Jest punkt, nie ma gry. Kadra dryfuje w niebezpiecznym kierunku

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA / Noushad Thekkayil / Czesław Michniewicz
PAP/EPA / Noushad Thekkayil / Czesław Michniewicz
zdjęcie autora artykułu

Jesteśmy jedyną reprezentacją na mundialu, która niemalże otwarcie zadeklarowała: nie chcemy grać w piłkę. W pragmatycznej, antyfutbolowej retoryce zabrnęliśmy zdecydowanie za daleko.

Po meczu z Meksykiem Michniewicz mógł być zadowolony. Piłkarze dokładnie zrealizowali jego plan: przeszkadzać, nie stracić bramki, grać długie piłki na Lewandowskiego i liczyć na błąd Meksykanów. Mecz przebiegał według scenariusza nakreślonego przez selekcjonera. Gdyby Lewandowski trafił z karnego, pewnie zaczęlibyśmy mundial od zwycięstwa.

Przerażające liczby 

Pojechaliśmy na te mistrzostwa w roli czarnego charakteru. Podczas gdy zdecydowana większość reprezentacji chce grać w Katarze w piłkę, my mamy przede wszystkim przeszkadzać, "zamykać" mecz. We wtorkowy wieczór na 974 Stadium jakiekolwiek kreowanie sytuacji nas nie interesowało.

Podobno statystyka mówi dużo, lecz zakrywa najważniejsze. Tym razem jednak doskonale obrazuje, co zaproponowali Polacy w pierwszym meczu na MŚ. Osamotniony Lewandowski otrzymał jedynie 32 podania, z czego 14 stanowiły długie zagrania od Szczęsnego, po których nasz kapitan mógł jedynie zgrywać piłkę głową.

Łącznie posłaliśmy takich długich piłek 71 (!). Nie licząc rzutu karnego, oddaliśmy jeden celny strzał. Jak przytoczył Tomasz Ćwiąkała na Twitterze, współczynnik strzelenia przez nas gola (xG) z wyłączeniem jedenastki "Lewego" wyniósł 0.1. Nie mamy też sobie równych, jeśli chodzi o podania od bramkarza dłuższe niż 36 metrów (32), deklasując drugą Walię (18).

ZOBACZ WIDEO: Apel byłego sędziego do obrońców. "Koniec z tym"

Jeszcze nie tak dawno, za Paulo Sousy, chcieliśmy grać w piłkę, a Portugalczyk na każdym spotkaniu z dziennikarzami mówił o zmianie DNA i mentalności polskich piłkarzy. Nie przyniosło to skutku w postaci wyniku - na Euro 2020 nie wyszliśmy z grupy. Więc zrobiliśmy zwrot o 180 stopni - plan Michniewicza to pragmatyczny antyfutbol.

Piłkarze mówią o tym otwarcie.

Krychowiak: Nie oczekujcie od nas, że będziemy grać pięknie w piłkę.

Lewandowski: Nie stać nas na finezyjną grę.

Bereszyński: Wiedzieliśmy, że nie będziemy grać lepiej niż Meksyk.

Zabrnęliśmy jednak w tej antyfutbolowej retoryce zdecydowanie za daleko. - Myślicie, że jest trener, który w trzy dni nauczy albo oduczy kogoś grać w piłkę? Ja nie zamieniam wody w wino, chociaż tutaj, w Katarze, pewnie by się przydało, to bym was poczęstował - wypalił trener po środowym treningu reprezentacji.

Nie chodzi o personalia

W opowiadaniu o ograniczeniach własnych piłkarzy Michniewicz zbliżył się do cienkiej granicy, i wielu stwierdzi, że mocno ją przekroczył. - Pokażcie mi bardziej ofensywny skład od wczorajszego - to kolejny cytat z trenera.

Michniewicz, niczym wytrawny polityk, odwrócił kota ogonem. On sam wie przecież najlepiej, że w lawinie krytyki, która na niego spłynęła, nie chodzi bynajmniej o personalia. Co z tego, że na placu przebywali Zieliński, Szymański czy Zalewski, skoro byli niemal w stu procentach skupieni na murowaniu?

Kiedy selekcjoner przy boisku treningowym w Al Kharaityiat Sport Club rozmawiał z dziennikarzami o taktyce, co chwile ironicznie się uśmiechał. - Jak wam powiem, że się nie znacie, to się obrazicie - mówił.

Nikt z mediów nie kwestionuje, że wiedzy taktycznej trenera i dziennikarzy w ogóle nie ma co porównywać. Ale narracja, że media krytykują Michniewicza, bo "się nie znają", nijak się nie broni. Wątpliwości mają bowiem nie tylko dziennikarze.

- Powiem zupełnie szczerze: sam zadaję sobie pytanie, czy grając bardziej ofensywnie, podjęlibyśmy większe ryzyko? Mam wątpliwości. Nie jest powiedziane, że jak wysoko zaatakujesz, ryzykujesz więcej, bo przecież przeciwnik jest oddalony od twojej bramki. Obrońcy, gdy są w formie, mogą grać z rywalami jeden na jeden - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty były prezes PZPN, Zbigniew Boniek.

Jest potencjał. Nie ma gry 

- Nie da się ukryć, że nasz mecz był na niższym poziomie energetycznym niż pozostałe spotkania mundialu. Sześć strzałów na bramkę obu drużyn, z tego tylko trzy celne. Pewne rzeczy mi się nie podobają, ale dajmy tej drużynie dokończyć robotę. Najlepiej oceni się trenera po pewnym etapie. W tej chwili większa dyskusja nie ma sensu - dodaje Boniek.

Ograniczanie piłkarzy do roli "przeszkadzaczy" nie podoba się też Adamowi Nawałce. Na łamach WP były selekcjoner jasno do zrozumienia, że we wtorek naszym największym problemem wcale nie był niestrzelony karny.

- Chodzi nie tylko o Lewandowskiego, a o to, by funkcjonowała odpowiednio cała drużyna. Mam na myśli zaangażowanie, determinację i odwagę. Wiemy, jaką wartość ma wysoki pressing w pewnych fazach meczu. Mamy potencjał, by grać odważnie - mówił Nawałka na naszych łamach. 

Punkt z Meksykiem trzeba szanować, ale nie da się nie zauważyć, że kadra dryfuje w niebezpiecznym kierunku. Już w sobotę mecz z Arabią Saudyjską. Tym razem musimy zagrać w piłkę. Wtorkowa potyczka pokazała, że bez tego bardzo trudno o zwycięstwo.

A mając w perspektywie spotkanie z Argentyną, remis już nie wystarczy.

Z Kataru - Dariusz Faron, WP SportoweFakty Zobacz także: 

FIFA prowadzi postępowanie po meczu Biało-Czerwonych  Niesamowite informacje o Saudyjczykach przed meczem z Polską

Źródło artykułu: