Musimy poszerzyć kadrę - rozmowa z Andrzejem Adamkiem, trenerem Asseco Prokomu Gdynia

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

- Na dłuższą metę w tym składzie osobowym nie da się grać, szczególnie że mecze będą rozgrywane co trzy dni - mówi Andrzej Adamek, trener Asseco Prokomu Gdynia

Karol Wasiek: Panie trenerze na początku chciałbym złożyć panu podwójne gratulacje. Po pierwsze, jadąc do Koszalina słyszałem w radiu, że został pan jednym z trzech ambasadorów Wałbrzycha.

Andrzej Adamek: Tak, tak to prawda. Właśnie trwa impreza z tej okazji (śmiech).*

To chyba wielka nobilitacja dla pana?

- Oczywiście. Jest to bardzo duże wyróżnienie, biorąc pod uwagę z kim zostałem wyróżniony. Zawsze są trzy osoby wybierane z różnych dziedzin. Krzesimir Dębski i Marek Starybrat również zostali nominowani. W tak zaszczytnym gronie odbierać taką nagrodę to jest dla mnie naprawdę wielkie wyróżnienie.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Wróćmy do wydarzeń związanych z koszykówką i ostatnich meczów Asseco Prokomu Gdynia. Powiem szczerze, że dawno nie widziałem tak dobrze broniącej drużyny w Polsce.

- Podkreślałem to kilka razy, że kalendarz rozgrywek był dla nas nieco łaskawy i dał nam mecze co tydzień. Pracowaliśmy nad obroną troszeczkę czasu i bardzo się z tego cieszę, że ta praca przynosi efekty.

A widzi pan jeszcze mankamenty w tej grze obronnej, czy to już ten maksymalny poziom?

- Można jeszcze nieco bardziej urozmaicić tę obronę, ale na to potrzeba czasu. Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie jestem zadowolony z tego w jaki sposób broniliśmy w ostatnich meczach.

Zauważyłem także większą motywację wśród zawodników w ostatnich meczach. Czego jest to wynikiem?

- Graliśmy ostatnio z dużą dawką energii, ale jest to spowodowane tym, że drużyna doznała osłabienia i to wywołuje odpowiednią motywację i mobilizację. Oczywistym jest, że jeśli nie podejmiemy walki z pełnym zaangażowaniem to będzie nam ciężko.

Ostatnio media ogłaszały, że Asseco Prokom Gdynia nie będzie liczył się w walce o najwyższe laury, a tymczasem można metaforycznie powiedzieć, że "serce mistrza wciąż bije".

- Jeżeli są takie doniesienia z mediów to cieszę się bardzo, bo ciągle pracujemy nad tym, żeby te morale tej po części młodej drużyny wzmacniać.

Chciałby pan wzmocnić tę kadrę, czy może wzmocnienia nie są potrzebne?

- Jeżeli mamy grać o najwyższe cele to na pewno tak. Na dłuższą metę w tym składzie osobowym nie da się grać, szczególnie że mecze będą rozgrywane co trzy dni.

Która pozycja wymaga wzmocnienia?

- No na pewno pozycja numer cztery. Szczerze mówiąc jest to trochę taka "mowa-trawa", bo nie wiemy ile pieniędzy będziemy mogli przeznaczyć na wzmocnienia. Wówczas będziemy mogli się zastanowić, jak je najlepiej rozdysponować.

Tomasz Śnieg poradzi sobie jako zmiennik Łukasza Koszarka?

- Walczy o otrzymanie jak największej ilości minut na parkiecie. Z tych minut, które obecnie otrzymał to mogę powiedzieć, że wywiązywał się bardzo dobrze.

Pokonaliście Stelmet Zielona Góra w ćwierćfinale, w takim razie to Asseco Prokom Gdynia jest faworytem tego turnieju o Puchar Polski?

- To już było. W każdym meczu trzeba udowadniać swoją wartość i aktualną dyspozycję. Znalazłbym tutaj silniejsze drużyny w tym turnieju niż Asseco Prokom Gdynia.

Ma pan na myśli Turów Zgorzelec?

- Wydaję mi się, że Turów Zgorzelec jest kompletnym zespołem i prezentuje się najlepiej z tych wszystkich drużyn, które są tutaj na turnieju w Koszalinie.

Z kolei AZS Koszalin jest wielką niewiadomą, bo w ostatnim czasie gracze Zorana Sretenovicia więcej trenowali niż grali. To może być waszą przewagą?

- Z gospodarzem imprezy nigdy nie gra się łatwo, a trzeba wziąć pod uwagę to, że są oni po zmianie trenera. Nie grali oni żadnego meczu w ostatnich dziesięciu dniach, mieli czas się przygotować. My z kolei nie mieliśmy tego komfortu. Tak naprawdę nie posiadamy żadnego scoutingu i nie mogliśmy się przygotować do tego meczu pod tym względem, tak jak to zwykle bywa.

* Rozmowa przeprowadzona w piątek wieczorek, zaraz po treningu Asseco Prokomu Gdynia.

Źródło artykułu: