NBA: szalony finisz w Nowym Jorku i niesamowity rzut na zwycięstwo!

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Al Bello / Na zdjęciu: Evan Fournier
Getty Images / Al Bello / Na zdjęciu: Evan Fournier
zdjęcie autora artykułu

Właśnie takie mecze są kwintesencją koszykówki. New York Knicks po niesamowitym spotkaniu pokonali Boston Celtics, zapewniając sobie zwycięstwo rzutem równo z końcową syreną.

Wielki rzut za trzy trafił RJ Barrett. 21-latek był doskonale kryty przez Jaysona Tatuma, ale mimo wszystko sobie poradził. Hala Madison Square Garden eksplodowała z radości, bo New York Knicks w niesamowitych okolicznościach pokonali Boston Celtics 108:105.

Gospodarze dokonali wręcz niemożliwego, bo odrobili w tym meczu aż 25 punktów straty. Podopieczni Ime Udoka prowadzili w pewnym momencie 57:32.

Knicks ruszyli do ataku po zmianie stron, trzecia kwarta zakończyła się wynikiem 30:21, a czwarta 31:21. Błyszczał Evan Fournier, który rzucił rekordowe w karierze 41 punktów.

ZOBACZ WIDEO: Trener polskich skoczków do zwolnienia? Tajner tłumaczy sytuację Doleżala

Francuz trafił aż 15 na 25 oddanych rzutów z pola, w tym 10 na 14 za trzy, a 22 "oczka" i osiem zbiórek do dorobku Knicks dodał Julius Randle. To dla nich dopiero dziewiąte zwycięstwo u siebie, ale już 19. w sezonie na 39 występów.

- To był trudny rzut, ale za każdym razem, kiedy rzucam piłkę w kierunku kosza, liczę, że do niego wpadnie. Szczerze mówiąc, nawet tego wszystkiego nie widziałem, bo upadłem na parkiet. Nie widziałem, że rzut okazał się celny, ale reakcja wszystkich mi wystarczyła. To było coś świetnego - mówił w rozmowie z mediami autor kluczowego trafienia, RJ Barrett.

Celtics ponieśli 21. porażkę w sezonie 2021/2022 i aktualnie są na 11. miejscu w Konferencji Wschodniej. Ta czwartkowa jest wyjątkowo bolesna. Jayson Tatum wywalczył 36 punktów, zebrał sześć piłek i miał dziewięć asyst, a Bostończycy wykorzystali nawet 17 na 45 oddanych prób z dystansu. Nie potrafili jednak potwierdzić swojej przewagi i pozwolili rywalom wrócić do gry.

Chris Paul znów udowodnił, że jest prawdziwym boiskowym generałem. 36-latek skompletował triple-double (14 punktów, 13 zbiórek, 10 asyst), a jego Phoenix Suns okazali się lepsi od Los Angeles Clippers (106:89) i legitymując się bilansem 30-8, umocnili się na szczycie NBA.

Stephen Curry i Draymond Green pauzowali przez drobne urazy, a osłabieni Golden State Warriors nie dali rady w starciu z New Orleans Pelicans i po raz pierwszy w tym sezonie doznali dwóch porażek z rzędu.

Pelicans do triumfu 101:96 poprowadził skrzydłowy Brandon Ingram, który zdobył 32 punkty, a ponadto miał 11 zbiórek i sześć asyst. Goście z San Francisco trafili tylko 7 na 33 oddane próby zza łuku.

Wyniki:

New York Knicks - Boston Celtics 108:105 (18:25, 29:38, 30:21, 31:21) (Fournier 41, Randle 22, Quickley 16 - Tatum 36, Schroder 20, Brown 16)

Memphis Grizzlies - Detroit Pistons 118:88 (32:18, 30:28, 28:22, 28:20) (Morant 22, Brooks 18, Williams 14, Jones 14 - Lee 14, Cunningham 12, Diallo 12, Lyles 10)

New Orleans Pelicans - Golden State Warriors 101:96 (16:22, 31:24, 28:26, 26:24) (Ingram 32, Hart 14, Jones 13 - Wiggins 21, Kuminga 13, Lee 12)

Phoenix Suns - Los Angeles Clippers 106:89 (21:20, 35:20, 19:26, 31:23) (Johnson 24, Smith 19, Paul 14 - Morris 26, Jackson 16, Bledsoe 10, Boston Jr. 10)

Czytaj także: Koszykarski rok 2021 w pigułce. Szok Taylora, zawód na igrzyskach. Działo się! Hit transferowy w polskiej lidze! MVP wraca. Wiemy, gdzie zagra!

Źródło artykułu: