Bezbramkowy piątek w PKO Ekstraklasie. Zawiodły celowniki

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Adam Warżawa / Zawodnik Lechii Gdańsk Ilkay Durmus (L) i Bartłomiej Pawłowski (C) z Widzewa Łódź
PAP / Adam Warżawa / Zawodnik Lechii Gdańsk Ilkay Durmus (L) i Bartłomiej Pawłowski (C) z Widzewa Łódź
zdjęcie autora artykułu

Zarówno piłkarze Lechii Gdańsk, jak i Widzewa Łódź mieli swoje szanse w drugim piątkowym meczu PKO ekstraklasy, jednak gole nie padły. Obecny na trybunach Fernando Sousa raczej nie miał okazji do sporządzenia wielu notatek.

W tym artykule dowiesz się o:

Mecz pomiędzy Widzewem Łódź, a Lechią Gdańsk rozgrywany 31 lipca 2022 roku był ozdobą PKO Ekstraklasy. Gdańszczanie wygrali wówczas 3:2, jednak później to łodzianie prezentowali się w lidze coraz lepiej, a gdańszczanie mieli kryzysy. W efekcie przed piątkowym spotkaniem to beniaminek miał 10 punktów więcej od Lechii.

Z perspektywy trybun mecz oglądał Fernando Santos, jednak zdecydowanie nie przeżywał takich emocji, jakie miały miejsce pół roku temu. Widzew Łódź grał ofensywnie i starał się atakować, dużo zamieszania robił w ofensywie Juliusz Letniowski, próbował strzelać Mato Milos, jednak brakowało skuteczności.

To Lechia jako pierwsza miała dwa celne strzały, ale gdańszczanie nie potrafili tego wykorzystać. Dopiero tuż przed przerwą Widzew zmusił do pracy Dusana Kuciaka, bramki jednak nie padły.

ZOBACZ WIDEO: On zastąpi Polakom "Lewego" w Bundeslidze? Pomaga mu talizman

Po zmianie stron Widzew Łódź już tak nie przeważał, piłkarze Lechii dużo częściej przebywali na połowie rywala. Przez długi czas jednak oba zespoły nie stworzyły realnego zagrożenia bramkowego. W końcu to Lechia przeprowadziła bardzo dobrą akcję - w 70. minicie po podaniu Conrado zza pola karnego huknął Kristers Tobers, ale piłka po uderzeniu Łotysza uderzyła w poprzeczkę. Próbował dobijać Łukasz Zwoliński, tym razem jednak chybił.

Łodzianie nie mieli tak naprawdę "swojej" akcji, po której realnie piłkarze Widzewa mogliby pluć sobie w brodę, że piłka nie wpadła do bramki. W samej końcówce spotkania grę starali się prowadzić na zmianę piłkarze obu zespołów, a najlepszą szansę miał Bartłomiej Pawłowski, którego w sytuacji sam na sam powstrzymał Kuciak.

Po bezbramkowym remisie w Mielcu, piłkarze PKO Ekstraklasy drugi raz z rzędu nie strzelili gola w piątkowym meczu. Fernando Santos zapewne momentami musiał się zastanawiać czy rzeczywiście wybrał odpowiednie miejsce na spędzenie piątkowego wieczora.

Lechia Gdańsk - Widzew Łódź 0:0

Składy:

Lechia Gdańsk: Dusan Kuciak - Jakub Bartkowski, Michał Nalepa, Mario Maloca, Rafał Pietrzak - Jarosław Kubicki (90+4' Jan Biegański), Kristers Tobers - Ilkay Durmus, Kevin Friesenbichler (65' Marco Terrazzino), Conrado (72' Kacper Sezonienko) - Łukasz Zwoliński.

Widzew Łódź: Henrich Ravas - Patryk Stępiński (46' Martin Kreuzriegler), Serafin Szota, Mateusz Żyro - Mato Milos (82' Paweł Zieliński), Marek Hanousek, Juliusz Letniowski (59' Dominik Kun), Andrejs Ciganiks - Ernest Terpiłowski (76' Juljan Shehu), Jordi Sanchez, Bartłomiej Pawłowski.

Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).

Widzów: 9 422.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Kto bardziej zasłużył na zwycięstwo?
Lechia Gdańsk
Widzew Łódź
Żaden z zespołów, remis był wynikiem sprawiedliwym
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (1)
avatar
Alvaro B
10.02.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Lechia z taką grą nie zasługuje na Ekstraklasę. Widzew trochę lepszy.