Roderick Trice: Anwil zdominował grę po przerwie

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Po pierwszej połowie pucharowego meczu Energa Czarni prowadzili 35:27, ale w drugiej rzucili tylko 28 punktów. - Anwil całkowicie zdominował grę po zmianie stron - mówi Roderick Trice.

- Wyszliśmy na ten mecz z bardzo dobrym nastawieniem. Walczyliśmy, ale nie graliśmy tylko w oparciu o zaangażowanie i wolę walki. Przede wszystkim graliśmy w oparciu o dobrą taktykę. Umiejętnie rozciągaliśmy obronę Anwilu i spokojnie szukaliśmy otwartych pozycji do rzutów - tłumaczy Roderick Trice, rzucający Energi Czarnych Słupsk.

Goście wygrywali do przerwy 35:27, a Trice był zdecydowanym liderem słupskiego zespołu w pierwszej połowie. Wygrywał większość swoich pojedynków jeden na jednego i albo sam kończył akcje rzutem, albo podawał do lepiej ustawionych partnerów. Ofensywne akcenty w zespole Energi Czarnych rozłożyły się jednak bardzo równomiernie: Amerykanin zdobył sześć oczek, tyle samo miał na swoim koncie Marcin Dutkiewicz, a po pięć punktów dodali Garrett Stutz i Jordan Hulls.

Słupszczanie bardzo dobrze radzili sobie również w defensywie - w pierwszej połowie aż czterech koszykarzy Anwilu nie zdobyło żadnego punktu: Michał Sokołowski, Paul Graham, Piotr Pamuła i Deividas Dulkys. Problem zaczął się jednak dla Czarnych Panter, gdy po przerwie Litwin rzucił osiem z pierwszych 12 punktów Anwilu i wyrównał losy meczu do stanu 39:39. Następnie Dulkys użądlił po raz drugi w końcówce, a dzieła zniszczenia dokonał Pamuła dwoma rzutami wolnymi.

- Zupełnie straciliśmy rytm gry po przerwie. Anwil całkowicie nas zdominował. Ja wiem, że koszykówka to mecz wzlotów i upadków, raz grasz lepiej ty, raz twój rywal, ale to, co zrobiliśmy i co zagraliśmy po przerwie to naprawdę nie powinno nam się zdarzyć. Mieliśmy ten mecz podany na tacy po tym, jak w pierwszej połowie wypracowaliśmy sobie kilka punktów przewagi. Wystarczyło tylko dociągnąć go do końca. Niestety, pozwoliliśmy rywalom złapać rytm w trzeciej kwarcie, a w końcówce spotkania o wszystkim decydowały pojedyncze rzuty - wyjaśnia Trice.

Amerykanin oraz Michał Nowakowski próbowali zmienić jeszcze losy meczu w ostatnich sekundach, ale dobra defensywa Anwilu sprawiła, że obaj oddawali rzuty z nieprzygotowanych pozycji i przez ręce włocławian.

[b][urlz=http://www.facebook.com/Koszykowka.SportoweFakty]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

[/urlz][/b]

Źródło artykułu:
Komentarze (0)