Analiza wyścigu: Grand Prix Wielkiej Brytanii

Lewis Hamilton może odetchnąć z ulgą. Dokonał tego, czego wszyscy rodacy od niego oczekiwali - wygrał na domowym torze. Z pewnością Brytyjczyk jest teraz bardziej pewny siebie i łatwiej będzie mu rywalizować o tytuł Mistrza Świata z pozostałymi rywalami.

Robert Chruściński
Robert Chruściński

Zaskoczenie pozytywne:
To doskonała jazda doświadczonego Rubensa Barrichello z teamu Honda. Brazylijczyk ma na swoim koncie najwięcej startów w historii Formuły 1 (ponad 250 wyścigów). Grand Prix Wielkiej Brytanii Barrichello ukończył na trzecim miejscu, stając na podium pierwszy raz od 2005 roku. Pomimo tego, że bolid brazylijskiego kierowcy - RA108 nie spisuje się rewelacyjnie w tym sezonie, a inżynierowie Hondy już pracują nad nowym modelem, Barrichello wykorzystał swoje umiejętności i doskonale poradził sobie w trudnych, deszczowych warunkach na Silverstone. Trzeba wyróżnić strategów japońskiej ekipy, którzy postanowili zaryzykować i wybrali dla swojego zawodnika opony w pełni deszczowe. Dzięki tej decyzji Barrichello awansował o dwie pozycje, w przeciągu zaledwie dwóch okrążeń, ciągle powiększając swoją przewagę nad rywalami. Trzecie miejsce dla Hondy było w pełni zasłużone, głównie za odważne decyzje szefostwa tej stajni z Rossem Brawnem na czele, oraz za bezbłędną jazdę brazylijskiego weterana Fromuły 1.

Zaskoczenie negatywne:
Najbardziej ze wszystkich dwudziestu kierowców zawiódł Felipe Massa, który w niedzielnym wyścigu dojechał do mety... na ostatnim miejscu! Czy potencjalny Mistrz Świata powinien dać się dwukrotnie zdublować? Postawa Massy dziwi, ponieważ w Monako, w podobnych warunkach poradził sobie znacznie lepiej zajmując trzecie miejsce. W Monte Carlo tylko raz popełnił błąd. Na Silverstone było ich mnóstwo. Brazylijczyk wykonał niezliczoną ilość piruetów. Osoba nieznająca się dobrze na Formule 1 mogłaby pomyśleć, że w bolidzie Ferrari jedzie nowicjusz. Massa w udzielanych wypowiedziach po wyścigu, nie potrafił wytłumaczyć swojej słabej postawy. Czyżby Brazylijczyk obawiał się o swoją posadę w ekipie Stefano Domenicaliego? Coraz głośniej mówi się w paddocku, iż zespół Ferrari może zasilić Robert Kubica lub Fernando Alonso. Pożyjemy, zobaczymy, a Massa musi zacząć lepiej jeździć, bo inaczej będzie szukał nowego pracodawcy.

Najszybsze okrążenie:
Po raz szósty w tym sezonie najlepszy czas jednego okrążenia w wyścigu należy do Kimi Raikkonena. Fin od Grand Prix Hiszpanii nieprzerwanie bryluje na czele tejże klasyfikacji. To tylko potwierdza klasę zawodnika Ferrari i jego doskonałą wręcz koncentrację w trakcie wyścigu. Raikkonen na Silverstone "wykręcił" swój najlepszy czas na 18. okrążeniu, a jego rezultat to 1:32,150. Iceman, w pierwszej fazie wyścigu zbliżał się do Lewisa Hamiltona i był jedynym zawodnikiem na torze, który mógł zagrozić Brytyjczykowi. Niestety, w pokonaniu kierowcy McLarena przeszkodzili Finowi jego stratedzy, którzy postanowili nie zakładać mu świeżych opon przejściowych. Przez ten błąd Kimi zaczął tracić dystans do Hamiltona, a kiedy spadł deszcz wykonał dwa piruety, które całkowicie pogrążyły go i uniemożliwiły walkę o podium.

Najlepsza akcja:
Świetnie spisał się zawodnik BMW Sauber - Nick Heidfeld, który w trakcie wyścigu popisał się dwoma perfekcyjnymi manewrami wyprzedzania. Jego akcje już zostały okrzyknięte najlepszymi w tym sezonie. Na 23. okrążeniu, tuż po swoim pierwszym pit stopie, Niemiec wyprzedził za jednym razem Jarno Trullego i Fernando Alonso. Drugie wyprzedzanie miało miejsce na 27. okrążeniu. Partner Roberta Kubicy wykorzystał walkę dwóch rywali jadących przed nim (Kimi Raikkonen oraz Heikki Kovalainen) i niemalże skopiował swój wcześniejszy manewr, awansując o dwie pozycje. To było istne szaleństwo w wykonaniu Heidfelda i zarazem popis jego umiejętności.

Szczęściarz:
Tym razem skupmy się na tym, kto był najszczęśliwszym kierowcą Grand Prix Wielkiej Brytanii, a nie kto miał najwięcej szczęścia. Bezapelacyjnie był nim Lewis Hamilton. To jego siódme zwycięstwo w Formule 1. Hamilton startował do wyścigu z czwartego miejsca, lecz doskonale poradził sobie na starcie, awansując o dwie lokaty. Przez pierwsze cztery okrążenia Brytyjczyk utrzymywał się za swoim partnerem z teamu - Heikki Kovalainenem. W końcu, na zakręcie Stowe podopieczny Rona Dennisa opóźnił hamowanie i wyprzedził Fina, wprawiając w euforię prawie stutysięczną widownię zgromadzoną na Silverstone. W drugiej fazie zawodów Hamilton deklasował swoich rywali, powiększając z okrążenia na okrążenie swoją przewagę. Ostatecznie na mecie Brytyjczyk zjawił się ponad minutę szybciej, niż drugi Heidfeld.

Pechowcy:
Po tym Grand Prix lista pechowców jest dość długa. Zacznijmy od Roberta Kubicy. Polak wystartował całkiem dobrze, bowiem zdołał wyprzedzić Sebastiana Vettela z Toro Rosso. Chwilę później krakowianin był tuż za Massą, który stracił panowanie nad swoim bolidem i zmusił Kubicę do zwolnienia, co sprytnie wykorzystał doświadczony Jarno Turlli. Włoch niestety utrudniał jazdę polskiemu jedynakowi w Formule 1. Dopiero na 19. okrążeniu zawodnik BMW Sauber zdołał wyprzedzić rywala z japońskiej ekipy. Po swoim pierwszym pit stopie, na którym Kubica stracił około dwóch sekund z powodu błędu mechaników, Polak wyjechał na tor za Kovalainenem. Prawdopodobnie kierowca dr Mario Theissena był lekko zdekoncentrowany tym, iż najpierw "męczył się" z Trullim, a później został pozbawiony w boksach cennego czasu. Wszystko to mogło nałożyć się na błąd Kubicy podczas 39. okrążenia, kiedy starał się wyprzedzić Kovalainena. Niestety, po raz drugi w tym sezonie nie udało mu się dojechać do mety. Kolejni z przegranych to David Coulthard oraz Sebastian Vettel. Obaj kierowcy zakończyli swoją przygodę z Grand Prix Wielkiej Brytanii podczas pierwszego okrążenia. Niemiec wykonał efektowny poślizg na jednym z zakrętów, a jadący tuż za nim kierowca Red Bulla nie był w stanie w ogóle zareagować na obracający się bolid Toro Rosso. Podobne problemy z utrzymaniem się na torze mieli pozostali zawodnicy, którzy nie ukończyli wyścigu. Na 11. okrążeniu w poślizg wpadł Adrian Sutil. Następny kierowca, który wylądował w żwirze to Giancarlo Fisichella. Swoich maszyn nie opanowali również: Nelson Piquet oraz Jenson Button.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×