Wielkie emocje w Koszalinie! Po dwóch dogrywkach lepszy AZS

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Aż dwóch dogrywek potrzebował finalista Pucharu Polski do pokonania beniaminka z Radomia. Ostatecznie AZS Koszalin pokonał Rosę 87:82, ale musiał mocno się natrudzić, aby ograć ambitnych rywali.

Beniaminek kapitalnie zaprezentował się w kwarcie otwierającej zawody. To on, a nie ubiegłotygodniowy finalista Intermarche Basket Cup sprawiał wrażenie zespołu będącego na fali wznoszącej. W pierwszych dziesięciu minutach Rosa rzuciła 21 punktów, przy zaledwie dziewięciu rywali!

W kolejnej odsłonie Akademicy nieco zmniejszyli straty, ale na przerwę schodzili w nietęgich nastrojach. Trzecia część także przebiegła zdecydowanie pod dyktando przyjezdnych, w szeregach których kapitalnie prezentowali się dwaj Amerykanie - Dominique Wise i J. J. Montgomery. Beniaminek prowadził 56:42 i wydawało się, że nic nie będzie w stanie go zatrzymać.

Jednakże w ciągu dziesięciu minut czwartej kwarty goście zdołali zdobyć zaledwie 3 "oczka". Doświadczeni przeciwnicy nie marnowali nadarzających się okazji do zniwelowania różnicy. Kibice zgromadzeni w hali w Koszalinie byli świadkami coraz większych emocji, lecz nie dane im było zbyt wcześniej opuścić swoich miejsc - o losach końcowego rezultatu musiała zadecydować dogrywka.

Również w dodatkowym czasie gry żadnej z drużyn nie udało się przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę. Koszykarze obu ekip razili nieskutecznością, wskutek czego potrzebne było dodatkowe 5 minut. Ogranie gospodarzy wzięło tym razem górę. Na nieco ponad minutę przed końcem tej części, przy prowadzeniu AZS-u 79:76, z dystansu celnie przymierzył Łukasz Wiśniewski. Chwilę później Montgomery stracił piłkę, w efekcie czego Kim Adams musiał uciekać się do faulu. Henry wykorzystał osobiste. Złe zagrania dwójki Amerykanów powtórzyli Wise i Slavisa Bogavac, a Igor Milicić zamienił je na łatwe punkty.

Co prawda sekundę później, po przerwie na żądanie Wojciecha Kamińskiego, zza linii 6,75 m trafił Wise, zmniejszając tym samym przewagę koszalinian do jednego "oczka" (82:83), jednak "zimną krew" na linii rzutów wolnych zachowali Milicić i Bartłomiej Wołoszyn.

AZS Koszalin - Rosa Radom 87:82 (9:21, 17:14, 16:21, 17:3, I d. 9:9, II d. 19:14) AZS:

Wiśniewski 21, Milicić 16, Wołoszyn 14, Henry 11, Leończyk 10, Bennerman 8, Mielczarek 5, Bigus 2, Skibniewski 0

Rosa: Wise 27, Montgomery 19, Zalewski 9, Kardaś 7, Radke 7, Adams 4, Bogdanowicz 3, Donigiewicz 2, Cupković 2, Nikiel 2, Bogavac 0.

Źródło artykułu:
Komentarze (9)
avatar
AZSIAK
17.02.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
brawo dla Rosy za walke naprawde zagrała wczoraj super mecz  
avatar
szymon116
17.02.2013
Zgłoś do moderacji
0
3
Odpowiedz
szacun dla Rosy za konsekwencję, tylko Rosa potrafi rozjebać kilkunastopunktową przewagę w jednej kwarcie, tak trzymać panowie  
Cygan90
17.02.2013
Zgłoś do moderacji
0
5
Odpowiedz
Czy jeszcze ktoś mi powie, że uwziąłem się na Skibniewskiego? KOLEJNY RAZ DNO! Ktoś przegrał w Koszalinie sezon, jeszcze przed początkiem rozgrywek. Na PG Skibniewski i Milicic. Sam Igor nie da Czytaj całość
avatar
Dorek
16.02.2013
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
3 pkt w 10 min zrobić ? Jeszcze czegoś takiego nie widziałem w TBL.  
maxi 157
16.02.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Zadziwia beznadziejna gra Skibniewskiego,prawie 12 minut na parkiecie i same zera w statystykach.