Spójnia Stargard uniknęła klęski w Tychach

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Waldemar Kulesza /
WP SportoweFakty / Waldemar Kulesza /
zdjęcie autora artykułu

Koszykarze Spójni Stargard uniknęli wysokiej porażki. Spadli jednak na trzecie miejsce w tabeli I ligi. Udanie rundę rewanżową rozpoczął natomiast GKS Tychy, który zwyciężył w meczu 16. Kolejki 79:71.

Koszykarze Spójni Stargard doznali czwartej wyjazdowej porażki z rzędu. Terminarz nie był dla nich ostatnio łaskawy, co zmieni się w najbliższych tygodniach. Goście z bilansem 12-4 spadli na trzecie miejsce w tabeli. Wyprzedziła ich Legia Warszawa, która w sobotę odniosła 12. Zwycięstwo. Dwa "oczka" przewagi ma już lider, Max Elektro Sokół Łańcut. Do gry o podium włączyły się za to inne zespoły. Po 11 zwycięstw odniosły Meritumkredyt Pogoń Prudnik oraz GTK Gliwice. Dla koszykarzy z Tychów był to 10. tryumf w sezonie. Dodatkowo z nawiązką zrewanżowali się oni Spójni za porażkę inaugurującą sezon. W Stargardzie było 76:75.

Wtedy również stargardzianie fatalnie spisali się w drugiej kwarcie, którą przegrali 13:26. W sobotę rozmiary były podobne, ale podopieczni Krzysztofa Koziorowicza rzucili tylko siedem punktów a stracili 20. W ten sposób praktycznie zaprzepaścili szansę na zwycięstwo. W przeciwieństwie do rywalizacji przed własną publicznością nie mieli oni zaliczki z pierwszej odsłony. W tym momencie jeszcze trzymali jednak kontakt z przeciwnikiem. Marcin Dymała zdobył osiem punktów a jego zespół przegrywał tylko 22:25.

Później rozgrywający dodał jeszcze sześć "oczek", ale nie był efektywny w innych elementach i podobnie jak inny istotny koszykarz, Hubert Pabian, osiągnął niski wskaźnik eval. Po drugiej stronie nie zawiedli najlepsi strzelcy I ligi. Hubert Mazur rzucił 16 a Marcin Kowalewski 12 "oczek". Skrzydłowy debiutował w nowych barwach i na parkiecie spędził blisko 23 minuty. Miał dobrą skuteczność - 5/9 z gry. Cenne trafienia dołożyli również Radosław Basiński i Wojciech Zub.

Różnicę zrobili rezerwowi. Tyscy zmiennicy zdobyli 30 punktów przy 11 stargardzkich dublerów. Przyjezdni wygrali zbiórkę. Co zauważalne przeważali na atakowanej tablicy (11:7) a we wcześniejszych meczach to nie była ich mocna strona. Blisko double-double był, więc Wojciech Fraś - dziewięć punktów i 12 zbiórek.

ZOBACZ WIDEO "Piątka" Realu Madryt w starciu z Granadą - zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Jedną z przyczyn takiej zmiany była nieskuteczność, która dawała więcej szans na rywalizację o ponawianie akcji. Gospodarze, którzy bezbłędnie egzekwowali rzuty wolne - 13/13 odebrali przeciwnikowi jego największy atut, czyli trafienia z dystansu. Spójnia wykorzystała zaledwie 3/17 prób trzypunktowych. Wszystkie trafił Damian Janiak, który ponad połowę z 24 "oczek" rzucił w czwartej kwarcie.

Po przerwie Spójnia lepiej broniła. Straciła w drugiej połowie 32 "oczka". Skuteczności jednak długo szukała, dlatego o całkowite odrobienie strat nie mogła powalczyć. Uniknęła jednak wysokiej porażki. Jeszcze pięć minut przed końcem GKS wygrywał 74:52 i zanosiło się na efektowny sukces śląskiego zespołu. Końcówkę Spójnia rozegrała dobrze, choć i w tym fragmencie do perfekcji trochę zabrakło. Przyjezdni byli jednak zdecydowanie lepsi i dlatego wyraźnie zniwelowali rozmiary porażki.

GKS Tychy - Spójnia Stargard 79:71 (27:22, 20:7, 16:16, 16:26)

GKS: Mazur 16, Basiński 13, Kowalewski 12, Zub 9, Bzdyra 8, Deja 6, Piechowicz 6, Szpyrka 5, Barycz 4.

Spójnia: Janiak 24, Dymała 14, Pabian 10, Fraś 9, Pytyś 8, Lewandowski 4, Śpica 2, Bodych 0, Raczyński 0.

Źródło artykułu:
Czy Spójnia Stargard utrzyma miejsce w czołowej czwórce I ligi na koniec rundy zasadniczej?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (0)