Mówią na niego "Usain Bolt maratonu". Eliud Kipchoge dokona niemożliwego?

Michał Fabian
Michał Fabian
Jego największym triumfem było mistrzostwo olimpijskie. - Po to tu przyjechałem. Złoto olimpijskie znaczyło dla mnie więcej niż wszystko to, co stało się wcześniej w mojej karierze. Chciałem je przywieźć do domu w Kenii. Mój występ napawa mnie dumą - komentował sukces w Rio de Janeiro. Kontrolował bieg od początku do końca. Gdy uznał, że tempo jest zbyt wolne, łatwo zgubił Etiopczyka Feyisę Lilesę i Amerykanina Galena  Ruppa. - Tak podkręcił tempo, że jego rywale przewrócili się jak kręgle - można było przeczytać na oficjalnej stronie IAAF.

Miał się na kim wzorować

Pomimo passy sukcesów kenijskiemu biegaczowi nie przewróciło się w głowie. Pochodzi z małej miejscowości Kapsisiywa, niedaleko Kapsabet (dystrykt Nandi, zachodnia Kenia). Jak większość jego kolegów trasę do szkoły pokonywał biegiem - 3 kilometry w jedną stronę. Pomagał rodzinie na gospodarstwie, taszczył butelki z mlekiem na targ w Kapsabet.

Z Kapsisiywy pochodził także Patrik Sang, wicemistrz olimpijski z Barcelony (1992) w biegu na 3000 m z przeszkodami. Eliud w dzieciństwie podziwiał go podczas treningów. Później zaś trafił pod jego skrzydła. - Widział we mnie mentora. Kogoś, kim chciał być. Zacząłem go trenować i tak jest aż do teraz - mówi 53-letni Sang, który po latach współpracy jest dla Kipchoge kimś więcej niż tylko szkoleniowcem. Razem inwestują pieniądze w różne interesy. - To kwestia zaufania. Eliud nigdy nie zapytał mnie na treningu: "Dlaczego to robimy?". Jeśli nie masz tego zaufania, to zawsze będzie ciężko prowadzić podopiecznego - dodaje Sang.

Co stanie się w sobotni poranek, 6 maja (w razie nagłego załamania pogody próba może zostać przesunięta na 7 lub 8 maja), na torze Monza? Kipchoge jest w tej kwestii zadziwiająco pewny siebie. Dziennikarz niemieckiego magazynu "Spiridon" zapytał go, czy złamie granicę dwóch godzin. Kenijczyk odparł stanowczym tonem. - Jestem o tym w 100 procentach przekonany. Pobiegnę stałym, szybkim tempem. Nie patrzę na to, jak długo będę w stanie to wytrzymać. Tylko po prostu to zrobię! Aż do mety - powiedział mistrz olimpijski z Rio.

Filigranowy Kipchoge (167 cm wzrostu i 52 kg wagi) twierdzi, że nastał właśnie najlepszy moment w jego karierze, by dokonać spektakularnego wyczynu. - Początkowo nie myślałem o maratonie, to przyszło samo. I było jak elektryczny szok. Bieganie maratonów nie jest łatwe. Ale w życiu też nie jest łatwo, prawda? - zapytał Kenijczyk. - Po udanych latach na bieżni chciałem ukoronować karierę w biegach ulicznych. Teraz jest właśnie odpowiedni moment na ten rekord - podkreślił.

Milion dolarów za epokowy wyczyn?

Tajemnicą owiana jest premia, jaką firma Nike przygotowała dla tego z zawodników, który uzyska czas 1:59:59 (lub lepszy). Zdaniem magazynu "Spiridon" w grę wchodzi milion dolarów. Kipchoge w ogóle tym się nie ekscytuje. - Nigdy nie biegam dla pieniędzy. Nie chcę, żeby pieniądze zniszczyły moją koncentrację. Nie siadam przed biegiem przy stole, by dyskutować o kasie - stwierdził dominator biegów maratońskich w ostatnich latach.

Valentij Trouw, menedżer biegacza, wylicza jego zalety. - Skromność, skupienie, podejście do treningu. Jest wielkim wzorem dla innych. Dobrze zorganizowany, nie tylko w lekkoatletyce, ale i w życiu prywatnym - stwierdził. Kipchoge dorzucił od siebie także inny plus. Lubi pracować w grupie i dla grupy. - Czuję się zawodnikiem zespołowym - przyznał.

Jednak na torze Monza najważniejsza będzie nie grupa, lecz Eliud Kipchoge. - W sobotę pofrunę na Księżyc i wrócę - uśmiechnął się maratończyk w rozmowie z kenijską telewizją KTN News. Wynik poniżej dwóch godzin z pewnością byłby wydarzeniem porównywalnym z zejściem Neila Armstronga na powierzchnię Księżyca.

Przypomnijmy, że próba bicia rekordu świata ma być transmitowana w internecie (link bezpośredni tutaj). Trasa ma atest światowej federacji, a zawodnicy przejdą po biegu testy antydopingowe. Wiadomo już jednak, że ewentualny rekord nie zostanie ratyfikowany przez IAAF. Między innymi z powodu wspomnianej grupy zmieniających się pacemakerów (w biegach ulicznych obecność "zajęcy" jest dopuszczalna, ale muszą oni rozpocząć bieg razem z zawodnikiem starającym się o jak najlepszy wynik; na Monzy będzie zaś nieustanna rotacja pacemakerów).

CZAS NA ŻUŻEL! 7 maja Orzeł Łódź podejmie Grupę Azoty Unię Tarnów w ramach Nice 1. Ligi Żużlowej! Zobacz to o 12:30 w Eleven na elevensports.pl lub u takich operatorów jak nc+, Cyfrowy Polsat, UPC, Vectra, Multimedia, Toya, INEA czy Netia.

ZOBACZ WIDEO: Niezwykły maratończyk. Jan Chmura - biegacz, trener, profesor


Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.
Co zrobi Eliud Kipchoge podczas próby bicia rekordu na torze Monza?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×