Wojciech Kamiński: Chłopcy zostawili mnóstwo potu na parkiecie

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Pokonanie Stelmetu przyniosło wiele satysfakcji trenerowi Rosy, który nie krył zadowolenia z postawy podopiecznych. - Realizowaliśmy założenia, grając przy tym z energią - podkreślił.

Hit dwunastej kolejki Tauron Basket Ligi należał do Rosy, która już na samym początku osiągnęła kilkupunktową przewagę. Mimo iż Stelmet BC dwukrotnie odrabiał straty - najpierw dosłownie w ostatnim momencie regulaminowego czasu gry Dee Bost doprowadził do dogrywki, wykorzystując oba rzuty osobiste, a następnie w dodatkowej rozgrywce na kilka sekund przed końcową syreną utrzymywał się remis. Game-winner Michała Sokołowskiego przesądził jednak losy spotkania.

Nic dziwnego, że na konferencji prasowej Wojciech Kamiński nie ukrywał zadowolenia z postawy podopiecznych. - Moi zawodnicy zagrali bardzo dobry mecz i cieszymy się ogromnie z tego sukcesu. Gratuluję również trenerowi Filipovskiemu i Stelmetowi, bo ich postawa w tym sezonie jest wyśmienita. W ostatnich meczach udowodnili, że są najlepszą drużyną w Polsce, więc tym bardziej cieszy nasze zwycięstwo. Wielu skazywało nas na porażkę w tym meczu, a my walczyliśmy i graliśmy z energią - podkreślił szkoleniowiec radomskiej ekipy.

Wiele elementów miało bardzo ważne znaczenie w kontekście pokonania mistrzów Polski. "Kamyk" zwrócił uwagę na kilka, które, jego zdaniem, były kluczowe. - Przede wszystkim mieliśmy trochę inaczej niż wszyscy rywale bronić te akcje dwójkowe Stelmetu, po odrzuceniach atakować kosz, popełniać mało strat, nie dać się rozpędzić drużynie z Zielonej Góry - wyliczał.

Trener zdał sobie sprawę, że nie wszystkie założenia jego koszykarze zdołali perfekcyjnie wykonać. - Było tych elementów wiele, natomiast nie wszystkie dało się zrealizować, ale to jest tak, że czasami trener może mówić, a zawodnicy są nieskoncentrowani lub mają gorszy dzień i tych założeń nie realizują - zaznaczył.

Niemal wszyscy zawodnicy Rosy mieli wkład w pokonanie drużyny z Winnego Grodu. - Nie tylko więc jest to moja zasługa, ale i chłopaków, że chcieli to robić, walczyli i zostawili mnóstwo potu na parkiecie. Razem wygraliśmy ten mecz - zakończył Kamiński.

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: