Ma krótszą nogę, walczyła z depresją, a teraz zdobyła brązowy medal w skoku wzwyż
Dziesięć lat walczyła o prawidłową diagnozę. Zmagała się z depresją i bezsennością. Była bliska rzucenia sportu. Na szczęście Julia Dutkiewicz tego nie zrobiła i teraz stanęła na podium obok Kamili Lićwinko.
- Pierwsze problemy ze zdrowiem zaczęły się w trzeciej klasie gimnazjum - wspomina Dutkiewicz. - Wtedy zdobywałam już pierwsze medale mistrzostw Polski. Miałam sukcesy, ale cały czas wiedziałam, że coś jest nie tak z moim zdrowiem. Jeździłam do wielu fizjoterapeutów, ortopedów, a nawet neurologów. Nikt mi nie potrafił powiedzieć, w czym tkwi problem. A czułam się coraz gorzej - przyznaje zawodniczka Klubu Sportowego Stal LA Ostrów Wielkopolski.
Niespodziewana diagnoza
Problemy z kręgosłupem to nie jedyne kłopoty, z jakimi się borykała. - Do tego doszła depresja i bezsenność, a cały czas brakowało konkretnej diagnozy. Po tylu latach desperackiego poszukiwania byłam już gotowa rzucić sport, skończyć studia i zacząć dorosłe życie. Od kilku miesięcy nie trenowałam już tak intensywnie i właśnie wtedy dowiedziałam się, że jedna moja noga jest krótsza. To było w lutym 2020 roku - wspomina 23-latka.
Dutkiewicz prawdę o swoim zdrowiu odkryła całkiem przypadkowo na studiach. Lekkoatletka licencjat kończyła na Akademii Wychowania Fizycznego we Wrocławiu, gdzie teraz jest na studiach magisterskich. - Przegapiłam zapisy na swoją specjalizację i ostatecznie nie z własnego wyboru robiłam ją z korekcji wad postawy. Zadecydował o tym przypadek, ale teraz z całą stanowczością mogę powiedzieć, że był to najlepszy zbieg okoliczności w moim życiu - nie kryje skoczkini wzwyż.
- Dzięki pani profesor Soberze dowiedziałam się o swojej przypadłości i krótszej kończynie. Podczas zajęć praktycznych wiele się nauczyłam. Poznałam swoje ciało. Stworzyłam nawet swoją nowatorską metodę prostowania kręgosłupa, którą przetestowałam zarówno na sobie jak i znajomych - tłumaczy Dutkiewicz.
- Diagnozę o tym, czy noga jest faktycznie krótsza, sprawdziłam jeszcze u dwóch fizjoterapeutów. Chciałam się upewnić, czy na pewno muszę nosić wkładkę ortopedyczną. Od razu to nie uzdrowiło kręgosłupa. Potrzebny był czas, by organizm dostosował się do nowych okoliczności. Odpuściłam praktycznie cały poprzedni sezon. Od początku września mocno wzięłam się za trening. Cały okres przygotowawczy przepracowałam w spokoju i zaowocowało to medalem w Toruniu - cieszy się.
Prawidłowe zdiagnozowanie przyczyn problemów zdrowotnych tchnęło w sportsmenkę nowe życie. - Wróciła nadzieja, że mogę jeszcze trenować i wysoko skakać. Czułam, że to mogła być faktyczna przyczyna moich wieloletnich problemów. Powiedziałam wtedy trenowi, że mam zamiar wyprostować kręgosłup. Większość ludzi nie wierzyła w to. Wielu patrzyło na mnie z niedowierzaniem i śmiało się w głębi ducha. Ja robiłam swoje krok po kroku i pokazałam, że można. Ludzie postawili na mnie przysłowiowy krzyżyk. Trener Marek Walczak i moi najbliżsi motywowali mnie i zachęcali do powrotu - podkreśla.
Julia Dutkiewicz sport w genach ma po ojcu, Sławomirze Majusiaku - brązowym medaliście mistrzostw Europy w biegu na 5000 metrów z 1990 roku ze Splitu. Jako nastolatka biegała sprinty, skakała w dal, ale w końcu zaczęła się specjalizować w skoku wzwyż.
Zobacz także: Wielkie emocje w finałach HMP
Zobacz także: 17-latka nie jest jeszcze "aniołkiem"
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.