Dla mnie nie liczą się tylko punkty - rozmowa z Zoranem Sretenoviciem, szkoleniowcem Polpharmy Starogard Gdański

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Zespół Polpharmy Starogard Gdański w pojedynku o Superpuchar Polski pokonał ekipę Asseco Prokomu Gdynia 79:78. Bez wątpienia sukces ten w głównej mierze jest zasługą trenera drużyny ze stolicy Kociewia - Zorana Sretenovicia. - <I>Trzeba wierzyć, że z każdym zespołem da się wygrać</i> - przyznał szkoleniowiec Polpharmy w rozmowie z naszym portalem.

W tym artykule dowiesz się o:

Patryk Kurkowski, Łukasz Żaguń: Kolejny wielki sukces Polpharmy. Po zdobyciu Pucharu Polski, do kolekcji może pan dołączyć Superpuchar Polski. Jak pan się z tym czuje?

Zoran Sretenović: Przed meczem dużo mówiło się o tym, że gra Dawid z Goliatem. To jest rzeczywiście prawda. Świadczy o tym choćby nasz budżet. Cały czas jednak starałem się wpajać moim zawodnikom wiarę w siebie. Każdy gracz musi wierzyć w swoje umiejętności i możliwości, a także w siłę zespołu. Na boisku toczy się gra pięciu na pięciu. Każdy zawodnik, który wchodzi na parkiet jest tylko zawodnikiem. Jeśli da z siebie sto procent, to jest duża szansa na sukces. Oczywiście ważna jest też koncentracja. Nam to się udało. Po meczu pogratulowałem zawodnikom, bo dali z siebie ponad sto procent.

Nawiązując do tego, co pan mówi, rodzi się pytanie, jak to się udało? W sparingach drużyna przegrywała. Przyszedł natomiast mecz Superpuchar, wysoka stawka. Nagle zespół gra dużo lepiej...

- Zawsze powtarzam, że sparingi to tylko sparingi. Taki mecz natomiast dla mnie jako trenera, a także dla samych zawodników jest świętem. Ponadto mieliśmy jeszcze takiego przeciwnika. Trzeba wierzyć po prostu, że z każdym zespołem da się wygrać. Naprawdę można tylko pogratulować tym chłopakom. Każdy z nich wychodząc z ławki, dołożył cegiełkę do tej wygranej. Zaprezentowaliśmy się przede wszystkim zespołowo.

Jak wyglądało to pod względem taktycznym z pana perspektywy? Drużyna była dobrze przygotowana?

- Była bardzo dobrze przygotowana i do tego jeszcze skoncentrowana. Wszystkie elementy taktyki zostały w tym meczu zrealizowane na parkiecie. Jedynie ostatnie dwie minuty nie poukładały się po naszej myśli - dwie akcje w obronie i ataku. Wiadomo jednak, że opadaliśmy już z sił, zwłaszcza, że graliśmy przeciwko takim zawodnikom. Mieliśmy też trochę szczęścia. Powtarzam jednak jeszcze raz. Był to bardzo dobry mecz w naszym wykonaniu. Gdybyśmy przegrali to spotkanie, również pogratulowałbym swoim zawodnikom, bo wiadomo jaka jest różnica między Asseco Prokomem a nami.

Polpharma bardzo dobrze zaczęła to spotkanie. Czy można powiedzieć, że ten start miał znaczący wpływ na zwycięstwo?

- Nie, dlatego, że to był dopiero początek meczu. Przez całe spotkanie musisz grać bardzo dobrze w obronie i w ataku. Jeśli zaczynasz mecz od wyniku 6:0, może być zupełnie odwrotnie. Przeciwnik może bardziej się zmobilizować i zagrać jeszcze agresywniej. Na szczęście to im się nie udało. Rzuciliśmy na parkiet więcej sił.

Na konferencji wspominał pan o tym, że nie chce wyróżniać żadnego zawodnika. Wydaje się jednak, że zarówno Michael Hicks jak i Ivan Koljević w największym stopniu przyczynili się do tego zwycięstwa...

- Nie, nie zgadzam się z tym. Dali oni nam tylko najwięcej punktów. Według mnie taki sam udział w tym zwycięstwie miał Piotr Dąbrowski, który bardzo dobrze bronił i do tego jeszcze zebrał kilka piłek w ataku. Świetnie w defensywie grał też Brian Gilmore, który dołożył kilka zbiórek w obronie. Pochwalić muszę też Daniela Walla. Dla mnie nie liczą się tylko punkty, choć oczywiście gratuluję Michaelowi i Ivanowi największych zdobyczy.

W tym meczu Polpharma kilka razy odskakiwała swoim rywalom. Prokom jednak potrafił wrócić do gry. Z czego to wynikało?

- Nie jestem w stanie w tym momencie odpowiedzieć na to pytanie, bo emocje robią swoje (śmiech).

Wierzył pan przed meczem, że ten pojedynek jest rzeczywiście do wygrania, czy dopiero w trakcie spotkania przekonał się pan o tym?

- Absolutnie o tym nie myślałem. Miałem na uwadze jedynie przygotowanie swojego zespołu. Nie zastanawiałem się nad tym, czy to może się udać. Teraz jednak wiemy, że nam się udało.

Czy to zwycięstwo pana zdaniem może wróżyć dla Polpharmy pasmo kolejnych sukcesów w nowym sezonie?

- Dla nas to był tylko jeden, pojedynczy mecz. Przygotowywaliśmy się do tego spotkania przez cały tydzień. Musimy jednak już zapomnieć o Superpucharze. Zaczynamy przecież przygotowania do ligi, która będzie bardzo trudna i bardzo długa. Po takim sukcesie musimy mocno stąpać po ziemi. Nie mamy przecież zespołu zbudowanego za duże pieniądze. Musimy walczyć z tym, co mamy. Bardzo dobrze, że udało nam się zdobyć ten Superpuchar, pokazaliśmy swoje umiejętności, ale sezon dopiero się rozpoczyna.

Źródło artykułu: