Historia lubi się powtarzać - zapowiedź meczu Rosa Radom - PGE Turów Zgorzelec

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Podobnie jak w ćwierćfinale, po dwóch porażkach z Anwilem, tak i teraz koszykarze Rosy znajdują się w podobnym położeniu. PGE Turów wydaje się jednak zdecydowanie silniejszą drużyną niż Rottweilery.

W bardzo podobnym położeniu znajdowała się Rosa dwa tygodnie temu, kiedy podejmowała Anwil po dwóch wyjazdowych porażkach. Trzeba jednak przyznać, że we Włocławku oba mecze przegrała pechowo, minimalnie, a ich losy ważyły się do ostatnich chwil, zaś do wyłonienia zwycięzcy drugiego spotkania potrzebne były aż dwie dogrywki. [ad=rectangle] PGE Turów wydaje się jednak o klasę lepszą drużyną od Rottweilerów. Nie dał szans radomianom w obu pojedynkach rozegranych we własnej hali. Jedynie w drugim starciu podopieczni Wojciecha Kamińskiego przez moment potrafili nawiązać wyrównaną walkę.

Zgorzelczanie zaimponowali przede wszystkim skutecznością w rzutach z dystansu (w piątkowy wieczór, przy 34 próbach zza linii 6,75 m, wynosiła ona blisko 50 procent!), siłą w ofensywie (w sumie 195 zdobytych punktów przez 80 minut) oraz zespołową grą (w obu meczach po 6 zawodników zdobyło 10 i więcej "oczek"). Świetnie dysponowany jest J.P. Prince, do dobrej formy wraca Michał Chyliński, zaś ci dwaj koszykarze są odpowiednio wspomagani przez Łukasza Wiśniewskiego i Filipa Dylewicza. "Swoje" robi również Damian Kulig.

Czy radomianie będą w stanie odwrócić losy rywalizacji?
Czy radomianie będą w stanie odwrócić losy rywalizacji?

Zdecydowanym faworytem środowej konfrontacji są podopieczni Miodraga Rajkovicia. Już za kilkanaście godzin mogą bowiem zapewnić sobie udział w finale Tauron Basket Ligi. Szkoleniowiec przestrzega przed hurraoptymizmem. - Nie zdziwię się jednak, jak Rosa wygra w meczu numer trzy, choć my jesteśmy w tak dobrej formie, że jesteśmy w stanie wygrać. I co więcej, na pewno zrobimy wszystko, by to zrobić i awansować - zaznacza.

Pełen nadziei przed kolejnym spotkaniem jest trener Rosy. - Przed nami przynajmniej jeden mecz w Radomiu, ale my zrobimy wszystko, by Turów i jego kibice zostali w naszym mieście na dłużej. Zapraszamy do Radomia na dwa spotkania - mówi Kamiński.

Pojedynek zapowiada się bardzo interesująco. Radomianie nie mają nic do stracenia, a zagrają przecież przed własną publicznością. Temu meczowi towarzyszy wiele emocji, chociażby ze względu na nieczyste zagranie Jakuba Dłoniaka, który w jednej z akcji w trakcie drugiego starcia w niedozwolony sposób powstrzymywał Wiśniewskiego. W jednym z pomeczowych wywiadów zawodnik Turowa stwierdził natomiast, że jego drużyna na pewno w środę wygra.

Czy ekipa z Mazowsza będzie w stanie przedłużyć losy półfinałowej rywalizacji? O tym przekonamy się w środowy wieczór. Początek zawodów o godz. 20. W przypadku zwycięstwa gospodarzy do ewentualnego, czwartego spotkania dojdzie w piątek o tej samej porze.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: