Anwil - Trefl, czyli ciężar faworyta

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W ostatnim czasie Anwil rzadko był postrzegany jako murowany faworyt meczu ligowego. W niedzielę Rottweilery będą jednak musiały udźwignąć ciężar takiej roli, gdyż w Hali Mistrzów zjawi się jeden z najsłabszych zespołów ekstraklasy, Trefl.

Bolesny zjazd Jeszcze dwa lata temu Trefl Sopot zajął trzecie miejsce w Polsce i brązowe medale zawisły na szyjach zawodników oraz trenerów tego klubu. Problemy finansowe sprawiły jednak, że w kolejnych rozgrywkach sopocianie zaliczyli bolesny upadek. Miejsce w najlepszej ósemce i co za tym idzie, w play-off, Trefl uzyskał dopiero w ostatnim meczu sezonu zasadniczego.

To jednak nic ze spadkiem, jaki klub notuje w aktualnych rozgrywkach. Po 12 meczach rozegranych w obecnym sezonie Tauron Basket Ligi zawodnicy Zorana Marticia zajmują odległe, 13. miejsce w hierarchii z bilansem zaledwie trzech wygranych oraz aż dziewięciu porażek. Anwil Włocławek również zaliczył spadek w hierarchii w ostatnich latach. Najpierw stopniowo, dwukrotnie wypadał z najlepszej czwórki, a w ostatnim sezonie nie zakwalifikował się nawet do play-off, co przydarzyło się klubowi po raz pierwszy w historii. W obecnych rozgrywkach klub radzi sobie prężnie, a drużyna odzyskuje dawny blask. Zmienne nastroje Trzeba wziąć pod uwagę, że po katastrofalnym początku rozgrywek, obecny czas jest dla nadmorskiej ekipy korzystniejszy. Po ośmiu porażkach z rzędu, Trefl wygrał trzy z czterech ostatnich meczów. Świetnie sopocianie wypadli zwłaszcza w starciu z Polfarmexem Kutno, w którym zatrzymali rywali na… 48 punktach! To nie tylko jeden z najlepszych wyników defensywy w tym sezonie, ale i w ostatnich latach. Tymczasem Anwil, który we wcześniejszej fazie rozgrywek dwukrotnie notował serię trzech kolejnych zwycięstw, przegrał dwa ostatnie mecze. I w niedzielę będzie musiał udowodnić, że co jak co, ale z przeciwnikami niżej notowanymi nie ma problemu wygrywać. Starcie pod koszem na przełamanie Czy fani włocławskiego klubu doczekają się skutecznej gry Kervina Bristola, wyrażonej nie tylko w kilku rzuconych punktach, ale przede wszystkim w grze defensywnej oraz walce na tablicach? Haitańczyk ma problem ze znalezieniem własnego miejsca w zespole Anwilu, ale mecz z Treflem, nawet jeśli sopocianie są jednym z najsłabszych zespołów ligi, nie będzie dla niego łatwym zadaniem. Center Ater Majok jest bowiem jednym ze skuteczniejszych zawodników drużyny. Co ciekawe, przygodę Sudańczyka z Treflem nieomalże zakończyła… Hala Mistrzów. To właśnie we Włocławku, podczas meczu sparingowego, Majok doznał kontuzji kolana, która wyeliminowała go z gry na kilka miesięcy. W ostatnich meczach 28-latek ma jednak formę; zanotował dwa double-double z rzędu, czego nie można powiedzieć o Bristolu. Ciężar faworyta Nawet w obliczu dobrej gry Majoka, to Anwil Włocławek będzie murowanym faworytem poświątecznego starcia. Za Rottweilerami przemawia kilka faktów. Zawodnicy Igora Milicicia nie przywykli przegrywać w tym sezonie w Hali Mistrzów, wygrywając sześć kolejnych meczów. Ponadto, jeszcze nie zdarzyło się, aby w obecnych rozgrywkach Anwil przegrał dwa spotkania z rzędu, a przecież w minionej kolejce Rottweilery doznały porażki w Zielonej Górze. I właśnie ten aspekt to trzeci argument za gospodarzami - włocławianie z pewnością będą chcieli zrehabilitować się za porażkę sprzed kilku dni.

Mecz Anwil Włocławek – Trefl Sopot odbędzie się w niedzielę, 27 grudnia, o godz. 16.00.

Źródło artykułu: