Stal odprawiona z kwitkiem. Relacja z meczu Intermarche Zastal Zielona Góra - Stal Stalowa Wola

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Bilans czterech ostatnich spotkań pomiędzy Zastalem Zielona Góra a Stalą Stalowa Wola wynosił 4:0 dla koszykarzy z Podkarpacia. Stalowowolanie liczyli na poprawienie tego wyniku i chcieli odnieść piąty z rzędu triumf nad Zastalem. Jednak ta sztuka im się nie udała, gdyż w meczu XXVI kolejki lepsi okazali się zielonogórzanie.

Początek spotkania był dość nerwowy. Obie drużyny długo nie mogły wstrzelić się w kosz, a na pierwsze prowadzenie w meczu wyszedł zespół gości, który wygrywał 4:0. "Zastalowcy" pierwsze punkty w meczu zdobyli dopiero niemalże w połowie pierwszej kwarty, co uczynił Jarosław Kalinowski celnie trafiając za trzy. Następnie dobry moment miał Marcin Chodkiewicz, który po celnej "dwójce", nie spudłował zza linii 6,25, doprowadzając do stanu 8:8. W późniejszych fragmentach już cała zielonogórska drużyna miewała dobre chwile. Kosz rywala dziurawili kolejno Łukasz Wiśniewski, Marcin Wróbel i Paweł Wiekiera. Po akcjach tych graczy gospodarze prowadzili 17:10, i takim też wynikiem zakończyła się inauguracyjna odsłona.

Pierwsze minuty kwarty numer dwa również należały od podopiecznych Tomasza Herkta. Dwa "oczka" zdobył Bartosz Sarzało, "trójką" popisał się Jarosław Kalinowski ("Kali" w całym meczu cztery razy trafił za trzy) i przewaga Zastalu sięgnęła już jedenastu punktów (21:10). W dalszych fragmentach drugiej "ćwiartki" miejscowi prowadzili nawet 13-punktami (25:12), ale "Stalówka" zdołała odrobić część strat, i zielonogórski team na długą przerwę schodził z 8-punktowym deficytem (37:29).

Kolejne dziesięć minut potyczki nie było udane dla koszykarzy z Winnego Grodu. W 28. minucie meczu zielonogórzanie stracili prowadzenie (44:43 dla Stali po rzutach osobistych Rafała Partyki) i w hali Uniwersytetu Zielonogórskiego zrobiło się nerwowo.

"Zastalowcy" odzyskali przewagę i na początku ostatniej kwarty prowadzili 50:44. Dla stalowowolan sześć punktów nie okazało się dużą stratą i po "trójce" Bartłomieja Szczepaniaka na pięć minut przed końcem spotkania był remis po 52.

Tym razem gracze Zastalu nie zaserwowali swoim sympatykom nerwowej końcówki, gdyż przy remisowym rezultacie zagrali, tak jak tego oczekiwano. Miejscowych nie "zjadły" nerwy i presja wyniku, i dlatego druga połowa czwartej odsłony toczyła się pod dyktando Zastalu. Od wyniku 52:52 zielonogórska ekipa zdobyła dziewięć "oczek" z rzędu, a po "trójce" Chodkiewicza, po której było 61:52 już nikt nie miał żadnych złudzeń, co do rozstrzygnięcia meczu. Ostatecznie zespół trenera Herkta pokonał Stal 72:57.

- Konfrontacja pomiędzy Zastalem, a Stalą była zażarta, zresztą jak zwykle, ponieważ znamy się jak "łyse konie". W końcówce meczu popełniliśmy za dużo błędów, i to była jedna z przyczyn naszej porażki. Mieliśmy dobre momenty w tym meczu, i dlatego uważam, że przegraliśmy zbyt wysoko - powiedział po spotkaniu Bogdan Pamuła, szkoleniowiec Stali Stalowa Wola.

Intermarche Zastal Zielona Góra - ZKS Stal Stalowa Wola 72:57 (17:10, 20:19, 9:15, 26:13)

Intermarche Zastal: Wiśniewski 20 (2), Kalinowski 16 (4), Wiekiera 14, Chodkiewicz 7 (1), Wróbel 6, Sarzało 7 (1), M. Wilczek 2, Ł. Wilczek 0, Olszewski 0.

Stal: Andrzejewski 14, Piechowicz 14, Partyka 6, Szpyrka 0, Klima 0, Wołoszyn 13 (1), Szczepaniak 8 (1), Lisewski 2.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)