Bosacki o grze w Lechu i reprezentacji

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Bartosz Bosacki ma ważny kontrakt z Lechem Poznań do czerwca 2010 roku. Nadal nie podjął jednak decyzji, czy zostanie w Poznaniu. Obrońcy Kolejorza marzy się również gra w reprezentacji.

Po objęciu reprezentacji przez Franciszka Smudę koledzy z zespołu Bartosza Bosackiego żartowali, że podobnie jak za czasów Stefana Majewskiego nie doczeka się on powołania. Tymczasem okazuje się, że Smuda nie zamyka drzwi do kadry stoperowi Lecha. - W czwartek w Starym Browarze z Piotrkiem Reissem wpadliśmy na selekcjonera i chwilę rozmawialiśmy. Powiedział do mnie "nie masz 37 lat, więc jeszcze mogę cie powołać". Wydaje mi się, że było to grzecznościowe stwierdzenie. Choć kto wie? Na pozycji środkowego obrońcy szału w kraju nie ma. Młodzi piłkarze wchodzą do kadry, ale potrzebują czasu i doświadczonych partnerów - powiedział dla Przeglądu Sportowego Bosacki.

Bosacki deklaruje, że chciałby grać w Lechu. Jednak rozmowy z działaczami zostały zawieszone do marca. - Byłem na rozmowie z prezesami. O samym kontrakcie rozmawialiśmy chyba tylko z pięć minut. Gdzieś to wszystko zostało zawieszone. Niby jest deklaracja i chęć przedłużenia tej umowy, ale władze klubu stawiają mi jakieś takie dziwne warunki. Ja je spełnię i nie sądzę, aby stanęły na przeszkodzie. Kiedy jednak słyszę, że do rozmów wrócimy w marcu, to też się trochę dziwię. Wiadomo przecież, że zimą jest okienko transferowe. Lech chce pewnie zobaczyć, kogo wtedy kupi. Dopiero potem myśleć, co będzie z Bosackim. Cóż, takie prawo szefów klubu - dodał w rozmowie z Przeglądem Sportowym obrońca Lecha.

Więcej w Przeglądzie Sportowym.

Źródło artykułu: