Rywalizacja jest dobra - rozmowa z Bartłomiejem Szczepaniakiem, koszykarzem Spójni

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Koszykarz pochodzący z Łodzi zadebiutował w swoim nowym klubie, gdzie spodziewa się wyrównanej rywalizacji. O przygotowaniach do nowego sezonu opowiedział w rozmowie z naszym portalem.

Patryk Neumann: Za panem debiut w Spójni. Jakie odczucia ma pan po pierwszym meczu, który przez cały czas kontrolowaliście, ale ostatecznie nie skończył się zbyt dużą różnicą punktów.

Bartłomiej Szczepaniak: Pierwszy mecz zawsze jest wielką niewiadomą. Tworzymy nowy zespół, który dopiero się zgrywa. Jedyne, co cieszy to zwycięstwo. Mniej nasza postawa na boisku. Jesteśmy w ciężkim treningu i w decydujących momentach dawało o sobie znać zmęczenie. Na pewno sił trochę brakowało. Nie możemy być zadowoleni z walki na tablicach, bo straciliśmy zbyt dużo punktów z łatwych sytuacji, które wynikały z ataku pozycyjnego przeciwnika. Nad tym musimy zdecydowanie popracować.

Intensywne, siłowe treningi przełożyły się na dyspozycję rzutową, która pozostawiała wiele do życzenia?

- Pierwszy sparing zawsze jest trudny. Skuteczność może być różna. Ciężkie treningi, które mamy, na co dzień spowodowały, że nie zamykaliśmy otwartych pozycji, które mieliśmy. Na pewno z biegiem czasu to przyjdzie. Myślę, że nie będziemy się załamywać pierwszym sparingiem i pierwszymi niecelnymi rzutami.

Teraz poprzeczka idzie dużo wyżej. Zagracie z Energą Czarnymi Słupsk. Będzie to dla was ciekawe wyzwanie, gdyż możecie się sprawdzić na tle silniejszego rywala.

- Między zespołami z II ligi a ekstraklasy jest duża różnica. Tamte drużyny są bardziej ułożone. Tutaj było widać młodość na parkiecie, która wiązała się z prostszymi ruchami, wykorzystaniem szybkości oraz zwinności. W ekstraklasie jest trochę inaczej. Przewaga fizyczna ma znaczenie. Myślę, że będzie nam się zdecydowanie lepiej grało w czwartkowym pojedynku.

Dołączył pan do Spójni w połowie lipca. Co zadecydowało o tym, że wybrał pan klub ze Stargardu Szczecińskiego?

- Powiem szczerze, że trener Aleksandrowicz dzwonił do mnie zdecydowanie wcześniej. Do końca czekałem, czy ŁKS wystartuje. Pochodzę z Łodzi, a w tamtym sezonie graliśmy w ekstraklasie. Niestety z braku możliwości finansowych zespół został wycofany z rozgrywek, więc musiałem podjąć jakąś decyzję. Spójnia jest klasowym zespołem, jeśli chodzi o I ligę. To też w Dużej mierze zadecydowało. Poza tym osoba trenera Aleksandrowicza, który jest profesorem na pierwszoligowych parkietach i nie tylko. Myślę, że to zaprocentuje.

Jaka pana zdaniem będzie przyszłość koszykówki męskiej w Łodzi? ŁKS się podniesie?

- Na tą chwilę trudno mi powiedzieć. Mam nadzieję, że w przyszłym roku, bo już w tym sezonie ŁKS nie wystartuje. Tylko i wyłącznie będą istniały grupy młodzieżowe. Jako łodzianin bardzo bym chciał, żeby w Łodzi była koszykówka. Tak, jak pokazały pierwsze mecze w TBL, publiczność, która przychodziła do nas jest głodna basketu. Mam nadzieję, że władze miasta oraz jacyś możni sponsorzy włączą się w to i uratują łódzki basket.

Przebywa pan w Stargardzie od blisko miesiąca. Jak podoba się panu miasto i jak przebiega aklimatyzacja w drużynie?

- Miasto bardzo fajne. Zdecydowanie mniejsze niż Łódź, ale byłem już kiedyś w podobnej wielkości mieście, gdy grałem w Stalowej Woli. Stargard jest zdecydowanie ładniejszy, bo miałem już okazję zobaczyć dużo zabytków. Aklimatyzacja przebiega pozytywnie.

W ubiegłym sezonie grał pan średnio ponad dwadzieścia minut na parkietach TBL. To pomoże prezentować się jeszcze lepiej w I lidze?

- Doświadczenie, które zebrałem w ekstraklasie będzie procentowało. Mogę za to powiedzieć, że miałem najdłuższą przerwę ze wszystkich chłopaków, bo ŁKS dość szybko zakończył swoje rozgrywki. Odpoczynek od koszykówki był długi, więc brakuje mi gry, ale myślę, że mamy wystarczająco dużo sparingów, żeby dojść do optymalnej formy przed początkiem sezonu.

Rywalizacja na pozycjach obwodowych w Spójni będzie dość duża. Adam Parzych i Tomasz Stępień w poprzednim sezonie byli czołowymi koszykarzami stargardzkiej ekipy.

- Rywalizacja jest czymś dobrym. Każdy z nas chce spędzać jak najwięcej minut na parkiecie. O to będziemy ze sobą rywalizować, ale tylko i wyłącznie w dobrym tego słowa znaczeniu. Wiadomo, że jesteśmy kolegami z zespołu i liczy się dobro drużyny i końcowy rezultat. Myślę, że będzie dobrze.

Jakiego sezonu się pan spodziewa w wykonaniu Spójni patrząc również na składy ligowych rywali?

- I liga zdecydowanie się wzmocniła. Jest parę zespołów, które będą walczyły o Play-offy. Nie możemy cofnąć się w porównaniu z poprzednimi rozgrywkami. Pamiętam, że Spójnia zajęła piątą lokatę. Chcemy iść w górę. Przed nami ciężki sezon, ale myślę, że na tyle się zgramy i stworzymy taki team, który powalczy z najlepszymi w lidze.

Już początek rozgrywek będzie trudny. Zagracie z beniaminkami, ale Śląsk Wrocław i BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski to zespoły z bogatą tradycją i nieukrywające swoich aspiracji.

- Z jednej strony cieszymy się, że gramy ze Śląskiem Wrocław na wyjeździe. Tak, jak wszędzie słychać ciąży na nich bardzo duża presja wyniku. Możemy w tym upatrywać szans na zwycięstwo, bo przed swoją publicznością będą się chcieli pokazać z jak najlepszej strony, ale nie zawsze to wychodzi. Jadąc tam będziemy skoncentrowani i zmobilizowani, żeby w pierwszym pojedynku wygrać.

Źródło artykułu: