Tutaj jest zaciąg graczy z Kwidzyna - rozmowa z Krzysztofem Mielczarkiem zawodnikiem Stali Stalowa Wola

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Kadra Stali Stalowa Wola jest budowana praktycznie od nowa. Jednak aż połowę obecnej kadry stanowią posiłki z Basketu Kwidzyn. Stalówka zyskała na odmowie przyznania licencji Basketowi i dzięki temu pozyskała m.in. Krzysztofa Mielczarka, który opowiedział portalowi SportoweFakty.pl o kadrze Stali, o taktyce na PLK a także o kibicach zielono-czarnych.

Kamil Górniak: Został pan zawodnikiem Stali. Dlaczego właśnie ten klub?

Krzysztof Mielczarek: Trafiłem do Stalowej Woli, ponieważ Basket Kwidzyn nie dostał licencji. Kontrakt w tym klubie podpisałem dużo wcześniej, podobnie jak Marcin Malczyk i Tomasz Andrzejewski, ale Basket nie dostał licencji, a Stal tak i dlatego tutaj przyszliśmy.

Można więc powiedzieć, że to prawdziwy zaciąg koszykarzy, którzy mieli grać w Baskecie Kwidzyn.

- Można powiedzieć, że tutaj jest taki zaciąg graczy, którzy mieli grać w Kwidzynie. Basket był pewny, że dostanie licencje i kompletował skład. Stalówka musiała czekać na decyzję władz i nie robiła żadnych ruchów transferowych. Wyszło jak wyszło. Stal gra w ekstraklasie, a Kwidzyn w drugiej lidze.

Jak na razie kadra wygląda przyzwoicie.

- Zobaczymy jak ta kadra będzie wyglądała w lidze. Mamy młody zespół i będziemy dużo biegać. Musimy liczyć na kontry, gdyż nie mamy wysokiego składu, aby grać statyczną koszykówkę.

Trenerzy mówili, że ma być 14-15 koszykarzy w kadrze. Na razie razem z Pawłem Pydychem jest 12. To chyba trochę za mało.

- Zobaczymy jak to będzie. Możliwe, że w trakcie sezonu zespół zostanie jeszcze wzmocniony. Z tego co mi wiadomo, to na razie kadra jest zamknięta.

Czekają was teraz mecze kontrolne. Wtedy się zapewne może wyjaśnić, czy kogoś nie brakuje.

- Wszystko okaże się właśnie podczas gier sparingowych. Wtedy sztab szkoleniowy będzie decydował, czy potrzeba nam jeszcze jakiś wzmocnień, czy to wystarczy. Na razie mamy przed sobą sparingi, turnieje, a do ligi jeszcze zostało trochę czasu. Możliwe, że ktoś jeszcze dojedzie i wzmocni naszą ekipę.

Znicz Jarosław kadrę na ekstraklasę miał opartą na graczach, którzy wywalczyli awans i zdołał się utrzymać. Podobnie może być i ze Stalówką.

- Możliwe, że będzie podobnie właśnie jak ze Zniczem, który miał kadrę opartą na graczach, którzy awansowali do pierwszej ligi. Uważam, że kibice nam na pewno pomogą. Jeśli wygramy u siebie parę spotkań, nie mówi o zwycięstwach z czołowymi zespołami, i na wyjeździe też coś dołożymy to będzie dobrze. Mówię tu o ekipach podobnych budżetowo do nas, albo z niewiele lepszymi finansami. Jesteśmy w stanie się utrzymać.

Pierwszy mecz w PLK i od razu Turów Zgorzelec.

- Na początek ligi mamy dwa bardzo ciekawe, ale i trudne potyczki. Na inauguracje gramy z Turowem Zgorzelec, a następnie w Gdyni z Prokomem. To drużyny z górnej półki. Powiem może tak. Z tymi mocniejszymi ekipami nie można angażować wiele sił, ponieważ później możemy nie mieć sił na tych teoretycznie słabszych. Dlatego uważam, że powinniśmy zagrać spokojnie, wszystko poustawiać i potem z tymi równorzędnymi zespołami pokazać naszą klasę.

Zna pan kibiców Stali z play off. Mogą oni być waszym atutem.

- Fani w Stalowej Woli na pewno kochają koszykówkę. Trochę inaczej było w Tychach i dlatego to Stal jest w ekstraklasie a nie BIG STAR. Pamiętam walkę w play off w Stalowej Woli.

Źródło artykułu: