Energa Czarni przerywa passę porażek (relacja)

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Osłabione brakiem rozgrywającego Łukasza Żytko i skrzydłowego Łukasz Wichniarza Sportino Inowrocław uległo w sobotę we własnej hali drużynie Energi Czarnych Słupsk. Podopieczni białoruskiego trenera Aleksandra Krutikowa nie mogli znaleźć recepty na celne rzuty z dystansu rywala, który w taki właśnie sposób, co rusz dziurawił kosz inowrocławian.

Początek spotkania nerwowo rozpoczęło zarówno Sportino, jak i drużyna Energi Czarnych. Podopieczni białoruskiego szkoleniowca Aleksandra Krutikowa swoje pierwsze punkty z gry, po wcześniejszych pięciu spudłowanych rzutach, zdobyli dopiero w czwartej minucie. Indolencji strzeleckiej gospodarzy nie potrafili jednak w odpowiedni sposób spożytkować słupszczanie. Z biegiem czasu akcje rozgrywane były już w coraz to szybszym tempie. Poprawiła się także skuteczność. Niezwykle aktywny w pierwszej kwarcie w szeregach Sportino był zwłaszcza Ivars Timermanis, dla którego sobotni mecz był debiutem przed inowrocławską publicznością Sportino nawet dzięki dobrej grze łotewskiego skrzydłowego w żaden sposób nie mogło jednak odskoczyć rywalowi, bowiem niemalże natychmiast po stracie kilku punktów celnymi rzutami z dystansu popisywali się zawodnicy Czarnych - Myślę, że nasze trafienia zza łuku mocno przyczyniły się do odniesienia zwycięstwa. Od samego początku prezentowaliśmy też dobrą grę w defensywie i mądrą w ataku. Wreszcie wyglądaliśmy jak drużyna - powiedział Mantas Cesnauskis, litewski obrońca słupszczan.

Słabiej niż zwykle w pierwszej połowie zagrał David Gomez. Skrzydłowy inowrocławskiej drużyny był co prawda pożyteczny w obronie, jednak jego gra w ofensywie i nietrafione trzy rzuty z wydawałoby się łatwych pozycji, pozostawiały wiele do życzenia. Na drugie dwadzieścia minut Amerykanin wyszedł już bardziej zmotywowany, co od razu przełożyło się na jego lepszą postawę na parkiecie. Jak się okazało, reprymenda od trenera Okorna w przerwie meczu, pozytywnie podziałała też na koszykarze ze Słupska. Dzięki skutecznym wejściom pod kosz, ale i także celnym rzutom z dystansu Marcina Sroki i Demetrica Bennetta, którzy w trzeciej kwarcie zdobyli aż 20 z 30 punktów całego zespołu, Czarni przed ostatnią częścią meczu mieli w zapasie pięć punktów przewagi. - Nie potrafiliśmy w ważnych momentach nadgonić wyniku. Brakowało w naszych szeregach kapitana Łukasza Żytko. Pod jego nieobecność w pewnych momentach można było zauważyć w naszej grze trochę chaosu - ocenił Aleksander Krutikow, trener inowrocławian.

Czwarta kwarta przebiegała już praktycznie pod dyktando drużyny przyjezdnej, której czoła dzielnie stawiał niewidoczny wcześniej Gomez - autor wszystkich, ośmiu punktów inowrocławian w pierwszych czterech minutach ostatniej części pojedynku. Pomimo dobrej postawieni w obronie i niezwykle skutecznej gry ofensywnej Łukasz Obrzut, końcowych kilkanaście minut przesiedział na ławce rezerwowych - Rywale pod koniec grali niskim składem i dlatego też nie zdecydowałem się na wystawienie przeciwko nim moich wysokich graczy, zwłaszcza, że byli oni niezwykle skuteczni w rzutach z dystansu - tłumaczył trener kujawskiego zespołu. Sobotni mecz ostatecznie zakończył się ośmiopunktowym zwycięstwem Energi Czarnych, którzy przerwali w ten sposób serię czterech meczów ligowych bez wygranej - Obie drużyny mocno broniły, stąd też bardo trudno było o zdobycie łatwych punkty. Widoczny był brak Łukasz Żytko, który potrafi w trudnych momentach umiejętnie rozdzielać piłki - wyjawił Tony Lee, koszykarz Sportino.

Sportino Inowrocław - Energa Czarni Słupsk 78:86 (21:23, 20:16, 23:30, 14:17)

Sportino: Eddie Miller 15 (3), Ivars Timermanis 14 (3), David Gomez 12 (2), Łukasz Obrzut 10, Kyle Landry 8, Tony Lee 6, Marcus Crenshaw 5 (1), Michał Świderski 5, Artur Robak 3, Dawid Witos 0

Energa Czarni: Demetric Bennett 21 (3), Marcin Sroka 17 (1), Mateo Kedzo 16 (4), Mantas Cesnauskis 15 (2), Bojan Bakić 13 (1), Paweł Leończyk 4, Antonio Burks 0, Marcin Dutkiewicz 0.

Zobacz aktualną tabelę PLK

Źródło artykułu: