Antybohater tygodnia: Ryszard Tarasiewicz

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W ekstraklasie nie było zaskakujących wyników, co najwyżej za taki można uznać remis Wisły Kraków z Polonią Bytom, ale tam antybohatera tygodnia nie znajdziemy. W pierwszej lidze szkoleniowcem Stali Stalowa Wola, po kolejnej kompromitującej porażce, przestał być Przemysław Cecherz. Śląsk Wrocław nie awansował natomiast do kolejnej rundy Remes Pucharu Polski, a w rozgrywkach ligowym spisuje się znacznie poniżej oczekiwań.

Wrocławianie mieli być czwartą siłą w lidze. Zaraz po Wiśle Kraków, Legii Warszawa i Lechu Poznań (kolejność przypadkowa). Na razie jednak nie zanosi się na to, aby Śląsk w ogóle był jakąś siłą w lidze.

Już przed sezonem było wiadomo, że drużynie z Wrocławia potrzeba było klasowego snajpera. Takiego, mimo usilnych prób, nie udało się sprowadzić. Według szkoleniowca Śląska zawodnik transferowany do klubu z Wrocławia musi być lepszy od aktualnie grających w nim zawodników. Idea słuszna, a jakże. Tylko, że żadnego wolnego gracza o takich umiejętnością nie znaleziono.

Zostać piłkarzem Śląska Wrocław wcale nie jest łatwo - trzeba przejść mocne sito eliminacji sztabu szkoleniowego drużyny ze stolicy Dolnego Śląska. Takiego nie przeszedł żaden napastnik i Śląsk teraz za to cierpi, bo osiem zdobytych goli nikogo na kolana nie powala.

Początek sezonu Śląsk miał dobry - wygrana z Cracovią Kraków, potem, co by nie mówić pechowa porażka z Polonią Warszawa. Ostatnio jest już jednak coraz gorzej. Po siedmiu kolejkach ekstraklasy wrocławianie mają na swoim koncie dziewięć punktów. Mało, oczekiwano znacznie większego dorobku.

Ryszard Tarasiewicz, szkoleniowiec wrocławskiej jedenastki, za każdym razem, gdy był pytany o reprezentację Polski odpowiadał, że chce być jej selekcjonerem. Nie zastępcą trenera, ale od razu głównym szkoleniowcem. Trzeba jednak zauważyć, że jak na razie Tarasiewicz, jako trener, w piłce ligowej nie osiągnął zbyt wiele. Zdobycie Pucharu Ekstraklasy za taki duży sukces raczej chyba nie należy uważać...

Ostatniego ligowego meczu z Koroną Kielce zielono-biało-czerwoni nie zaliczą do udanych. Jeden punkt zdobyli tam dzięki instynktowi strzeleckiemu Vuka Sotirovica. Kolejny pojedynek zawodnicy Tarasiewicza rozegrali w Ząbkach w Remes Pucharze Polski. Ten puchar miał być przepustką do gry w europejskich pucharach. Miał być, ale nie będzie, bo Śląsk odpadł z niego w rywalizacji z pierwszoligowcem.

Drużyna z Ząbek, owszem, potrafi sprawiać niespodzianki, ale zespołom z aspiracjami takie pojedynki po prostu wypada wygrywać.

Śląsk nie ma zbyt licznej kadry, ławka rezerwowych do najmocniejszych w lidze nie należy. Teraz sytuacja jeszcze się pogorszy, bo kontuzjowany został Marek Gancarczyk. Wydaje się, po pierwszych kolejkach ligowych, że zespołu Śląska nie będzie stać na nawiązanie walki z czołówką.

Antybohaterem tygodnia postanowiliśmy nominować właśnie Tarasiewicza, bo jak drużynie nie idzie, to winny zazwyczaj jest trener. Śląskowi w tym sezonie wybitnie nie idzie. Wydaje się, że jak na razie szkoleniowcowi tej ekipy daleko do prowadzenia reprezentacji Polski. O ile poprzedni sezon w wykonaniu drużyny z Wrocławia był dobry, to ten na taki się zanosi. Poczekajmy na pierwsze sukcesy Ryszarda Tarasiewicza, charyzmatycznego trenera, ze Śląskiem Wrocław.

Już w najbliższą niedzielę drużyna ze stolicy Dolnego Śląska na własnym boisku zmierzy się z rewelacją ekstraklasy - Ruchem Chorzów. To spotkanie dużo wyjaśni. Także w sprawie Ryszarda Tarasiewicza.

Źródło artykułu: