Ireneusz Jeleń: Komuś zależało, by nie było mnie w kadrze

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Ireneusz Jeleń nie był ulubieńcem Leo Beenhakkera. Mimo świetnej formy w lidze francuskiej, w reprezentacji pojawiał się incydentalnie. <I>- Mi się zdaje, że któremuś z bliskich współpracowników Beenhakkera zależało, by Jelenia w kadrze nie było</i> - mówi piłkarz w rozmowie z Przeglądem Sportowym.

- Może Dziekanowskiemu, może komuś innemu? Ale to tylko moje domysły, nie chciałbym kogoś urazić. Chory klimat zaczął tworzyć się przed meczem eliminacyjnym do mistrzostw Europy z Portugalią. Miałem kontuzję, z powodu której nie mogłem grać przez dobrych kilka tygodni. Nagle słyszę zarzuty, że Jeleń zamiast zasuwać na kadrze to kręci reklamówki. Bzdura, bo żadnych reklam w tamtym czasie nie kręciłem. Ale ktoś doniósł Beenhakkerowi, że Jeleń olewa kadrę, bo zamiast grać udaje kontuzję, a w wolnym czasie biorę udział w reklamie - powiedział Jeleń.

- Beenhakker to facet, który nie da sobie w kaszę dmuchać, więc się na mnie wkurzył, ale niestety zdając się na wyssane z palca plotki kogoś ze sztabu. No i mnie skreślił. To, że to było kłamstwo potwierdzał pewien szczegół. Beenhakkerowi przekazano, że kręcę reklamówkę Adidasa, a ja miałem podpisaną umowę z Pumą! Kłamstwo goniło kłamstwo. Ale było, minęło. Choć dziwne, że po półtora roku przerwy w reprezentacji nagle zacząłem pasować do koncepcji Beenhakkera, co też wydało mi się dziwne. Ale jego już nie ma. Nowa kadra, nowe życie! - dodał piłkarz na łamach Przeglądu Sportowego.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)