Turów nie zwalnia tempa! Zgorzelczanie na czele grupy!

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

PGE Turów znakomicie spisał się na finiszu i wyszarpał zwycięstwo nad słoweńskim Heliosem Domzale. To druga wygrana zgorzelczan w rozgrywkach FIBA Europe Cup, którzy są aktualnie liderami grupy I.

Wicemistrzowie Polski jeszcze na początku trzeciej kwarty byli w idealnym położeniu. Zawodnicy Piotra Ignatowicza wypracowali sporą przewagę, sięgającą nawet dwunastu punktów. Tyle że w kolejnych minutach przygraniczny klub miał spore problemy w ataku, często notował przestoje, co skończyło się fatalnie.

Helios w ciągu kilku minut odrobił straty i wyskoczył na prowadzenie. Dystans między drużynami nie był wielki, ale biorąc pod uwagę skuteczność obu ekip PGE Turów znaleźli się pod ścianą. Zgorzelczanie wybrnęli jednak z tarapatów w najlepszy możliwy sposób - po kilku minutach indolencji i słabszej gry, wreszcie zaczęli trafiać i przy okazji zatrzymali przeciwnika. Efekt był niemalże natychmiastowy, dzięki czemu nasza drużyna zdołała wygrać.

Ani gospodarze, ani też goście nie zachwycili swoją grą w ataku. Wicemistrzowie Polski mieli co prawda niezłą skuteczność za dwa, ale koszmarnie rzucali z dystansu. Słoweńska ekipa była natomiast do tego stopnia nieskuteczna, że nawet osobiste sprawiały jej mnóstwo problemów. Nic dziwnego, że z trudem udało jej się dobić do granicy 50 punktów.

Spory wpływ na wygraną zgorzelczan mieli Filip Dylewicz, Daniel Dillon, Mateusz Kostrzewski i Cameron Tatum. Ten ostatni miał najgorszą skuteczność, ale w ważnym momencie rzucał celnie. Dobre zawody rozegrali wymienieni Polacy, którzy byli ważnymi ogniwami PGE Turowa.

W zespole z Domzale zdecydowanym liderem był Hugh Robertson. Amerykanin zdobył aż 19 punktów oraz dołożył do tego 6 zbiórek. Problem polegał na tym, że nie otrzymał większego wsparcia od swoich kolegów. Większość z nich raziła nieskutecznością. Beznadziejnie w ataku wypadli Djordje Lelić, Jan Mocnik oraz Travis Cohn.

Drużyna Ignatowicza odniosła drugi triumf w rozgrywkach FIBA Europe Cup i jest liderem grupy I. Dla Heliosu była to z kolei druga porażka.

Helios Suns Domzale - PGE Turów Zgorzelec 50:58 (12:14, 10:14, 22:13, 6:17)

Helios: Robertson 19, Zagorac 9, Atanacković 6, Cakarun 6, Cohn 4, Mocnik 4, Lelić 2, Bjelić 0, Korosec 0.

PGE Turów: Dylewicz 13, Dillon 12, Tatum 11, Kostrzewski 10, Harris 6, Novak 4, Niedźwiedzki 2, Krestinin 0, Karolak 0.

Źródło artykułu:
Kto powinien zostać MVP meczu?
Filip Dylewicz
Daniel Dillon
Ktoś inny (napisz w komentarzu)
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (5)
avatar
eeeee
4.11.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Cóż, wypada powiedzieć/napisać : gratulacje za zwycięstwo. A jeśli chodzi o styl...niech będzie, że zatrzymać przeciwnika, i to grajacego u siebie, na 50 pkt, stanowi o sile zgorzeleckiej defen Czytaj całość
avatar
ECSfan
4.11.2015
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Mecz tragedia ogólnie ale liczy się zwycięstwo i za to gratki, wydaje się, że TBL ma lepszy poziom od tej 3 ligi europejskiej. Teraz dodać zwycięstwa w lidze, bo brak Turów w PO to by było zbyt Czytaj całość
avatar
Fusion
4.11.2015
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
Przynajmniej Tury uratowały dziś honor polskiej koszykówki. Gratulacje!  
avatar
Morski baca
4.11.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jak to jest: albo TBL taka silna, albo grajkowie Turowa znowu celują w kluby europejskie w sezonie 2016/2017.  
avatar
fazzzi
4.11.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Uuuuuuu Zgorzelecki-defens a te punkty to kto natrzaskał? Gratulacje Tury na 50-taku zatrzymać u nich w domu... ciekawie to musiało wyglądać;)