Wstyd i kompromitacja. Kadra po raz kolejny traci twarz. Tym razem na boisku (OPINIA)

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Piotr Nowak / Zawodnik reprezentacji Mołdawii Virgiliu Postolachi podczas meczu z Polską
PAP / Piotr Nowak / Zawodnik reprezentacji Mołdawii Virgiliu Postolachi podczas meczu z Polską
zdjęcie autora artykułu

Chyba każdy polski fan oglądający mecz z Mołdawią poczuł się, jakby dostał w twarz. Poczuł się tak rozczarowany, jak w momencie, gdy dowiedział się o aferze premiowej. Wtedy kadra straciła kibiców po raz pierwszy. W Mołdawii stało się to drugi raz.

Po pierwszej połowie meczu w Kiszyniowie polski kibic mógł być w miarę spokojny, bo przecież podopieczni Fernando Santosa prowadzili 2:0.

Niestety, ta kadra po raz kolejny pokazała, że absolutnie nie można jej zaufać. Ani na boisku, ani poza nim. Bo gdy wydaje się, że sprawy mają się już całkiem dobrze, to następuje akt totalnej autodestrukcji.

Tym razem nastąpił na boisku, bo Polacy po zmianie stron sprezentowali mecz rywalowi, przegrywając ostatecznie 2:3.

A wracając do owej autodestrukcji. Takim pierwotnym aktem były kłótnie o premie przy okazji mundialu w Katarze, które zostawiły na tym zespole blizny już na zawsze. Ale ok, każdy zasługuje na drugą szansę, żeby (chociaż) na boisku odzyskać twarz.

ZOBACZ WIDEO: Ależ przymierzyła. Gol stadiony świata

Pomundialowa akcja ratunkowa PZPN-u, polegająca na "odpaleniu" Michniewicza i zastąpieniu go Santosem (w teorii) miała sens. Portugalczyk nie był związany z całą niesmaczną otoczką wokół Kataru, a kadrze miał dać doświadczenie i nowy impuls.

Miało być nowe otwarcie, a mamy marazm

Tymczasem od początku eliminacji EURO 2024 oglądamy marazm. Nokaut Polaków w Pradze 1:3, wymęczone zwycięstwo z Albanią (1:0) i katastrofa w Kiszyniowie (2:3). Kompromitujące błędy indywidualne w trakcie ostatniego meczu, ale też brak reakcji zespołu. Brak lidera, który złapałby zespół - wiadomo za co - w trudnym momencie.

I żadne pomeczowe wywiady, najokrąglejsze słówka tego nie zmienią, przeprosiny plamy nie zmażą. Tłumaczenia nic nie poprawią. To był występ niegodny reprezentacji Polski, z całym szacunkiem, ale też z zaznaczeniem - z jak (słabym) rywalem graliśmy.

Zawiedli wszyscy. Lewandowski też

Zawiedli wszyscy. Bo gdyby Robert Lewandowski wykorzystał to, co miał choćby w pierwszej połowie, to byłoby "pozamiatane". Gdybyśmy w defensywie nie zagrali w pewnych momentach na poziomie ligi okręgowej, to też nie wrócilibyśmy bez punktów. Niestety, wróciły wszystkie demony.

Czego zabrakło? Jak mówili eksperci, ciężko to nawet wytłumaczyć. Umiejętności były po naszej stronie, ale głowa i determinacja już nie. A bez tego w poważnej piłce nie ma czego szukać. I upłynie naprawdę dużo wody w głównych polskich rzekach, zanim polski kibic znów odzyska zaufanie do obecnej kadry. O ile to w ogóle nastąpi.

[b]Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty

[/b]

Katastrofa Polaków. Zobacz tabelę Blamaż Polaków. Eksperci brzmią

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Czy Polska awansuje do finałów EURO 2024?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (13)
avatar
Janek666
21.06.2023
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Proponuję zbojkotowac spotkanie na narodowym 07.09 PUSTE TRYBUNY wtedy zrozumieją kopacze co to znaczy WSTYD  
avatar
janusz1
21.06.2023
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
A może redaktorzyna po raz drugi udał by się do szkoły, I nauczył by się że twarz traci się tylko raz !!!???  
avatar
Łukasz ze Szczecina
21.06.2023
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Piłkarze mołdawscy pokazali, że gra w kadrze narodowej, z godłem na sercu, to nie jest "tylko sport", ale okazanie głębokiej miłości swojemu krajowi i wartościom takim jak honor. A na Czytaj całość
avatar
12 min
21.06.2023
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
,,Umiejętności były po naszej stronie",w którym momencie tego meczu?pierwsza połowa? ten mecz nie różnił się niczym od innych,żadnego pomysłu na grę,bieganie po boisku jak stado zerwanych Czytaj całość
avatar
andy23
21.06.2023
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
A gdzie gratulacje od prezydenta i premiera zawsze lansowali się przy każdej okazji