Cavs nie wywieszają białej flagi

Zdjęcie okładkowe artykułu: East News /  /
East News / /
zdjęcie autora artykułu

Cleveland Cavaliers stracili Kyrie Irvinga, ale nie stracili ogromnej woli walki w najważniejszej serii tego sezonu. Przed nami drugi mecz finałów.

Kyrie Irving był graczem, który sprawił ogromną różnicę w pierwszym starciu pomiędzy Cleveland Cavaliers a Golden State Warriors. Rozgrywający był efektywny po obu stronach parkietu, ale na nieszczęście - w dogrywce przegranego ostatecznie meczu - doznał urazu rzepki, która wykluczyła go z dalszej rywalizacji.

To wielka strata dla Kawalerzystów i mało kto daje im jakiekolwiek szanse w dalszej zmagań. Przypomnieć należy jednak, że już w trakcie finałów Konferencji Wschodniej Cavs bardzo dobrze radzili sobie bez Irvinga, bo dwukrotnie okazali się lepsi od Atlanty Hawks. Podopieczni Davida Blatta nie zapominają o tym i nam również każą o tym nie zapominać.

- Zobacz, my już potrafiliśmy znaleźć sposób. Wygraliśmy serię z Chicago Bulls bez Kevina Love'a i z mocno ograniczonym fizycznie Irvingiem. W serii z Hawks oczywiście też zabrakło Kevina, a częściowo także Kyrie. To dzięki wielkiej pracy, którą wykonał cały zespół. Oczywiście, LeBron uznał, że powinien wziąć większą odpowiedzialność na siebie i wyszło mu to świetnie - skomentował trener Blatt.

[ad=rectangle]

Do pierwszej piątki najpewniej przesunięty zostanie raz jeszcze Matthew Dellavedova. Australijczyk wchodząc z ławki w pierwszym spotkaniu nie wyglądał tak dobrze, jak jeszcze w serii z Hawks, ale i na parkiecie spędził zaledwie dziewięć minut. - Jesteśmy rozczarowani kontuzją Irvinga, ale wciąż mamy swoją pracę do wykonania. To będzie trudne, lecz będę gotowy. Moje podejście wcale się nie zmieni. Nadal będę robił wszystko, czego zespół będzie potrzebował do odniesienia zwycięstwa - przyznał 24-latek.

Znów wielka odpowiedzialność oprze się o barki LeBrona Jamesa. Warriors nie podwajali go w poprzednim meczu i nie zamierzają zmieniać taktyki defensywnej. Pozwolili mu na zdobycie 44 punktów i są gotowi zrobić to samo kosztem odcięcia strzelców od czystych pozycji na dystansie.

- Przed rozpoczęciem tej serii nie byliśmy stawiani w roli faworytów. Po kontuzji Kyrie wszyscy nas skreślili. Nie mam z tym problemu. To tylko motywuje mnie i moich kolegów przed kolejnym meczem. Będziemy gotowi - zapewnił lider Cavs.

Początek drugiego pojedynku w nocy z niedzieli na poniedziałek o godzinie 02.00 czasu polskiego.

Źródło artykułu:
Kto wygra drugi mecz finałów NBA?
Golden State Warriors
Cleveland Cavaliers
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (6)
avatar
szyna83
7.06.2015
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
Wszyscy spisują Cavs na pożarcie. A oni mają w tym momencie tak nieprzewidywalny zespół,że jak odpalą to będzie zdziwienie. Ale dobrze,takie mistrzostwo lepiej smakuje  
avatar
R77
7.06.2015
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
3:4 dla CAVS:)))))  
avatar
Romano
7.06.2015
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
Widzę że Cavs samych siebie przekonują że powalczą. Spoko niech walczą ale i tak będzie 4:0 w plecy.  
avatar
Zubek2001
7.06.2015
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
GO CAVS!!!