To był "Real Falcon" - takiego Michała Sokołowskiego chcemy oglądać

Zdjęcie okładkowe artykułu: Newspix / MATEUSZ BOSIACKI / 400MM.PL / Sokołowski był liderem Polaków
Newspix / MATEUSZ BOSIACKI / 400MM.PL / Sokołowski był liderem Polaków
zdjęcie autora artykułu

Michał Sokołowski był bezsprzecznie jednym z architektów zwycięstwa Polski nad Węgrami (70:60) w meczu kwalifikacji do MŚ. Gracz Rosy Radom udowodnił, że w kadrze też może być ważnym zawodnikiem. To świetna wiadomość przed starciem z Litwą.

W tym artykule dowiesz się o:

[b]

"I'm The Real Falcon"[/b]

Przed meczem w krótkim felietonie Michała Fałkowskiego, oficera prasowego polskiej reprezentacji, mogliśmy przeczytać o zabawnej sytuacji, która miała miejsce na zgrupowaniu kadry. Chodziło o ksywki, które nadaje zawodnikom i członkom sztabu trener Mike Taylor. Amerykanin nazwał Fałkowskiego "Falconem", co z angielskiego znaczy "Sokół". Podczas jednej z rozmów gracz Rosy Radom popisał się refleksem, mówiąc: "I'm the Real Falcon".

Sokołowski w meczu z Węgrami zagrał jak "prawdziwy Sokół". Był zadziorny, waleczny i skuteczny. Był bezsprzecznie jednym z architektów zwycięstwa. - Piątkowe spotkanie było bardzo fizyczne - rywale grali rękami, wypychali na zasłonach. Michał w takiej rywalizacji sprawdza się znakomicie. Jego fizyczność bardzo nam pomogła. Każdy z trenerów lubi takich zawodników i daje im sporo szans - tłumaczy Mike Taylor.

ZOBACZ WIDEO Męczarnie Realu Madryt! Królewscy wygrali po karnym na raty [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Amerykanin dał sporo pograć Sokołowskiego, mimo że ten przed meczem miał pewne problemy ze zdrowiem. Skrzydłowy na parkiecie spędził 25 minut, zdobywając w tym czasie 14 punktów - zawodnik Rosy trafił 5 z 7 rzutów z gry. Dołożył dwie zbiórki i dwie asysty. Takiego właśnie Sokołowskiego chcemy oglądać w meczach reprezentacji. - Też myślę w podobnych kategoriach - mówi z uśmiechem na twarzy.

- Drużyna wypracowała mi czyste pozycje, nie sposób było nie trafić - dodaje skromnie jeden z bohaterów spotkania.

Zwycięstwo Polaków w spotkaniu z Węgrami rodziło się jednak w ogromnych bólach. Wygrana cieszy, ale styl nie napawa optymizmem przed niedzielnym starciem z reprezentacją Litwy. - Cztery dni to dość krótki okres na przygotowanie do meczu. Dobrze, że niemal cała grupa znała wcześniej system trenera. Spodziewaliśmy się tego, że będzie dużo zetknięć, nieudanych akcji w ataku, bo Węgrzy grają fizyczną, nieco brudną koszykówkę - zauważa Sokołowski, który w takiej właśnie grze czuje się najlepiej.

Źródło artykułu: