Vive la France - podsumowanie trzecich meczów grupy E

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Żadnej porażki nie doznała jeszcze w Mistrzostwach Europy Francja pod wodzą trenera Vincenta Colleta. We wtorek "Trójkolorowi" rzutem na taśmę pokonali Greków, lecz obie ekipy awansowały do ćwierćfinału. Dzięki zwycięstwom we wtorek, w kolejnej fazie turnieju zagrają drużyny Rosji i Chorwacji. Ci pierwsi okazali się lepsi od Macedonii, a drudzy od Niemiec.

W tym artykule dowiesz się o:

Grupa E

Jako pierwsze na parkiet w hali Łuczniczka wyszły ekipy Rosji i Macedonii, a stawką meczu był awans do półfinału. W przypadku zwycięstwa podopiecznych Davida Blatta przy jednoczesnej porażce Greków, "Sborna" mogła liczyć nawet na drugie miejsce w grupie. Zanim jednak zaczęto kalkulować, Rosjanie musieli okazać się lepsi od bardzo ambitnie grającej Macedonii.

Po raz kolejny koszykówka pokazała, że charakter i wola walki to wcale nie mniejsze wartości, niż talent czy umiejętności. Przez całe spotkanie wizualną przewagę mieli Rosjanie, lecz nijak nie byli w stanie wyjść na prowadzenie większe, niż pięć oczek. I to pomimo tego, że pod koszami rządził i dzielił Timofey Mozgov. Środkowy Khimki Moskwa zakończył spotkanie z double-double w postaci 25 punktów i 10 zbiórek, lecz mimo to losy meczu ważyły się do ostatnich sekund. Po pięciu punktach z rzędu Pero Anticia (19 w całym meczu), Macedonia przegrywała tylko dwoma punktami na pięć sekund do końca. Rajd przez całe boisko Dimitara Mirakovskiego okazał się jednak nieskuteczny i to aktualni mistrzowie Europy wywalczyli miejsce w ćwierćfinale.

Następnie na parkiet wybiegły ekipy Francji i Grecji, które zgromadziły zdecydowanie większą widownię, niż pierwszy pojedynek. Podobać się mogli zwłaszcza świetnie zorganizowani i bardzo głosi fani z Hellady. Dzięki temu wsparciu ich ulubieńcy weszli w mecz bardzo dobrze i po kilku minutach prowadzili już różnicą ośmiu oczek. Francuzi szybko jednak otrząsnęli się z początkowego marazmu i najpierw doszli rywala, a potem wyszli na prowadzenie.

Obie ekipy nie forsowały tempa, mając pewny awans do ćwierćfinału w kieszeni, choć przecież stawką było pierwsze miejsce w grupie. Bardziej jednak zależało podopiecznym Vincenta Colleta, którzy chcieli pozostać jedną z dwóch drużyn bez porażki (w drugiej części drabinki nie przegrała jeszcze Turcja). I kiedy tylko koszykarze Litwina Jonasa Kazlauskasa zrywali się do odrabiania strat, Francuzi spokojnie odpowiadali udaną akcją. Losy spotkania przesądził Nando de Colo, który niemalże równo z syreną rzutem z półdystansu ustalił wynik spotkania. Co ciekawe, identyczny jak w przypadku meczu między Rosją a Macedonią (71:69).

Najlepszym graczem spotkania trzeba by uznać Vasileosa Spanoulisa (16 punktów), bo choć jego drużyna przegrała, zawodnik Panathinaikosu Ateny zdecydowanie wybijał się na tle swoich kolegów z zespołu. Tym bardziej, że trudno wyróżnić kogokolwiek wśród Francuzów, bowiem ci, jak zwykle, zagrali bardzo zespołowo i czterech koszykarzy zdobyło więcej niż 10 oczek - Yannick Bokolo, Alain Koffi, Tony Parker i Ali Traore.

Jako ostatnie na parkiet hali Łuczniczki wyszły reprezentacje Niemiec i Chorwacji. Mecz miał bardzo dramatyczny przebieg. Tuż po pierwszym gwizdku lepiej prezentowali się faworyci z Bałkanów, którzy osiągnęli prawie dziesięciopunktową przewagę. Prowadzeni przez Heiko Schaffarzika Niemcy szybko odrobili straty, lecz Chorwaci za sprawą Roko Leni Ukicia ponownie wyszli na prowadzenie (37:32), które... utracili po kolejnej kwarcie (49:50).

Trwającą odtąd walka kosz za kosz przerwał rzutem za trzy punkty ten, po którym się tego zupełnie nie spodziewano. Dzięki rezerwowemu Kresimirowi Loncarowi, Chorwacja wygrywała na dwie minuty przed końcową syreną 64:59. Mimo, że dwoma takimi zagraniami odpowiedział jeszcze Schaffarzik, podopieczni trenera Jasmina Repesy szczęśliwie dotrwali do końca i tym samym zajęli czwarte, ostatnie premiowane awansem do ćwierćfinału miejsce w grupie E.

W drużynie Chorwacji na uznanie zasługuje zdobywca 18 oczek, Ukić, lecz znacznej większości ekspertom zaimponował przede wszystkim Schaffarzik. Niemiecki rozgrywający New Yorker Phantoms Brunszwik również zdobył 18 oczek, trafiając przy tym wszystkie pięć rzutów z dystansu. Ogółem koszykarz w całym turnieju notował średnio 12,7 punktu i 3,8 asysty przy fenomenalnej skuteczności za trzy - 17/31, co daje skuteczność na poziomie 55 procent!

Wyniki 8. dnia EuroBasketu

Rosja - Macedonia 71:69 (14:10, 19:19, 16:20, 22:20)

Francja - Grecja 71:69 (18:21, 23:13, 15:19, 15:16)

Niemcy - Chorwacja 68:70 (19:20, 13:17, 18:12, 18:21)

Tabela

1. Francja 10 5-0 +46

2. Rosja 9 3-2 0

3. Grecja 9 3-2 +43

4. Chorwacja 7 2-3 -7

5. Niemcy 6 1-4 -23

6. Macedonia 6 1-4 -59

Liderzy 8. dnia EuroBasketu:

Punkty:

1: Timofey Mozgov (Rosja) - 25

2: Pero Antić (Macedonia) - 19

3: Heiko Schaffartzik(Niemcy) - 18

3: Roko Leni Ukić (Chorwacja) – 18

Zbiórki:

1: Timofey Mozgov (Rosja) - 11

2: Pero Antić (Macedonia) - 10

2: Ioannis Bourousis (Grecja) - 10

Asysty:

1: Anton Ponkrashov (Rosja) - 7

1: Steffen Hamann (Niemcy) - 7

3: Vrbica Stefanov (Macedonia) - 4

3: Stratos Perperoglou (Grecja) - 4

3: Zoran Planinić (Chorwacja) - 4

Evaluation:

1: Timofey Mozgov (Rosja) - 31

2: Pero Antić (Macedonia) - 20

3: Vasileios Spanoulis (Grecja) - 19

3: Heiko Schaffartzik (Niemcy) - 19

Źródło artykułu:
Komentarze (0)