PGE Turów ma grać zgodnie z zasadą Johna Woodena

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Jakub Janecki / bmslamstal.pl
Materiały prasowe / Jakub Janecki / bmslamstal.pl
zdjęcie autora artykułu

PGE Turów Zgorzelec w znakomitym stylu rozpoczął zmagania w nowym sezonie Polskiej Ligi Koszykówki. Pomimo dwóch zwycięstw, trener Mathias Fischer ma do swoich podopiecznych jeszcze kilka uwag.

Koszykarze PGE Turów Zgorzelec w meczu drugiej kolejki PLK pozwolili Polpharmie Starogard Gdański utrzymywać się na prowadzeniu tylko przez 39 sekund. Reszta spotkania przebiegała pod dyktando czarno-zielonych dla których było to już drugie przekonujące zwycięstwo w nowym sezonie. - Moja drużyna zagrała agresywnie w obronie, co mi się bardzo podoba. W mojej filozofii ważne jest to, że defensywa musi stać. Niekiedy zdarza się tak, że atak nie funkcjonuje, ale jeżeli stoi się twardo w obronie, to ma się dużo wygranych piłek, dzięki czemu pojawia się możliwość zdobycia łatwych punktów - przyznawał po końcowym gwizdku starcia z Polpharmą Mathias Fischer, trener PGE Turowa Zgorzelec. To właśnie twarda obrona pozwoliła zgorzelczanom całkowicie zdominować swoich rywali w trzeciej kwarcie. Starogardzianie zdobyli w tej odsłonie meczu zaledwie 11 punktów z czego aż 6 z linii rzutów osobistych. Zespół z przygranicznego miasta całkowicie wyłączył z gry Anthony'ego Milesa. 26-letni Amerykanin, który tydzień wcześniej rzucił Anwilowi Włocławek aż 25 punktów, w Zgorzelcu zapisał na swoim koncie tylko 6 "oczek". - Udało nam się doprowadzić do takiej sytuacji, że Polpharma zaczęła oddawać rzuty tylko z trudnych pozycji i właśnie o to chodzi w koszykówce. Dobrze walczyliśmy w strefie podkoszowej, mieliśmy 35 zbiórek i przede wszystkim graliśmy szybko. Bardzo podobało mi się to, że intensywnie atakowaliśmy rywali zarówno w obronie, jak i w ataku - wylicza atuty swojego zespołu trener Fischer.

ZOBACZ WIDEO Polacy ustanowią rekord. Tak wysko w rankingu FIFA jeszcze nie byliśmy!

Wspomniana intensywność była możliwa m.in. dzięki szerokiej rotacji. W składzie PGE Turowa trudno jest znaleźć wiodącą indywidualność, jednoznacznego lidera, co potwierdzają także i statystyki. Aż sześciu zawodników w ekipie ze Zgorzelca zakończyło ten mecz z dwucyfrowym dorobkiem punktowym. - Bardzo lubię to, gdy nikt nie gra powyżej 25-30 minut. Widać, że w naszej drużynie każdy zna swoją rolę. W meczu z Polpharmą najwięcej czasu na parkiecie spędził Kirk Archibeque i było to łącznie 27 minut - analizuje szkoleniowiec czarno-zielonych. Gospodarze nie tylko dobrze bronili, ale też lepiej od swoich rywali dzielili się piłką w ataku. Pomimo zdecydowanie większej ilości asyst (21:11) niemiecki szkoleniowiec PGE Turowa ma jeszcze kilka zastrzeżeń dotyczących właśnie tego elementu koszykarskiego rzemiosła. - Jest jeszcze parę elementów o których musimy porozmawiać. W niektórych sytuacjach bardzo źle operowaliśmy piłką i brakowało nam tego dodatkowego podania tzw. extra pass. Na analizie wideo muszę pokazać moim graczom na czym polega zasada Johna Woodena "let the ball do the work" (niech piłka wykona robotę - przyp. red), która oznacza, że jeżeli piłka szybko pracuje, to zawodnik nie musi się praktycznie ruszać, aby zdobyć łatwe punkty. Gdy zawodnicy już to zrozumieją, to koszykówka jest wtedy piękna. Moi chłopcy i tak bardzo dużo dobrego w tym meczu zrobili i jestem z nich zadowolony - kontynuuje Mathias Fischer. Choć ostatecznie pojedynek z Kociewskimi Diabłami zakończył się pewnym i zdecydowanym triumfem PGE Turowa, to jeszcze przed pierwszym gwizdkiem węszono w Zgorzelcu kolejną niespodziankę. Wydawało się bowiem, że starogardzianie będą w stanie sprzeciwić się gospodarzom w tak samo dużym stopniu, jak Anwilowi Włocławek. - Wszystkie drużyny w Polsce są niebezpieczne i z każdym można przegrać. Widzieliśmy to w pierwszej kolejce, kiedy Siarka przez pierwsze 20 minut grała świetnie, a my prowadziliśmy tylko 38:36. Polpharma wygrała natomiast z Anwilem. Wraz z moim asystentem wykonaliśmy jednak bardzo dobrą analizę i przygotowaliśmy nasz zespół do tego starcia. Każdy kolejny pojedynek jest tym najważniejszym - dodaje na zakończenie trener Fischer.

Źródło artykułu: