziomie. Nie brakowało sytuacji sytuacji podbramkowych zarówno z jednej, jak i drugiej strony. Jastrzębie postawiło wrocławianom twarde warunki. Bohaterem ekipy z Wrocławia został <b>Przemysław Łudziński</b>, który który dwukrotnie wpisał się na listę strzelców.

Przemysław Łudziński będzie mógł się śnić piłkarzom GKS-u Jastrzębie. Ten napastnik bramkarzowi gości strzelił w tym sezonie już cztery bramki. Dwie podczas rundy jesiennej, dwie w sobotnim meczu. Śląsk, dzięki bramkom Łudzińskiego spotkanie wygrał, ale zwycięstwo wcale nie przyszło łatwo. - Muszę powiedzieć, że zespół z Jastrzębia naprawdę starał się nie tylko nam przeszkadzać, bo było widać, że po odbiorze od razu groźnie kontratakowali. Także na pewno był to bardzo ciężki mecz, to nie ulega wątpliwości - mówił po meczu szkoleniowiec Śląska, Ryszard Tarasiewicz

Od pierwszych minut do ataku ruszyli goście. Aktywny był zwłaszcza grający w środku polu Kamil Wilczek, który ładnie wykładał piłki partnerom. Taka sytuacja miała miejsce w 4. minucie, kiedy to Wilczek ładnie przedarł się środkiem pola, podał do Marcina Narwojsza, który nie potrafił zamienić dogodnej sytuacji na bramkę. Wrocławianie pierwszy strzał na bramkę bronioną przez Jukaba Kafkę oddali dopiero w 22. minucie. Było to jednak przepiękne uderzenie. Z lewej strony dośrodkowywał Janusz Gancarczyk, piłka ostatecznie wylądowała pod nogami Sebastiana Dudka, który bez chwili zastanowienia zdecydował się na piekielnej siły uderzenie z dystansu. Futbolówka trafiła w poprzeczkę...

Od tego momentu to Śląsk przejął inicjatywę w grze. Wrocławianie częściej zapuszczali się pod bramkę Jastrzębia oraz częściej byli w posiadaniu piłki. Goście jednak kontratakowali. W 32. minucie po ładnej akcji całego zespołu uderzał Bartłomiej Grabczyński, skończyło się na rzucie rożnym. Dwie minuty później bramkę próbował zdobyć Łudziński, tym razem jeszcze się nie udało. Niewykorzystane sytuacje się mszczą - mówi stare piłkarskie porzekadło. W 36. minucie, minucie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Kamil Wilczek znalazł się sam przed bramką gospodarzy i strzałem głową pokonał Wojciecha Kaczmarka. Piłkarze Śląska sygnalizowali pozycję spaloną, lecz sędzia nawet nie chciał o tym słyszeć. Na trybuny za krytykowanie decyzji arbitra został wyrzucony Ryszard Tarasiewicz. Po objęciu prowadzenie goście w dalszym ciągu prowadzili otwartą grę. Chwała im za to, bo dzięki temu kibice oglądali niezwykle ciekawe widowisko. Śląsk wyrównał jeszcze w pierwszej połowie. W doliczonym czasie gry z lewego skrzydła piłkę po linii bramkowej podał Wojciech Górski, pod bramką Kafki zrobiło się zamieszanie. Do bezpańskiej futbolówki dopadł Łudziński, który ładnym strzałem umieścił ją w siatce. Chwilę po tym wydarzeniu zakończyła się pierwsza połowa.- Niepotrzebnie chyba się otworzyliśmy, chcieliśmy zdobyć kolejną bramkę i to się zemściło - komentował Janusz Wrześniak, piłkarz GKS-u Jastrzębie.

Druga połowa rozpoczęła się od mocnego uderzenia wrocławian. Po ładnej, zespołowej akcji całej drużyny Łudziński ponownie udowodnił, że do niego należy miano najlepszego strzelca Śląska. Całą okazję strzelecką dla snajpera wypracował duet braci Gancarczyków. - Cieszę się z dwóch bramek i co najważniejsze z trzech punktów które zostały we Wrocławiu. Najważniejsze nie są moje bramki, tylko punkty które zdobyliśmy - mówi po meczu strzelec dwóch goli. W 56. minucie miała miejsce kolejna okazja dla gospodarzy - futbolówka po strzale głową w wykonaniu Dudka zostaje wybita przez Jastrzębian z linii bramkowej. W drugiej połowie mecz również był emocjonujący, brakowało jednak aż tak klarownych sytuacji. W 63. minucie do interwencji zmuszony był bramkarz wrocławian, który piąstkował piłkę po wrzutce Woźniaka. Podobna sytuacja miała miejsce w 77. minucie - tym razem dośrodkowywał jednak Bednarek. W końcowym fragmencie Jastrzębianie co rusz atakowali bramkę Kaczmarka. Goście z Górnego Śląska chcieli ugrać choć jeden punkt. To się niestety im nie udało. W samej końcówce Jastrzębie miało jeszcze okazję z rzutu wolnego, lecz bramka nie padła.

Śląsk wygrał spotkanie 2:1 głównie dzięki Przemysławowi Łudzińskiemu. Mecz stał na wysokim poziomie. Takie spotkania kibice chcieliby oglądać zawsze. Dzięki trzem punktom wywalczonym w sobotę wrocławianie są na najlepszej drodze do wywalczenia na zielonym boisku awansu do Orange Ekstraklasy. - Stworzyliśmy sobie kilka sytuacji. Strzeliliśmy, jak ja osobiście uważam dwie bardzo ładne bramki. Chwała chłopakom za odwagę, cierpliwość i charakter - dziękował po meczu piłkarzom swojej drużyny Tarasiewicz.

Śląsk Wrocław - GKS Jastrzębie 2:1 (1:1)

0:1 - Wilczek 36'

1:1 - Łudziński 45+1'

2:1 - Łudziński 49'

Składy:

Śląsk Wrocław: Kaczmarek - Wójcik (61' Szewczuk), Pokorny, Sztylka, Wołczek, M.Gancarczyk, Dudek, Górski (80' Klofik), J.Gancarczyk, Ulatowski, Łudziński (72' Imeh).

GKS Jastrzębie: Kafka - Wrześniak, Ciemięga, Pielorz, Bednarek, Grabczyński, Woźniak (80' Wawrzyczek), Wilczek, Małkowski, Żbikowski (57' Rusinek), Narwojsz.

Żółte kartki: Ulatowski, Górski, Szewczuk (Śląsk) oraz Rusinek (GKS).

Sędzia: Tomasz Cwalina (Gdańsk).

Widzów: 5000 ( w tym 100 gości).

Najlepszy piłkarz Śląska: Przemysław Łudziński.

Najlepszy piłkarz GKS-u: Kamil Wilczek.

Najlepszy piłkarz meczu: Przemysław Łudziński.

Źródło artykułu: