Gorzki wieczór Roberta Lewandowskiego

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA / ANDREU DALMAU / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
PAP/EPA / ANDREU DALMAU / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
zdjęcie autora artykułu

W meczu z Rayo Vallecano (0:0) Lewandowski nie otworzył worka z bramkami, a FC Barcelona zagrała bardzo słaby mecz. Ale nie ma sensu popadać w skrajność.

W tym artykule dowiesz się o:

Miłe złego początki. Kilkadziesiąt minut przed pierwszym gwizdkiem pod Camp Nou co chwilę można się było natknąć na polskich kibiców. Z Gdyni, Warszawy, Barcelony, Nowego Jorku... Widok hiszpańskich chłopaków, którzy krzątali się przy ogrodzeniu w koszulkach z napisem Lewandowski, też cieszył oczy. A gdy Polak wybiegł na rozgrzewkę, dostał najgłośniejszą owację. Wszystko szło według planu.

Potem było już tylko gorzko.

Jak nie idzie, to nie idzie - mógł w myślach powtarzać nowy lider ataku Katalończyków. A to sędzia podniósł chorągiewkę po świetnym strzale Polaka (słusznie, był wyraźny spalony), a to zabrakło dosłownie kilku centymetrów po centrze z prawej strony. W doliczonym czasie pierwszej połowy Lewandowski miał sporo miejsca przed polem karnym. Liczył na podanie ze skrzydła, ale się nie doczekał, bo sędzia zagwizdał i odesłał piłkarzy do szatni. Nasz napastnik ruszył do niego z pretensjami. Lewandowski sam wie najlepiej, że powinien w tym meczu choć raz trafić do siatki, choćby w końcówce. Za pierwszym razem przymierzył w polu karnym po długim słupku, ale piłka minęła bramkę. Chwilę później złożył się ekwilibrystycznie do strzału - i znowu to samo. Mimo to sporym nadużyciem byłoby stwierdzenie, że kapitan biało-czerwonych rozegrał słabe spotkanie. Mówił o tym zresztą na konferencji prasowej Xavi Hernandez, który pochwalił Polaka za wykonaną robotę. Zabrakło skuteczności. Najważniejsza wiadomość dla trenera Barcy w kontekście Lewandowskiego jest taka, że mimo zaledwie kilku tygodni spędzonych z zespołem napastnik bynajmniej nie jest w Barcelonie ciałem obcym (vide np. Romelu Lukaku w zeszłym sezonie w Chelsea). Rozumie się z kolegami, intensywnie uczestniczy w grze i - co najważniejsze - dochodzi do sytuacji. Po meczu rozmawialiśmy pod Camp Nou z kilkunastoma kibicami Barcelony. Pomstowali na cały zespół. "Lewego" często brali w obronę, mówiąc, że potrzebuje czasu albo większego wsparcia.

Przed meczem FC Barcelony / fot. Dariusz Faron, WP SportoweFakty
Przed meczem FC Barcelony / fot. Dariusz Faron, WP SportoweFakty

Kiedy Erling Haaland w swoim debiucie w Manchesterze City pudłował w meczu o Tarczę Wspólnoty, Pep Guardiola tłumaczył dziennikarzom. - Jest silny. Dziś spudłował, jutro trafi. W czym problem? To przecież futbol. Dokładnie tak samo Xavi mógłby podsumować sobotni występ Lewandowskiego. Wypowiedział się zresztą bardzo podobnie. - Jego gole w lidze to tylko kwestia czasu. Barcelona zaliczyła bolesny falstart, co do tego nikt nie ma wątpliwości. Xavi w rozmowie z dziennikarzami miał nietęgą minę, ale nikt na Camp Nou nie rozdziera szat. To dopiero pierwsza kolejka. Chwilę poboli, zaraz przestanie. A "Lewy"? Dziś spudłował, jutro trafi. Taki jest futbol. Więc w czym problem?

Z Barcelony - Dariusz Faron, WP SportoweFakty  Zobacz też: 

Popis Lewandowskiego przed meczem. Tylko spójrz  Tabela La Liga po remisie Barcelony 

Źródło artykułu: