Marcus Ginyard: Nie damy im szansy na rozegranie meczu numer pięć

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Trener Milija Bogicević upatruje w nim kluczowego koszykarza i twierdzi, że może zrobić wielką karierę. Marcus Ginyard w trzecim meczu play-off zdobył 22 punkty i miał cztery zbiórki.

Już po pierwszej kwarcie miał na swoim koncie 10 punktów, w drugiej dołożył jedno trafienie, a po zmianie stron kolejne 10 oczek. Marcus Ginyard, bo o nim mowa, był drugim najważniejszym zawodnikiem Anwilu Włocławek w starciu z Asseco Prokomem Gdynia.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

- Od samego początku nastawiłem się na agresywną grę i walkę. Trener powiedział mi, że od mojej gry bardzo dużo zależy i jeśli biegam do kontry, staram się grać szybko i agresywnie, to wówczas zyskuje cała drużyna. Mam nadzieję, że teraz już tylko tak będę grał, bo wiem, że to pomaga - mówi amerykański skrzydłowy.

Co ciekawe, Ginyard był najlepszym strzelcem Anwil w meczu numer dwa w Gdyni. Rzucił wówczas 18 punktów (również miał 12 do przerwy), ale włocławianie przegrali tamto spotkanie 61:63. Po tamtym pojedynku Amerykanin mówił, że on i jego koledzy muszą grać szybciej w ataku, lepiej dzielić się piłką oraz prezentować zdecydowanie szybszą koszykówkę. Każde zwalnianie akcji powoduje bowiem, że rosną szansę Asseco Prokomu.

W trzecim spotkaniu jego słowa znalazły przełożenie na postawę drużyny. Anwil grał szybko do przodu i momentalnie wypracował sobie przewagę kilkunastu punktów, którą utrzymał (choć nie bez problemów w trzeciej kwarcie) do samego końca. - Zagraliśmy ze zdecydowanie większą energią, graliśmy mocno do przodu i to była chyba największa różnica w porównaniu z dwoma meczami w Gdyni - dodaje Amerykanin.

Przed Anwilem wielka szansa. Koszykarze Miliji Bogicevicia prowadzą w serii 2-1 i jeśli pokonają gdynian, awansują do półfinału kosztem mistrza Polski. We Włocławku wszyscy życzą sobie takiego scenariusza, choć przyjezdni, stojąc pod ścianą, z pewnością zrobią wszystko, by doprowadzić do meczu numer pięć. - Mamy wielką szansę zakończyć ten mecz u nas w Hali Mistrzów i na pewno będziemy chcieli zrobić wszystko, by tak się właśnie stało. Myślę, że nie pozwolimy zawodnikom Asseco Prokomowi wywieźć zwycięstwa z naszej hali, nie damy im szansy na rozegranie meczu numer pięć. Warunek jest jeden: musimy zagrać z takim samym zaangażowaniem, jak w czwartek - komentuje skrzydłowy Anwilu.

Źródło artykułu:
Komentarze (18)
Rottweiler
4.05.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Już mnie denerwują te modlitwy nad asseco jacy to oni dzielni.Dziś kończy się ich era i to wszystko w tym temacie.  
kujawiak 7712
4.05.2013
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
a co do M.G mam nadzieje że Lewy już myśli jak go zatrzymać w Anwilu  
luksin
4.05.2013
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
i jeszcze jedno...skoro anwil w 8 zawodnikow potrafil zdobyc srebro ,skoro trefl w waskim skladzie powtorzyl wyczyn anwilu w roku ubieglym to nie powinno sie patrzec na asseco z perspektywy chl Czytaj całość
luksin
4.05.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
a ja mam bardzo duzy szacunek dla obecnych graczy i trenerow apg:)...walcza do konca i walcza bardzo dzielnie...anwil jednak ma przewage , tak jak asseco poprzez ostatnie lata i tak jak asseco Czytaj całość
avatar
sheLka
4.05.2013
Zgłoś do moderacji
4
1
Odpowiedz
No dokładnie problemy asseco to nie jest wina anwilu, jest okazja odprawić na wakacje hegiemona to trzeba to zrobić."Trzeba było gościowi wyje..ć jak jeszcze stał stał na nogach" chyba anwil to Czytaj całość