NBA: Los Angeles Lakers o krok od mistrzowskiego tytułu!

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Już tylko jednego zwycięstwa potrzebują Los Angeles Lakers, aby sięgnąć po upragniony tytuł. Kobe Bryant i spółka pokonali Orlando Magic na ich własnym parkiecie, a o wszystkim rozstrzygnęła dogrywka. Bohaterem Jeziorowców okazał się najbardziej doświadczony gracz tej drużyny Derek Fisher, autor dwóch celnych "trójek" w kluczowych momentach gry.

W tym artykule dowiesz się o:

35-letni Derek Fisher miewał już w swojej karierze wybitne rzuty. W 2004 roku jego niesamowita próba na 0,4 sekundy przed końcem regulaminowego czasu gry pogrążyła San Antonio Spurs. Tym razem doświadczony obrońca dwukrotnie celnie przymierzył zza linii 7,24m, dzięki czemu Jeziorowcy są już o krok od 15. mistrzowskiego tytułu. Po raz pierwszy Fisher przedziurawił kosz Magików na nieco ponad 4 sekundy przed końcem czwartej kwarty, przy biernej postawie Jameera Nelsona. Po raz drugi uczynił to w dogrywce, po podaniu Kobe’ego Bryanta.

- Te rzuty plasują się obok tamtego na samym szczycie. Myślę jednak, że te są ważniejsze ponieważ jesteśmy bardzo blisko naszego upragnionego celu - powiedział Fisher, trzykrotny mistrz NBA z Los Angeles Lakers. Co ciekawe, doświadczony gracz ma już na swoim koncie 40 "trójek" w historii swoich występów w finałach NBA. Tylko dwóch zawodników może pochwalić się lepszą skutecznością - Robert Horry (56) oraz Michael Jordan (42).

Głównym ojcem wygranej był jak zwykle Bryant. Do przerwy miał 16 punktów. Na koniec meczu podwoił swój stan posiadania, a dodatkowo zanotował 8 asyst i 7 zbiórek. Świetnie wspierali go Trevor Ariza i Pau Gasol, obaj po 16 "oczek". Ten pierwszy zdobył 13 punktów w samej trzeciej kwarcie, a Jeziorowcy wygrali tą część gry aż 30:14. Było to pierwsze poważne ostrzeżenie dla Magików, którzy zwyciężyli pierwszą połowę różnicą 12 punktów.

W końcówce regulaminowego czasu gry gospodarze mieli swoje szanse, lecz znów zaprzepaścili ogromną okazję na zwycięstwo. Przez cały wieczór niesamowite zawody rozgrywał Dwight Howard, który zapisał na swoim koncie 16 punktów, 21 zbiórek i 9 bloków! Niestety wszystko poszło na marne, bowiem po raz kolejny "Superman" fatalnie prezentował się na linii rzutów wolnych.

Przy stanie 87:84 dla zespołu z Florydy, najlepszy defensor ligi dwukrotnie pomylił się w tym elemencie, co chwilę później wykorzystał Fisher, trafiając pierwszy rzut trzypunktowy. Howard w całym spotkaniu wykorzystał ledwie 6 z 14 prób na linii osobistych, a całe Orlando straciło aż 15 punktów w tym elemencie. - Po prostu nie trafiłem. Cały czas pracuje nad moim rzutami wolnymi. Niestety tego wieczoru nie wpadały - przyznał środkowy Magic.

Orlando grali dobrze w pierwszej połowie, a swój skromny udział w tym miał Marcin Gortat. Polak pojawił się na parkiecie tylko na 4 minuty, lecz w tym czasie zdążył pokazać się z dobrej strony. Dwukrotnie kończył akcję wsadami, dołożył dwie zbiórki, blok oraz stratę. Jednym słowem, krótko acz treściwie.

- To dla nas najtrudniejsza porażka. Przegrywamy różnicą dwóch spotkań i jesteśmy o krok od zakończenia serii – powiedział Stan Van Gundy, który ma obecnie ciężki orzech do zgryzienia. Jego drużyna musi koniecznie zwyciężyć w niedzielnym spotkaniu, a później liczyć na cud w kolejnych bataliach w Staples Center.

Orlando Magic - Los Angeles Lakers 91:99 po dogrywce

Orlando: Hedo Turkoglu 25, Dwight Howard 16 (21 zb, 9 blk), Mickael Pietrus 15, Rafer Alston 11, Rashard Lewis 6, J.J. Redick 6, Courtney Lee 4, Marcin Gortat 4, Jameer Nelson 2, Tony Battie 2.

Lakers: Kobe Bryant 32, Pau Gasol 16 (10 zb), Trevor Ariza 16, Derek Fisher 12, Lamar Odom 9, Andrew Bynum 6, Luke Walton 6, Josh Powell 2, Jordan Farmar 0, Sasha Vujacic 0, D.J. Mbenga 0, Shannon Brown 0.

Stan rywalizacji: 3:1 dla Los Angeles Lakers

Źródło artykułu: