Pierwsza porażka AZS-u na własnym parkiecie. "Nie byliśmy wystarczająco agresywni"

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

AZS Koszalin notuje dość przeciętny początek sezonu. Po pięciu spotkaniach Akademicy na swoim koncie mają zaledwie dwa zwycięstwa. W sobotę na własnym parkiecie przegrali z Polskim Cukrem Toruń.

Początek sobotniego meczu zdecydowanie należał jednak do Akademików, którzy grali szybko, składnie i na dużej skuteczności. Trafiali Artur Mielczarek, A.J. Walton i Devon Austin. Po rzucie kapitana, AZS prowadził już 22:10. Kibicom gra podopiecznych Davida Dedka mogła się podobać. Wydawało się, że dobry rytm gospodarze utrzymają do samego końca. Tak jednak się nie stało...

Od drugiej kwarty ton wydarzeniom na parkiecie zaczęli nadawać goście, którzy z każdą minuta zaczęli odrabiać straty. Do przerwy Twarde Pierniki zredukowały przewagę do siedmiu oczek.

Drugą połowę goście rozpoczęli od serii punktowej "8:0" i po raz pierwszy w tym meczu objęli prowadzenie. Później gra toczyła się kosz za kosz, ale z lekką przewagą torunianin, których ataki nie potrafili zatrzymać gospodarze. Czego był to wynik?

- W drugiej połowie zabrakło konsekwencji, którą mieliśmy w trakcie pierwszej odsłony. Wyglądało to naprawdę przyzwoicie - przyznaje Mielczarek. Jego zdaniem zespół nie był wystarczająco agresywny a w trakcie tego meczu.

- Nie umieliśmy odpowiedzieć na ich agresywną postawę na boisku. Graliśmy zdecydowanie za miękko po obu stronach parkietu. To dało im przewagę - dodaje.

Czwarta kwarta była już pod kompletne dyktando gości, dla których było to już czwarte zwycięstwo w tym sezonie.

- Torunianie kontrolowali przebieg wydarzeń na parkiecie w czwartej kwarcie. Nie umieliśmy już wrócić do gry - komentuje Mielczarek, który w całym meczu zdobył dziewięć punktów. 12 zdobył A.J. Walton.

Źródło artykułu: