Bogusław Saganowski: Jestem pozytywnie zakręconym wariatem

Piotr Jagiełło
Piotr Jagiełło

Wobec tych wszystkich kłopotów, kwestią bardzo ważną a może nawet fundamentalną byłoby zbudowanie hali, w której można by było grać cały rok, nie oglądając się na prognozę pogody. Wtedy wymiar beach soccera w Polsce byłby zapewne zupełnie inny.

Jestem jak najbardziej za tym, żeby taka hala powstała. Kiedyś mieliśmy sto drużyn w Polsce, teraz jest ich około 20, ale są to profesjonalne ekipy. Kiedy tylko pogoda jest lepsza, wszyscy zaczynają ciężko trenować. Taki obiekt dałby możliwość organizacji chociażby turniejów zimowych. Myślę, że inne zespoły z krajów pobliskich, jak Niemcy, Białoruś i Rosja chętnie by przyjeżdżały na takie rozgrywki. Jak byłem jeszcze trenerem, to dwa razy mieliśmy zaproszenie do Petersburga i korzystaliśmy z tego.

Przez te wszystkie lata gry w reprezentacji jest jakieś wspomnienie, które szczególnie utkwiło w pamięci?

Poznałem mnóstwo pozytywnych ludzi i do tej pory utrzymujemy ze sobą kontakt. Mógłbym wymieniać wiele nazwisk. Nie da się tego opowiedzieć w kilku zdaniach. Miejsce, w których byliśmy na zawodach beach soccerowych, cała otoczka, to zostaje w pamięci. Plaża, fajni ludzie, brak agresji, oklaskiwanie rywali - to jest kwintesencja tego sportu. Chociażby teraz, w czasie wolnym mamy okazję zwiedzać miasto Nazare w Portugalii, coś pięknego. Niedawno byłem przecież na Bahamach, ale Nazare robi różnice. Każdy kawałek wyjazdu ma swoją odrębną historię.

ZOBACZ WIDEO Czynnik ludzki nie może decydować o stracie milionów Euro. Dyskusja na temat systemu VAR w #dzieńdobryWP

Wyjątkowy jest ten klimat o którym pan mówi. Mam okazję przebywać z wami i obserwować, jak to wygląda od środka. Widzę tu fajne międzyludzkie relacje i wiem, że można z wami spędzać czas w wyjątkowo przyjaznej atmosferze. Pozytywne zakręcenie, część zawodników odkłada przeróżne sprawy po to, by móc tu być i pokazać się portugalskiej publiczności.

Dlatego właśnie można się w beach soccerze zakochać. To co mówiłeś wcześniej, raptem po chwili byłeś zauroczony całą tą otoczką. Jest atmosfera, podczas meczów gra muzyka, świeci słońce i kibice, którzy obserwują dziesięciu wariatów biegających po piasku jak małe dzieci, strzelający gole przewrotkami.

Widzi pan w kadrze swojego następcę, który za kilkanaście lat będzie mógł się pochwalić takimi statystykami w reprezentacji?

Widzę paru zawodników, którzy mają papiery na beach soccer, ale nie chcę mówić nazwiskami. Będę spokojnie z boku obserwował czy tak faktycznie będzie. Co do moich wykręconych statystyk, to myślę, że jest paru zawodników, którzy spokojnie przebiją te liczby. Nigdy nie chodziło mi o to, żeby wyśrubować statystyki nie do pobicia. Jakby tak było, to grałbym dalej i nikt na siłę by mnie z kadry nie wyrzucił do momentu, w którym sam bym wiedział, że się do tego poziomu nie nadaję. Chodziło o to, żeby zrobić przestrzeń dla następców. Moje miejsce zwolniło się dla młodego człowieka, który zacznie doceniać to, że ten sport jest fajny i przy okazji można zwiedzić kawałek świata. A przy tym dobrze się bawić i co najważniejsze, godnie reprezentować kraj.

Skoro mowa o tych statystykach, to zliczał pan dokładnie, ile było występów z orzełkiem na piersi i ile piłek wpadło do siatki?

Dokładnie nie liczyłem, ale zagrałem około 280 meczów i strzeliłem ponad 350 bramek. Nigdy nie miałem takiego podejścia, żeby dokładnie notować występy i gole. Na moje bramki pracowało zawsze dwunastu chłopaków. Grałem na pozycji tak zwanego obrotowego i moim zadaniem było strzelanie.

Myśli pan o tym, by w przyszłości po raz drugi poprowadzić kadrę, ale już wyłącznie z perspektywy ławki trenerskiej (Saganowski był przed laty grającym trenerem Polski)? U wszystkich zawodników cieszy się pan gigantycznym szacunkiem.

Na pewno bym chciał, choć nie ukrywam, że obecny trener Marcin Stanisławski zrobił kawał dobrej roboty. Jest przygotowany do tej pracy pod każdym względem. Chciałbym wrócić na ławkę trenerską, ale na pewno nie w najbliższej przyszłości. Jak się odchodzi ze sportu, to chciałoby się chwilę wyciszyć, stanąć z boku i spojrzeć na to chłodnym okiem po to, by złapać trochę dystansu i popatrzeć na mecze z perspektywy kibica. Wszystko działo się tak szybko, że nie miałem nawet chwili wytchnienia. Nie będę też zupełnie odpoczywał od beach soccera, bo zamierzam jeszcze pograć w klubie w kraju. Odsunę się nieco w cień i poczekam na to, żeby wypłynęli moi następcy i zaczęło się mówić o nich, a nie o Saganowskim.

Jest jeszcze coś, co chciałby pan osiągnąć w piłce klubowej, a do tej pory nie udało się tego osiągnąć?

Zdobyłem tytuł wicemistrza Ukrainy, wicemistrza Włoch, wicemistrzostwo świata ze Sportingiem Lizbona, puchar Włoch. Kilkukrotnie z Grembachem Łódź zdobyłem mistrzostwo Polski. Moim marzeniem jest jeszcze zdobycie mistrzostwa Polski z KP Łódź. Potrójna korona w kraju, czyli mistrzostwo, puchar i superpuchar byłby fajnym ukoronowaniem. To byłaby zdecydowana kropka nad i.

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Czy piłka nożna plażowa powinna w przyszłości stać się sportem olimpijskim?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×