Kacper Ziemiński dla SportoweFakty.pl: Jedzenie w Chinach było o klasę lepsze

Reprezentant Polski w żeglarstwie - Kacper Ziemiński opowiedział portalowi SportoweFakty.pl o swoich przeżyciach z tegorocznych igrzysk i występie w Londynie, który ocenia bardzo pozytywnie.

Maciej Mikołajczyk
Maciej Mikołajczyk

- Igrzyska olimpijskie w Londynie to była moja najtrudniejsza impreza, jaką przepłynąłem dotąd w życiu. Stawka zawodników liczyła pięćdziesięciu najlepszych sportowców świata i w tym przypadku każde miejsce w "dwudziestce" jest dobrą pozycją (Kacper był 17-ty - przyp. red.). Założyłem sobie przed regatami, że jak ukończę zawody właśnie w tym gronie, to będę z siebie zadowolony, lecz wiedziałem, że przy sprzyjających dla mnie momentach było stać mnie również na pierwszą "dziesiątkę". Trzeba pamiętać, że kampanię olimpijską na laserze zacząłem od razu po imprezie w Pekinie, gdzie pływałem na kompletnie innej łódce, więc była to dla mnie kategoryczna zmiana i jak widać - wykonałem przez te cztery ostatnie lata kawał dobrej roboty - mówi Kacper Ziemiński.

- Jeśli chodzi o sprawę organizacyjną, to widziałem sporo niedociągnięć, które w Pekinie się nie pojawiały, choć samo przeprowadzenie regat dla nas odbyło się bez najmniejszych błędów sędziów. Wyścigi były szybko i sprawnie puszczane i tutaj duży plus. Wioska olimpijska żeglarzy była umieszczona w innym miejscu. Znajdowała się na południowy-zachód od Londynu i tylko my tam przybywaliśmy. Wioska była bardzo ładna, mieszkaliśmy w nowo wybudowanych domkach, Polska posiadała ich dwa (sportowcy i ekipa wspomagająca). Moim współlokatorem był Piotr Kula z klasy Finn. Generalnie w środku było bardzo przytulnie, lecz muszę trochę ponarzekać. Dla większości z nas jedzenie w stołówce było niezwykle monotonne oraz nie najlepsze. Szukaliśmy często czegoś innego poza wioską. W porównaniu z Pekinem, to jedzenie w Chinach było o klasę lepsze. Wolny czas przed zawodami i w czasie spędzałem w moim pokoju na relaksie i odpoczynku, z kolei po regatach już bardziej rozrywkowo (śmiech). W końcu trzeba choć na chwilę uciec od naszych rygorów... - opowiada portalowi SportoweFakty.pl polski olimpijczyk.

- Byłem na ceremonii otwarcia i zamknięcia igrzysk. Jest to niesamowite doświadczenie i przygoda w życiu każdego sportowca. Ceremonie były bardzo interesujące i spektakularne, a szansa zobaczenia tylu gwiazd na żywo była niepowtarzalna - wspomina nasz reprezentant.

Zobacz też:

Olimpijskie przesłuchania: Kacper Ziemiński

Kuczyński: Formy szukaliśmy w ciemnościach po omacku

Janik: Trzy rzuty to za mało, by poczuć ciepłotę

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×