Kamil Hanke: I liga zweryfikuje moje umiejętności

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Marcin Chyła /
WP SportoweFakty / Marcin Chyła /
zdjęcie autora artykułu

Kotwica Kołobrzeg z bilansem 2-1 zajmuje jak na razie miejsce w górnej połówce tabeli 1. ligi. W ostatnim meczu pokonała Zetkamę Doral Nysę Kłodzko. Z dobrej strony w obozie kołobrzeżan pokazał się były koszykarz Anwilu Włocławek, Kamil Hanke.

WP SportoweFakty: Zagrał pan na początku sezonu dwa słabsze mecze, ale w końcu nadszedł ten, w którym między innymi to pan pociągnął grę zespołu.

Kamil Hanke: To prawda, pierwsze mecze nie poszły do końca po mojej myśli, na pewno nie, jeżeli chodzi o zdobycze punktowe. Starałem się pomagać drużynie w inny sposób i mam nadzieję, że między innymi dzięki temu wygraliśmy na wyjeździe w Tychach. Punktowo natomiast udało mi się pomóc drużynie w meczu z Kłodzkiem i mam nadzieję, że będę to robił regularnie.

W meczu z Zetkamą do przerwy utrzymywał się remis. Po zmianie stron wyszliście zupełnie odmienieni. W szatni padło kilka mocniejszych słów?

- Raczej nie. W szatni było spokojnie, wiedzieliśmy co i jak musimy zrobić, żeby wygrać. Czuliśmy, że to tylko i wyłącznie od nas zależy, jak będzie wyglądał ten mecz, więc wyszliśmy na parkiet i zrobiliśmy to, co zrobić było trzeba.

ZOBACZ WIDEO Łukasz Teodorczyk: Zasłużyłem na swoją szansę w reprezentacji Polski

W drugiej połowie wyeliminowaliście z gry lidera Zetkamy, Aleksandra Leńczuka. To był jeden z kluczy do wygranej?

- Faktycznie, Olek Leńczuk w pierwszej połowie przysparzał nam kłopotów, ale wychodząc na drugą połowę nie myśleliśmy tyle o przeciwnikach, co o samych sobie. Bo problemem nie była gra zespołu z Kłodzka, tylko nasza.

W pierwszych dwóch meczach popełniliście łącznie 43 straty. Przeciwko Zetkamie tylko 9. Skąd nagle taka zmiana w większym szanowaniu piłki?

- Szczerze mówiąc nie wiem, z czego to wynika. Może potrzebowaliśmy trochę więcej czasu, by poznać się i zaufać sobie nawzajem? Teraz nasza gra wygląda o wiele mniej chaotycznie, w porównaniu z pierwszym meczem. Przekłada się to na ilość strat, a także asyst, których z kolei było o wiele więcej.

Przed sezonem zamienił pan Anwil na Kotwicę, czyli w teorii krok wstecz. A w praktyce jeden w tył, aby móc zrobić za jakiś czas dwa do przodu?

- Myślę, że nie można mówić o kroku w przód, czy tył. Co prawda w Anwilu byłem i na treningach miałem okazję grać z najlepszymi zawodnikami w Polsce, ale to nadal treningi i w meczu wszystko wygląda inaczej. W ekstraklasie zagrałem łącznie 30 minut, więc nie wiem czy mowa o kroku w tył jest tu na miejscu. I liga to dla mnie coś nowego i z pewnością zweryfikuje moje umiejętności. Mam tylko nadzieję, że po sezonie powiem, że był to dla mnie ogromny krok w przód.

W ramach 4. kolejki zmierzycie się we własnej hali z AGH Kraków, czyli - podobnie jak i wy - beniaminkiem. Jakie są mocne strony rywali i jak je wyeliminować?

- Jedynym, co mogę powiedzieć o zespole z Krakowa jest to, że rok temu wygrali oni półfinały z Kotwicą i jest tu kilku zawodników z poprzedniego sezonu, którzy bardzo chcą wyrównać rachunki.

Czego życzyć Kamilowi Hanke w trwającym już sezonie?

- W sumie to chętnie bym zobaczył, jak wyglądają play-offy I ligi od środka.

Rozmawiał Dawid Siemieniecki

Źródło artykułu: